Firmy osiągnęły szczyt, teraz nadchodzą chude lata

Impreza rozkręciła się na dobre, lecz najwyraźniej ktoś chce zabrać wazę z ponczem. Zestawienie 2000 największych firm w Polsce pokazuje gwałtowny wzrost przychodów, zysków i inwestycji

Publikacja: 30.10.2008 16:25

Największe zyski

Największe zyski

Foto: Rzeczpospolita

Jednak w obliczu światowego kryzysu gospodarczego wątpliwe, aby dobra kondycja finansowa przedsiębiorstw pozwoliła Polsce ochronić się przed grypą nadchodzącą z Zachodu.

Rok 2007 był szczytem wzrostu gospodarczego w Polsce w tej dekadzie. Doskonale widać to po wynikach firm znajdujących się na Liście 2000: ich przychody zwiększyły się łącznie w porównaniu z 2006 r. o 15,5 proc. i osiągnęły niemal 1,3 biliona złotych (w 2006 r. wzrost obrotów wyniósł 13 proc.). Jest to wartość zbliżona do PKB Polski. Zysk netto skoczył aż o 27 proc. (w 2006 r.: 17 proc.), co oznacza wysoki wzrost rentowności.

Patrząc na wyniki przedsiębiorstw, widać nie tylko bonanzę ich właścicieli, ale również silne fundamenty polskiej gospodarki. Inwestycje zwiększyły się aż o 49 proc. (23 proc. w 2006 r.), a historia świata pokazuje przecież, że to nakłady na maszyny, technologie, fabryki itd. są w długim okresie podstawą bogacenia się społeczeństwa. Zatrudnienie wzrosło o 4,5 proc. (6 proc. w 2006 r.), co powinno wskazywać na rosnącą siłę konsumentów, która obecnie jest jedną z sił napędowych całej gospodarki.

Problem w tym, że w ten sielankowy scenariusz wkradł się zagraniczny kryzys finansowy, który odciska swoje głębokie piętno na realnej gospodarce. Najważniejsze polskie indeksy giełdowe straciły od szczytu osiągniętego w połowie 2007 r. ponad 50 proc., a przecież ceny akcji są najlepszym wskaźnikiem tego, jakiej koniunktury oczekują inwestorzy. Wyprzedaż papierów wartościowych to w pewnej mierze skutek irracjonalnego strachu, ale również oczekiwań, że zyski przedsiębiorstw w Polsce znacząco się pogorszą. Co więcej, niższe wyceny akcji oznaczają trudniejsze warunki pozyskania kapitału, pogarszają również nastroje milionów oszczędzających, którzy wbrew obniżkom podatków i rosnącym pensjom mogą ograniczyć konsumpcję.

Trudno nie odnotować tego faktu, analizując Listę 2000. W okresie, kiedy koniunktura się zmienia, patrzenie wyłącznie w przeszłość może przypominać jazdę krętą drogą wyłącznie przy użyciu tylnego lusterka samochodu.

[srodtytul]Inwestycje są zagrożone[/srodtytul]

Większość branż reprezentowanych w zestawieniu „Rzeczpospolitej” zanotowała dwucyfrowy wzrost przychodów, ale najlepiej radziły sobie te, które zapewniają „paliwo” dla szybko rosnących inwestycji. Zdecydowanie ponadprzeciętne obroty odnotowali producenci maszyn (wzrost sprzedaży o 28,5 proc.), firmy budowlane (26 proc.) oraz producenci metali (20 proc.). Te branże odnotowały również wzrost zatrudnienia, np. w przemyśle hutniczym sięgnął aż 17 proc.

Cieszyć może fakt, że coraz większy udział w inwestycjach mają nakłady na nowe technologie, które w największym stopniu zwiększają wydajność pracy i zarazem dochód narodowy. Odzwierciedla to aż 36-procentowy wzrost obrotów producentów oprogramowania komputerowego. Choć niepokojące jest, że branża ta wciąż ma mały udział w gospodarce i stanowi jedynie 2 proc. firm z Listy 2000. O ile w krótkim okresie sen z powiek Polakom może spędzać kryzys gospodarczy, o tyle w dłuższym horyzoncie jednym z głównych wyzwań polskiej gospodarki może stać się pogoń za nowoczesnością. Wielu ekonomistów ostrzega, że w konfrontacji z Azją Europa może utrzymać wzrost gospodarczy, jedynie opierając swoją gospodarkę na wiedzy i nowych technologiach. A na Starym Kontynencie Polska znajduje się na jednym z ostatnich miejsc pod względem inwestycji w tych obszarach.

Niepokojąca z punktu widzenia przyszłości gospodarki może być kondycja branży producentów energii. Jest ona jedyną na Liście 2000, której przychody w ubiegłym roku zmniejszyły się (o 0,9 proc.). I bynajmniej nie jest to jedynie kłopot właścicieli tych przedsiębiorstw (głównie państwa), ale wszystkich konsumentów. Branża potrzebuje bowiem ogromnych inwestycji, aby odpowiedzieć na rosnące zapotrzebowanie na energię. Inaczej miastom i formom grożą tzw. blackouty (ograniczenia w dostawach prądu). Już na tegorocznej liście widać, że nakłady inwestycyjne przedsiębiorstw z tej branży wzrosły w 2007 r. aż o 55 proc., czyli znacznie więcej od średniej. Jednak do utrzymania tego trendu potrzebne są większe przychody ze sprzedaży, i dlatego zapewne Urząd Regulacji Energetyki będzie musiał zezwolić na podwyżki cen prądu.

Nie wyglądając jednak za daleko poza horyzont jednego roku, warto zadać pytanie: co w najbliższym czasie stanie się z inwestycjami? W odróżnieniu od kryzysu, który dotknął polską gospodarkę na początku dekady, firmy tym razem nie „przeinwestowały”. Teoretycznie zatem Polsce nie powinno grozić zjawisko, które w gospodarce wolnorynkowej często przyczynia się do pogorszenia koniunktury – ograniczenie produkcji ze względu na zbyt wysoki w stosunku do popytu konsumpcyjnego rozrost potencjału przedsiębiorstw.

Problem w tym, że mimo bogacenia się konsumentów firmy i tak prawdopodobnie znacząco ograniczą inwestycje. Z kilku powodów. Po pierwsze banki znacząco zaostrzają kryteria przyznawania kredytów, a pozyskanie kapitału na giełdzie jest dużo trudniejsze. Po drugie recesja w Europie Zachodniej ograniczy aktywność eksporterów, w tym głównie inwestorów zagranicznych. Po trzecie sama atmosfera kryzysu wpływa na oczekiwania przedsiębiorców co do popytu na ich towary. Niestety, nawet ostrożne prognozy wskazują, że kryzys gospodarczy będzie długotrwały (pesymiści dodają, że będzie jeszcze głęboki), dlatego można mieć obawy, iż nastroje przedsiębiorców będą się stopniowo pogarszały.

[srodtytul]Konsumenci nadzieją gospodarki[/srodtytul]

Bardzo dobrze radziły sobie w ubiegłym roku również firmy, których powodzenie zależy w znacznej mierze od dobrobytu konsumentów. Przedsiębiorstwa handlu detalicznego zwiększyły obroty średnio o 29 proc., producenci ceramiki i szkła o 26,5 proc. (co wiąże się m.in. z boomem mieszkaniowym), firmy zaś spożywcze i meblowe o 18 proc.

Warto przypomnieć, że w 2007 r. nie tylko polscy, ale również niemieccy, francuscy czy brytyjscy konsumenci byli w bardzo dobrych nastrojach – bezrobocie w tych krajach spadło do nienotowanych od lat poziomów – napędzając polski eksport. Wiadomo, że sytuacja na zachodnioeuropejskim rynku pracy się pogorszy, ponieważ większość dużych krajów strefy euro wchodzi w recesję. Dużo trudniej odpowiedzieć na pytanie, co stanie się z rynkiem pracy w Polsce i jak będą zachowywali się polscy konsumenci.

Wielu analityków uważa, że najlepsze perspektywy w najbliższym czasie powinny mieć firmy handlowe, gdyż rosnące płace i obniżka podatku dochodowego od stycznia 2009 r. utrzymają wysoki popyt konsumpcyjny. Wysokie apetyty w branży widać zresztą po imponujących inwestycjach, które wśród firm znajdujących się na Liście 2000 zwiększyły się aż o 103 proc.

Czy jednak w obliczu niemal codziennych informacji o krachu giełdowym, globalnym kryzysie itp. polscy konsumenci rzeczywiście będą tak chętnie zwiększać swoje wydatki? To jedna z największych zagadek dotyczących polskiej gospodarki w nadchodzącym roku. Teoretycznie stały zastrzyk gotówki, jakim jest obniżka podatków, powinien przełożyć się na wyższe wydatki. Niewykluczone jednak, że pewna część z tych pieniędzy zostanie zaoszczędzona. Trudno również przewidzieć, czy nie odwróci się dobra sytuacja na rynku pracy i nie dojdzie do wzrostu bezrobocia. Jeśli recesja w Europie Zachodniej będzie głęboka, nie można wykluczyć takiego scenariusza.

[srodtytul]Koniec eksportowej hossy[/srodtytul]

Niemal pewne jest natomiast – choć smutny to wniosek – że na nadchodzącym kryzysie ucierpi polski eksport. Polska gospodarka nie jest tak otwarta, jak np. czeska czy słowacka, ale w ostatnich latach sprzedaż zagraniczna odgrywała coraz większe znaczenie w aktywności przedsiębiorstw. Nie inaczej było w 2007 r.

Udział eksportu w przychodach ze sprzedaży przedsiębiorstw z Listy 2000 wzrósł w zeszłym roku do 31 proc. (z 29,7 proc. w 2006 r.). To wielki sukces. Ale jednocześnie oznacza on, że coraz więcej firm w coraz większym stopniu jest uzależnionych od koniunktury na rynkach zagranicznych. I trudno liczyć, że powtórzy się niespodzianka z 2002 i 2003 r., kiedy to mimo spowolnienia w Europie Zachodniej polski eksport wystrzelił w górę. Zachodni kontrahenci zmuszeni do zaciskania pasa zwiększyli zakupy tańszych towarów o nieco niższej jakości, na czym skorzystały polskie przedsiębiorstwa. Tym razem jednak dużo większa jest konkurencja ze strony Chin, a ponadto spowolnienie gospodarcze w strefie euro będzie prawdopodobnie głębsze niż przed pięcioma laty.

Szacunki ekonomistów wskazują, że spowolnienie wzrostu PKB za granicą o 1 pkt proc. zmniejsza wzrost polskiego eksportu o ok. 3 – 4 pkt proc. O dwucyfrowym wzroście eksportu, jaki można było zaobserwować od co najmniej pięciu lat, można zatem zapomnieć.

[srodtytul]Polscy prywaciarze dominują[/srodtytul]

Zapominając przynajmniej na chwilę o zbliżających się kłopotach gospodarczych, warto przyjrzeć się – jak co roku podczas analizy Listy 2000 – jaką pozycję w zestawieniu mają polskie przedsiębiorstwa należące do prywatnych właścicieli. Na tegorocznej liście jest ich 1017, czyli o 11 mniej niż przed rokiem. To minimalna zmiana, bo przecież jeszcze kilka lat temu prywatny polski kapitał znajdował się w mniejszości wśród elity polskiego biznesu.

Polskie firmy w zeszłym roku najszybciej zwiększyły swoje przychody, bo o 22 proc. W przypadku firm zagranicznych wzrost wyniósł 17 proc., a państwowych – zaledwie 5,6 proc. Wciąż jednak w pierwszej pięćsetce listy dominują zagraniczni inwestorzy.

W tej części listy polskich przedsiębiorstw jest 166. Za to w kolejnych pięćsetkach już zdecydowanie dominują. Prawdopodobnie jednak na ich dominację wśród największych przyjdzie jeszcze poczekać wiele lat.

[ramka][b]UWAGA[/b] Dane w zamieszczonej obok tabeli w wersji .pdf dotyczące pierwszej dwudziestki Listy 2000 są uaktualnione w stosunku do wersji papierowej[/ramka]

[ramka][b]Zatrudnienie już nie szybuje[/b]

Niespełna 4,1 proc. wzrosło zatrudnienie w firmach z naszej listy, które podały informacje o swoich pracownikach. Jest to dwa razy mniej niż w 2006 roku. To zwolnienie tempa wzrostu zatrudniania nie dziwi. W ubiegłym roku realne wynagrodzenie wzrosło o 6,5 proc. Wiele firm decydowało się więc na inwestycje technologiczne poprawiające wydajność pracy. Częściowo zmusiła ich do tego również fala emigracyjna. Niektóre więc inwestowały w nowoczesne technologie, inne stosowały różne praktyki prowadzące do zwiększenia lojalności swoich pracowników. I tak VOS Logistics Polska sp. z o.o. (jeden z największych międzynarodowych dostawców usług logistycznych w Europie) zatrudnił na stałą umowę o pracę ponad 700 kierowców. Poprzednio korzystał z usług podwykonawców.

Prawie 900 firm z Listy 2000 zatrudniało pod koniec zeszłego roku ponad 1,61 mln pracowników. Pozostałe nie podały swoich danych o zatrudnieniu. W ciągu roku wzrosło ono w blisko 600 firmach o ok. 67,5 tys. Ale nie oznacza to, że firmy te stworzyły tyle nowych miejsc pracy. W sporej części ten skok to efekt fuzji i przejęć. Tylko tak możliwe jest potrojenie czy wręcz zwiększenie liczby zatrudnionych o 600 – 700 proc. A tak rozrośli się liderzy. Na pierwszym miejscu, ze wzrostem pracowników o 780 proc., jest Ergis-Eurofilms (największy na rynku polskim i wiodący w Europie Środkowo-Wschodniej producent wyrobów z PVC: folii, granulatów, tapet i paneli boazeryjnych oraz parapetów).

Najpierw na początku roku firmy Ergis (160 pracowników) i Eurofilms się połączyły, a potem grupa Ergis przejęła trzy inne: Flexergis z Nowego Sącza oraz MKF GmbH i Schimanski GmbH z Niemiec. Wysoki wzrost gospodarczy w kraju i jak się wydawało dobre perspektywy na rynkach światowych oraz rosnące koszty pracy powodowały, że przedsiębiorstwa decydowały się na przejęcia firm zagranicznych. Spośród liderów wzrostu zatrudnienia wyłonionych z Listy 2000 zrobił tak Cersanit SA GK Kielce. Przyłączył do grupy nie tylko Opoczno, ale kupił też dwie fabryki: w Rumunii i na Ukrainie. Teraz z 6,5 tys. załogi aż 2,5 tys. osób to osoby zatrudnione na Ukrainie i w Rumunii.

Ale nie wszystkie firmy podnosiły zatrudnienie. Prawie 200 z nich przeprowadziło restrukturyzację i zmniejszyło liczbę pracowników nawet o kilkadziesiąt procent. Najczęściej broniły się w ten sposób przed rosnącymi kosztami pracy, zamawiając usługi zewnętrzne. Tak na przykład zrobiły stocznie Porty Lotnicze czy grupa Orbis, która pozbywała się najmniej rentownych obiektów. Wśród tych, które zmniejszały zatrudnienie, nie ma – i jest to już regułą od lat – największych molochów państwowych: grupy PKP czy Poczty Polskiej.

Stawkę ostatnich 30, gdzie mierzymy efektywność zatrudnienia jako procent przychodów ze sprzedaży dla każdego z nich, także zamykają nasze państwowe spółki: wszystkie wywodzące się z PKP oraz Poczta Polska. Nie brak tu też Kompanii Węglowej, Stoczni Gdańskiej oraz Miejskich Zakładów Autobusowych w Warszawie.

[/ramka]

[ramka][b]Lista 2000 to wiwisekcja całej gospodarki[/b]

Przychody firm z Listy 2000 stanowią ponad połowę obrotów wszystkich przedsiębiorstw w Polsce zatrudniających co najmniej 50 osób. Nie jest to jednak lista gigantów. Wręcz przeciwnie – dość dobrze odzwierciedla ona strukturę polskiej gospodarki, w której ogromną rolę odgrywają średniej wielkości przedsiębiorstwa.

W tym roku, aby dostać się do zestawienia, trzeba było osiągnąć przychody ze sprzedaży na poziomie 86 mln zł (w ubiegłym roku: 78 mln zł). Wiele firm znajdujących się w dolnych rejonach listy to właśnie podmioty średniej wielkości. Wystarczy wspomnieć, że przychody firm z czwartej pięćsetki stanowią zaledwie 5 proc. przychodów tych, które znajdują się na pierwszych 500 miejscach. Z jednej strony zatem lista ukazuje, kto jest największy, z drugiej strony pozwala zaprezentować się wielu mniejszym firmom. I tak jak pierwsza pięćsetka to dość zamknięte grono (w tym roku znalazło się na niej tylko 60 nowych podmiotów), tak ostatnia pięćsetka jest otwarta dla wszystkich ambitnych i dynamicznych firm (aż 210 debiutantów w tej części listy).

Lista dość dobrze odzwierciedla również strukturę branżową polskiej gospodarki. Największy odsetek przedsiębiorstw zajmuje się handlem hurtowym (29 proc. liczby wszystkich podmiotów, 20 proc. łącznych przychodów). Na kolejnych miejscach znajdują się firmy spożywcze (odpowiednio 9,3 proc., 5,4 proc.), budowlane (6,7 proc., 3,5 proc.) i handlu detalicznego (5,1 proc., 6,5 proc.). Każda z innych branż nie ma udziału większego niż 5 proc. w liczbie wszystkich obecnych na tegorocznej liście. Dane GUS wskazują, że odsetki te są bardzo podobne w całej gospodarce.

Przy ogólnej analizie danych dostarczanych przez firmy znajdujące się w zestawieniu należy być jednak ostrożnym. Jedynie w przypadku przychodów informacje podają wszystkie firmy. W przypadku zysków, inwestycji, zatrudnienia czy eksportu dane podaje tylko część firm. Dlatego przy wszelkich porównaniach (np. dynamiki wzrostu) używamy informacji pochodzących tylko z tych firm, które dostarczyły je w kolejnych latach.

[/ramka]

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy