Ubiegły rok był jednym z najtrudniejszych okresów w historii GPW. Objawiło się to nie tylko rekordowym spadkiem indeksów, ale też rekordową liczbą spółek, które nie zdołały przeprowadzić publicznej oferty.
Te, którym udało się zadebiutować na parkiecie, musiały za to słono zapłacić. Średni koszt pozyskania kapitału za pośrednictwem giełdy wzrósł w ubiegłym roku do 6,75 proc. To najwyższa wartość wskaźnika od 2004 r., kiedy rozpoczął się boom na rynku pierwszych publicznych ofert (IPO). W 2007 r. spółki za pieniądze z giełdy płaciły przeciętnie 4,3 proc. uzyskanych środków. Wzrost kosztów to głównie efekt tego, że wielu spółkom nie udało się uplasować wszystkich oferowanych akcji. Takich firm było w ubiegłym roku na rynku pierwotnym aż 10 z 26, które przeprowadziły ofertę. Gdyby nie to, średni koszt pozyskania kapitału wyniósłby około 4,7 proc. Ale ubiegły rok był bardzo trudny i wiele spółek sprzedało o wiele mniej akcji, a koszty musiały ponieść takie, jakby oferta odniosła sukces w 100 proc.
Najbardziej drastycznym przykładem jest oferta spółki IZNS. Spółka chciała sprzedać 3,6 mln akcji i przy takim założeniu koszt oferty wyniósłby niespełna 4,6 proc. Tymczasem udało się sprzedać tylko 50 tys. akcji. W efekcie po rozliczeniu oferty okazało się, że spółka za wejście na giełdę zapłaciła trzy razy więcej pieniędzy, niż uzyskała od inwestorów. Podobnie było ze spółką Anti. Tu koszty emisji sięgnęły 71 proc. pozyskanych środków. Były to dwie najdroższe oferty w historii GPW. Słono za kapitał zapłaciły też Drewex, TF SKOK i Herman (koszty oscylowały wokół 20 proc.). Inaczej było w przypadku Cyfrowego Polsatu, co jest związane zarówno z wielkością oferty, jak i tym, że spółka sprzedawała tylko akcje już istniejące. Tu koszt nie przekroczył 2 proc. Z kolei przeprowadzenie największej ubiegłorocznej oferty Enei kosztowało 53 mln zł, czyli 2,7 proc. tego, co spółka uzyskała od inwestorów. Z tej puli prawie 35 mln zł stanowiło wynagrodzenie subemitenta. Obok Enei umowę o subemisję, czyli swego rodzaju ubezpieczenie oferty, podpisały jeszcze ZA Tarnów i spółka Sonel. Tym samym średni udział tej pozycji w kosztach przeprowadzenia oferty sięgnął 40 proc., podczas gdy w 2006 r. było to zaledwie 2 proc.
W ubiegłym roku spółki zapłaciły średnio o około 6 proc. więcej za sporządzenie prospektu i doradztwo. Wyraźnie, bo o 20 proc., wzrosły też koszty promocji oferty, co akurat nie dziwi, biorąc pod uwagę panujący słaby klimat inwestycyjny. Również spółki już notowane musiały płacić drożej za kapitał. Wtórne emisje kosztowały około 2,5 proc. pozyskanych środków, podczas gdy w 2007 r. było to niespełna 1,3 proc.