W zielonym księstwie Asturii

Lećcie ze mną do Oviedo. Pokażę wam miasto, będziemy dobrze jeść, pić dobre wino i się kochać – proponuje Antonio. Cristina zgadza się od razu, Vicky po pewnym wahaniu. A tropem trójki bohaterów filmu Woody’ego Allena podążają turyści z całego świata

Aktualizacja: 12.05.2009 04:37 Publikacja: 08.05.2009 01:16

W Górach Kantabryjskich hodowcy wypasają bydło, ale żyją tam też dzikie kozice, wilki i niedźwiedzie

W Górach Kantabryjskich hodowcy wypasają bydło, ale żyją tam też dzikie kozice, wilki i niedźwiedzie

Foto: Fotorzepa, Filip Frydrykiewicz F.F. Filip Frydrykiewicz

Antonio to hiszpański malarz awangardowy, Vicky i Cristina – młode Amerykanki, które spędzają wakacje w Barcelonie. Wszyscy są bohaterami filmu Woody’ego Allena „Vicky Cristina Barcelona”, który można właśnie oglądać w polskich kinach. Zgodnie z pomysłem Antonia lecą samolotem do Oviedo, dokąd na jakiś czas przenosi się akcja filmu.

Co to za miasto to Oviedo, gdzie leży, dlaczego warto je odwiedzić – zastanawiają się widzowie. Film – choć tak naprawdę pokazuje niewiele plenerów – zrobił mu wielką reklamę. I bardzo dobrze, bo Oviedo i Asturia, której jest stolicą, zasługuje na to jak mało która kraina.

Asturia to trzeci – po La Rioja i Kantabrii – najmniejszy region Hiszpanii. Zajmuje zaledwie dwa procent powierzchni kraju, a leży na północno-zachodnim skraju Półwyspu Iberyjskiego. To wąski pasek ziemi – na północy oblewany chłodnymi wodami Morza Kantabryjskiego, na południu ograniczony pasmami Gór Kantabryjskich. Ciepły i wilgotny (170 dni deszczowych w roku) klimat sprawia, że kraina ta wręcz eksploduje różnorodną zielenią.

[srodtytul]Pięknie od morza do gór[/srodtytul]

Powiedzieć, że wybrzeże Asturii jest malownicze, to mało. Wysokie skały, porośnięte niemal do ostatniego miejsca drzewami, spadają gwałtownie do morza. U ich stóp widać wąskie paski kamienistych plaż. W słońcu to bajkowy krajobraz, w deszczu lub, co równie częste, mgle – melancholijny.

Na szczęście są też plaże szersze, a dostęp do nich nie tak stromy. Rano można na nich zobaczyć, jak ktoś z miejscowych chodzi z wiaderkiem i wybiera spomiędzy oblewanych wodą kamieni małże na obiad.

W niewielkie, skaliste zatoki powciskały się porty rybackie. Kutry i kolorowe łodzie stoją za falochronami burta przy burcie. W nadbrzeżnej restauracji serwują świeże ryby i owoce morza.

Nie brakuje również kurortów i większych miast na wybrzeżu, a dwa z nich są wyjątkowe – kameralna Ribadesella i drugie co do wielkości miasto Asturii Gijon (czyt. Chichon). W pierwszym tuż nad piaszczystą plażą stoją wykwintne wille z wieżyczkami, wykuszami, attykami. Budowali je na przełomie XIX i XX w. Indianos, czyli emigranci wracający do kraju z Ameryki Południowej.

W drugim – długi, szeroki deptak oddziela plażę od ruchliwej ulicy i ściany biurowców, hoteli, domów mieszkalnych. W porcie jachtowym kołyszą się setki masztów.

Miłośnicy bardziej urozmaiconego, niż płaskie morze, pejzażu zakochają się w Górach Kantabryjskich, które Asturia dzieli z sąsiednimi regionami – Kantabrią i Kastylią-Leonem. Pasmo jest dosyć długie (600 km) i niezbyt wysokie – przeciętnie od 1200 do 1600 m n.p.m. Ale najwyższe szczyty na wschodnim krańcu sięgają nawet 2600 m n.p.m. Ta część objęta jest ochroną w ramach Parku Narodowego Picos de Europa i jest schronieniem dla orłów, kozic, wilków i niedźwiedzi.

Wędrując górskimi szlakami, nie można oderwać oczu od pocztówkowych widoków. Białe wapienne skałki kontrastują z zieloną, jak świeżo pomalowana ławka w parku, murawą z pasącymi się jasnoczekoladowymi krowami. W dolinach połyskują tafle ciemnych stawów.

[srodtytul]Pelagiusz staje przeciw Maurom[/srodtytul]

Na północno-zachodnim skraju parku trafimy na niewielką miejscowość o łatwo wpadającej w ucho nazwie – Covadonga. Dla każdego Hiszpana Covadonga to miejsce symbol. Jak Grunwald dla Polaków czy Hastings dla Anglików. Tu bowiem rozegrała się bitwa, która zmieniła bieg historii Półwyspu Iberyjskiego. W 722 r. wizygocki arystokrata Pelayo (Pelagiusz) z garstką trzydziestu wojów stawił opór tysięcznym wojskom arabskim. W zwycięstwie chrześcijan nad muzułmanami miała udział Matka Boska, która ukazała się Pelayowi, a podczas bitwy sprawiła, że strzały wrogów odbijały się od skał i trafiały w nich samych.

Tyle tradycja. Historycy są bardziej wstrzemięźliwi. Zwracają uwagę, że chodziło raczej o potyczkę między Pelayem a niewielkim zwiadem Maurów. Ci ostatni nie byli na tyle zdeterminowani, by za wszelką cenę przełamywać opór Wizygotów. Do tego Pelayem nie kierowały żadne patriotyczne pobudki, lecz niechęć do płacenia podatków.

Tak czy inaczej Asturia pozostała jedynym skrawkiem lądu na półwyspie, którego muzułmanom nie udało się zająć. Dzięki temu stała się punktem oparcia dla chrześcijan w walce z najeźdźcami. Od tej pory rok po roku, dziesięciolecie po dziesięcioleciu wypierano Maurów z zagarniętych przez nich terenów. A królestwo Asturii, wraz z postępami rekonkwisty, traciło na znaczeniu, bo rozpływało się w większych terytoriach – najpierw połączone w królestwo z Kantabrią, później (IX w.) włączone do Królestwa Leonu, a w XIII w. – już tylko w randze księstwa – do królestwa Leonu i Kastylii.

Pelayo został pierwszym królem Asturii, a z czasem bohaterem narodowym. Nic dziwnego, że grota, w której się ukrywał, stała się miejscem pielgrzymek Hiszpanów. Tym bardziej że znajduje się tam kaplica i figura Matki Boskiej (miejscowi zmieniają jej sukienki, dbają, by wokół stały świeże kwiaty), a poniżej groty wypływa ze skały aż siedem źródeł. Kobieta, która napije się z nich wody, może liczyć na szybkie zamążpójście.

Pierwszą stolicą Asturii była leżąca niedaleko Covadongi miejscowość Cangas de Onis. Dzisiaj warta odwiedzenia głównie dla wygiętego w łuk kamiennego „mostu rzymskiego” zbudowanego w XIII w. Kolejną stolicą królestwa stało się Oviedo.

[srodtytul]Inspirująca rzeźba[/srodtytul]

Dlaczego Antonio chce odwiedzić akurat Oviedo? – I go to see a sculpture, that is very inspiring to me. A very beautiful sculpture. You will love it (Jadę zobaczyć rzeźbę, która mnie bardzo inspiruje. Piękną rzeźbę. Spodoba wam się) – wyjaśnia kobietom. I choć później pokazuje im średniowieczną rzeźbę Chrystusa na krzyżu, zorientowani widzowie nie mają wątpliwości, że reżyser puścił do nich oko. W Oviedo stoi bowiem rzeźba... Woody’ego Allena. To ona „zainspirowała” go do przeniesienia części akcji filmu do tego miasta. Barcelona dołożyła mu do produkcji filmu milion dolarów, ale Asturia, a konkretnie książę Asturii, wcześniej uhonorowała amerykańskiego reżysera doroczną nagrodą za działalność artystyczną. A w ślad za tym – rzeźbą naturalnej wielkości ustawioną na jednej z ulic w centrum. Czyż można zlekceważyć taki gest?

Rzeźba w Oviedo to jednak nic nadzwyczajnego. W centrum miasta nie ma bowiem ulicy, placu, skweru bez przynajmniej jednej rzeźby. Są miejsca, z których widać ich po kilka naraz. Różnych wielkości i stylów. Powstawały od początku XX w., choć duża część w ostatnich dwudziestu latach.

Tworzą oryginalną galerię na powietrzu, wprowadzają nieco zamieszania w grzeczny, uporządkowany krajobraz miasta. Przed katedrą zobaczymy damę w stroju z XIX wieku („La Regenta”, postać z książki), a u wylotu alei Pelaya wielką na cztery metry, kosmicznie obłą pupę („Culis Monumentalibus”), dzieło znanego hiszpańskiego rzeźbiarza Eduarda Urcula. Allen stoi z lekko przekrzywioną głową, w rozpiętej marynarce i koszuli bez krawata, z rękami w kieszeniach. Bardzo naturalny, co szczególnie widać na zdjęciu ze spotkania prawdziwego z pomnikiem. Jak skomentował to z właściwym sobie poczuciem humoru sam reżyser, chętnie będzie wpadał do Oviedo, by zawieszać na samym sobie kwiaty.

[srodtytul]Oviedo w ogniu[/srodtytul]

Oviedo szczyci się tym, że jako pierwsze w Hiszpanii zamknęło, jeszcze w latach 70. XX w., ulice w centrum dla ruchu samochodowego. Później rozszerzało strefę dla pieszych tak, że obecnie liczy ona już 110 ulic.

W centrum można spacerować po uliczkach Starego Miasta rozłożonego wokół katedry San Salvador. To, co w tej budowli zadziwia, to nie to, że ma ona jedną wieżę, bo średniowiecznych katedr, których nie dokończono z braku pieniędzy w Europie jest wiele, ale to, że wieża jest nieproporcjonalnie wielka w stosunku do fasady. Liczy 70 metrów i sprawia, jakby to kościół został do niej dobudowany, a nie ona do niego.

Wnętrze w stylu gotyku płomienistego kryje wspaniały barokowy ołtarz i wcześniejszą budowlę, Camara Sanata, wzniesioną w IX w. przez króla Alfonsa II jako skarbiec do przechowywania relikwii, które udało się wywieźć z Toledo, zanim wkroczyli tam Arabowie.

Kiedy spacerując po mieście przekroczymy magiczną linię dawnych murów obronnych, wejdziemy do jego nowszej części. Zabudowanej między końcem XIX a połową XX wieku. Bogato dekorowane kamienice eklektyczne sąsiadują tu z modernistycznymi domami o nowoczesnych, oszczędnych frontonach.

Elegancja, porządek, czystość. To słowa najlepiej oddają charakter Oviedo. Stolica Asturii, jak i cała kraina, znana jest z zamożności. A ta wzięła się z kilku źródeł – kopalń, przemysłu stalowego, stoczniowego, rybołówstwa, rolnictwa, a w ostatnich latach z przemysłu chemicznego, usług, handlu i liczącej się coraz bardziej turystyki.

Wystarczy powiedzieć, że Oviedo ma najdroższe, po Barcelonie i San Sebastian, mieszkania w Hiszpanii, a w 1996 r. uzyskało tytuł najczystszego miasta w Europie. Od tamtej pory nie pozwala sobie na obniżenie poziomu. Domy są odnowione, ulice wyłożone żółtymi, różowymi i czarnymi kamiennymi płytami wysprzątane, a parki i skwery świetnie utrzymane. I tak ma pozostać – za śmiecenie grożą mandaty sięgające setek euro,. Kary grożą też za zbyt głośną muzykę po godzinie 21, w tym w klubach i dyskotekach.

Aż trudno uwierzyć, że Oviedo było zniszczone podczas wojny domowej. „Fuego, fuego/Entrar a Oviedo/Coger a Aranda/Y echarlo al agua” („Ogień, ogień, wchodzić do Oviedo, łapać Arandę i wrzucić do wody”) – holenderski eseista Cees Nooteboom przypomina* piosenkę dzieci asturyjskich z tamtego czasu. Pułkownik Aranda bronił ze swoim garnizonem sprzyjającego frankistom miasta przed republikańsko nastawionymi asturyjskimi górnikami. Po 90 dniach, okupionych tysiącami ofiar, doczekał się odsieczy marokańskich oddziałów generała Franco. To ironia, że u bram miasta ponownie stanęli Maurowie – pointuje pisarz.

[srodtytul]Schrupać księżniczkę[/srodtytul]

Z czasów największej świetności Oviedo, do naszych czasów dotrwały trzy budowle preromańskie. Wszystkie najwyższej klasy, wpisane na listę UNESCO. Dwa z nich stoją samotnie na wzgórzu ponad miastem. Kaplica Santa Maria del Naranco to właściwie część dawnego pałacu króla Ramira I z IX w. Najstarszy zachowany taki obiekt w Europie. Zachwyca architekturą i kunsztem kamiennych zdobień. Prostokątne pomieszczenie nakryte sklepieniem kolebkowym z wyraźnie wyodrębnionymi gurtami otwarte jest na dwie węższe strony galeriami z triforiami. Okna podzielone są niewielkimi, misternie rzeźbionymi kolumnami. W mury wmurowano płaskorzeźbione medaliony.

Kilkaset metrów wyżej na tym samym wzgórzu można zobaczyć kaplicę pałacową z tego samego okresu, San Miguel de Lillo. To zwarta, ciasna i ciemna wewnątrz budowla, której okna wypełniają płyty wapienne z ażurowymi wzorami. Sprawia przykry widok. Wilgoć zżera stare mury, widać czarne zacieki, sczerniały drewniane drzwi, które przecież nie mają nawet stu lat.

Współczesna Asturia ma dwóch bohaterów. Jednym jest dwukrotny mistrz świata Formuły 1 Fernando Alonso Díaz. Drugim – Letizia Ortiz. Ta piękna dziennikarka, urodzona w Oviedo, została w 2003 r. żoną księcia Asturii Filipa Burbona. A ponieważ Filip jest następcą tronu, pewnego dnia Letizia zasiądzie wraz z nim jako królowa na tronie Hiszpanii. I tak korona ponownie przypadnie przedstawicielowi dumnego ludu asturyjskiego.

Tymczasem każdy, kto odwiedzi księstwo, może kupić sobie pudełko ciasteczek, nazwanych na cześć księżniczki Letizias. I zabrać do domu jako pamiątkę z podróży po Asturii.

[ul][li]Cees Nooteboom [/li][/ul]„Drogi do Santiago”,

Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2007

Antonio to hiszpański malarz awangardowy, Vicky i Cristina – młode Amerykanki, które spędzają wakacje w Barcelonie. Wszyscy są bohaterami filmu Woody’ego Allena „Vicky Cristina Barcelona”, który można właśnie oglądać w polskich kinach. Zgodnie z pomysłem Antonia lecą samolotem do Oviedo, dokąd na jakiś czas przenosi się akcja filmu.

Co to za miasto to Oviedo, gdzie leży, dlaczego warto je odwiedzić – zastanawiają się widzowie. Film – choć tak naprawdę pokazuje niewiele plenerów – zrobił mu wielką reklamę. I bardzo dobrze, bo Oviedo i Asturia, której jest stolicą, zasługuje na to jak mało która kraina.

Pozostało 95% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy