W I kwartale najbardziej spośród głównych indeksów giełdowych świata zyskiwał kijowski PFTS. Wzrósł w ciągu trzech miesięcy aż o 65 proc. Mocno zyskiwały też ukraińskie obligacje. Indeks JPMorgan Chase EMBI+, mierzący ich cenę, wzrósł w I kwartale o 21 proc. Równie imponujący był spadek kosztów ukraińskich CDS, czyli instrumentów finansowych zabezpieczających przed ryzykiem niewypłacalności dłużnika. Im ono większe, tym większy koszt CDS. Na koniec 2009 r. wynosił dla Ukrainy 1200 pb. (a w marcu 2009 r. rekordowe 4836 p.b.). W I kwartale spadł do 626 p.b. – Może się on zmniejszyć w tym roku jeszcze o 100 – 200 p.b. – prognozuje Andrij Bespiatow, szef działu analiz w Dragon Capital.
Fala optymizmu wśród inwestorów, narastająca od zeszłego roku, nabrała tempa po wyborze Wiktora Janukowycza na prezydenta. Uznany on został za szansę na reformy gospodarcze, stabilizację polityczną oraz odblokowanie pomocy z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. – Ukraina musiała stawić czoło ryzyku gospodarczemu i politycznemu. Po wyborach prezydenckich inwestorzy zmienili sposób postrzegania tego ryzyka, co doprowadziło do zwyżek na rynkach. Spodziewamy się, że trend ten będzie kontynuowany – twierdzi Bespiatow.
Analitycy oczekują dalszych zwyżek na giełdach. – Hossa będzie trwać tak długo, jak długo do inwestorów będą dochodziły dobre wiadomości. Sytuacja na rynkach normalizuje się po gospodarczych i politycznych wstrząsach – mówi Dmitrij Gurow, ekonomista z UniCredit. Dobrymi wiadomościami mogą być choćby dane świadczące o ożywieniu gospodarczym (rząd spodziewa się w tym roku wzrostu PKB o 3,7 proc.). – Spodziewamy się dalszej poprawy na rynkach, gdy rząd pokaże, że chce dokonać potrzebnych reform – mówi Elina Ribakowa, analityczka z moskiewskiego oddziału Citigroup.