Reklama
Rozwiń

Grecja prosi o pomoc, ale to nie koniec jej kłopotów

Rząd w Atenach chce skorzystać z 45 mld euro, które oferują kraje strefy euro i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Kluczowa będzie teraz zgoda Niemiec. Decyzja Greków przyczyniła się do umocnienia euro

Publikacja: 24.04.2010 04:28

Grecki premier George Papandreou

Grecki premier George Papandreou

Foto: AFP

– Czas na reformy, jakiego nie dostaliśmy od rynków finansowych, dostaniemy dzięki wsparciu strefy euro. Jest narodową koniecznością i priorytetem, by oficjalnie poprosić o uruchomienie mechanizmu, który powstał z myślą o nas – oświadczył w piątek grecki premier Jeorjos Papandreu. – Jesteśmy na trudnej drodze. To nowa odyseja dla Grecji i greckiego narodu.

Po tygodniach zapewnień, że pomoc z zewnątrz nie będzie potrzebna, Ateny zmieniły więc zdanie. Okazało się, że nie będą w stanie obsługiwać swojego zadłużenia, które sięga 300 mld euro (do końca maja musi pozyskać 11,3 mld euro, by spłacić część zobowiązań). Gdy w czwartek okazało się, że kondycja finansów Grecji w 2009 r. była gorsza od prognoz, rentowność 2-letnich obligacji poszybowała powyżej 10 proc., zbliżając się do poziomu krajów Trzeciego Świata. Tego samego dnia agencja ratingowa Moody’s obniżyła ocenę wiarygodności kredytowej Grecji.

– Jesteśmy gotowi do szybkiej reakcji na prośbę Aten – stwierdził dyrektor generalny MFW Dominique Strauss-Kahn. Eksperci Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego (EBC) i MFW, którzy są już w Atenach, ocenią, na ile jest potrzebne wsparcie. Bo wstępna zgoda na wsparcie ze strony krajów strefy euro precyzowała, że pożyczki trafią do Aten, gdy zostaną wyczerpane możliwości rynkowe.

– Wszystko odbywa się w koordynacji z MFW i zainteresowanymi rządami. Ocena nastąpi bardzo szybko – zapewnia rzecznik KE Amadeu Altafaj Tardio.

To Komisja w porozumieniu z EBC zawnioskuje o uruchomienie zatwierdzonego wcześniej planu pomocy. Będzie tam kwota oprocentowania i warunki spłaty. Propozycja musi zostać zatwierdzona przez ministrów finansów strefy euro. Na pożyczkę złożą się indywidualne wkłady państw eurolandu. W tym roku kraje te mają pożyczyć Grecji 30 mld euro. Koszt pożyczki może wynieść ok. 5 proc., czyli znacznie mniej, niż musieliby zapłacić Grecy, próbując sprzedać obligacje inwestorom. MFW udostępni Atenom dodatkowe 10 – 15 mld euro.

Najbardziej sceptyczne wobec tego planu pozostają Niemcy, które na wsparcie Grecji będą musiały wyłożyć najwięcej (8,4 mld euro). Kanclerz Angela Merkel kolejny raz zaznaczyła w piątek, że Grecy muszą ściśle przestrzegać warunków, którymi obwarowana jest pomoc. Zapewniła jednak, że kraje strefy euro będą bronić stabilności tej waluty.

Prośba o uruchomienie mechanizmu pomocowego początkowo została dobrze przyjęta przez rynki. Rentowność greckich obligacji dwuletnich spadła. Ateński indeks giełdowy ASE zyskiwał ponad 4 proc. Rosło też wiele innych europejskich indeksów, a euro lekko umacniało się wobec dolara. Entuzjazm trwał jednak krótko. ASE zamknął się ostatecznie na 0,15-proc. minusie, a zwyżki innych europejskich indeksów wyhamowały. Bo inwestorzy zaczęli mieć wątpliwości co do pakietu pomocowego.

– Chcemy zobaczyć, że pomoc zostanie udzielona przy pełnym poparciu krajów strefy euro. Jeśli dojdzie do złej reakcji rynków, Unia będzie musiała bardziej się postarać – uważa Curtis Arledge z funduszu BlackRock.

Greckie kłopoty rozpoczęły się w listopadzie 2009 r., gdy na jaw wyszedł fatalny stan finansów państwa, a wskaźniki opisujące greckie długi okazały się „naciągnięte”.

Dziś Grecja jest na progu społecznego wybuchu. MFW i strefa euro wypłacą pieniądze, ale dopiero po spełnieniu konkretnych kryteriów. Chodzi głównie o bolesne cięcia wydatków budżetowych, czyli m.in. pensji licznej grupy pracowników strefy budżetowej.

– Czas na reformy, jakiego nie dostaliśmy od rynków finansowych, dostaniemy dzięki wsparciu strefy euro. Jest narodową koniecznością i priorytetem, by oficjalnie poprosić o uruchomienie mechanizmu, który powstał z myślą o nas – oświadczył w piątek grecki premier Jeorjos Papandreu. – Jesteśmy na trudnej drodze. To nowa odyseja dla Grecji i greckiego narodu.

Po tygodniach zapewnień, że pomoc z zewnątrz nie będzie potrzebna, Ateny zmieniły więc zdanie. Okazało się, że nie będą w stanie obsługiwać swojego zadłużenia, które sięga 300 mld euro (do końca maja musi pozyskać 11,3 mld euro, by spłacić część zobowiązań). Gdy w czwartek okazało się, że kondycja finansów Grecji w 2009 r. była gorsza od prognoz, rentowność 2-letnich obligacji poszybowała powyżej 10 proc., zbliżając się do poziomu krajów Trzeciego Świata. Tego samego dnia agencja ratingowa Moody’s obniżyła ocenę wiarygodności kredytowej Grecji.

Ekonomia
Nowe czasy wymagają nowego podejścia
Ekonomia
Pacjenci w Polsce i Europie zyskali nowe wsparcie
Ekonomia
Sektor usług biznesowych pisze nową strategię wzrostu
Ekonomia
Odporność samorządów ma kluczowe znaczenie dla państwa
Patronat Rzeczpospolitej
Naukowcy też zadbają o bezpieczeństwo polskiego przemysłu obronnego