Reklama

Europa nadal musi zaciskać pasa

Rząd w Budapeszcie obniży płace w sektorze publicznym i opodatkuje dodatkowo banki. Podwyżka podatków może czekać Niemców. Unia Europejska zwiększy nadzór nad krajowymi urzędami statystycznymi

Publikacja: 08.06.2010 21:09

Budapeszt

Budapeszt

Foto: AFP

Premier Węgier Victor Orban ogłosił wyczekiwany przez inwestorów plan naprawy finansów publicznych. Rząd Orbana zobowiązał się, że zatrzyma tegoroczny deficyt finansów publicznych na poziomie 3,8 proc. PKB zaplanowanym przez poprzedni, socjalistyczny gabinet. Jeszcze w piątek politycy rządzącej partii Fidesz mówili, że socjaliści zostawili finanse publiczne w ruinie, a deficyt przekroczy 7 proc. PKB. Deficyt ma zostać utrzymany przez rząd w ryzach, choć jednocześnie dojdzie do poważnych obniżek podatków mających stymulować wzrost gospodarczy.

Najpóźniej za dwa lata Węgrzy będą płacili podatek liniowy od dochodów osobistych (16 proc.). Podatek dla małych i średnich firm zostanie zmniejszony z 19 do 10 proc.

Ale by utrzymać deficyt finansów publicznych na zaplanowanym poziomie, rząd będzie musiał dokonać poważnych oszczędności. Sięgną one w tym roku 1 – 1,5 proc. PKB. Zamrożona zostanie część wydatków budżetowych. Płace pracowników państwowych firm oraz instytucji zostaną obniżone nawet o 15 proc. Cięcia te pozwolą zaoszczędzić w tym roku 120 mld forintów (1,74 mld zł).

Ofiarami fiskalnej konsolidacji będą firmy z sektora finansowego. Rząd Orbana obłoży je specjalnym podatkiem. W 2010 r. chce zebrać w ten sposób od banków, spółek ubezpieczeniowych oraz innych firm świadczących usługi finansowe 200 mld forintów. Innym ciosem w banki będzie zakaz udzielania pożyczek hipotecznych w obcych walutach. – Te plany konsolidacji fiskalnej sprawią, że rozwieją się obawy inwestorów co do stanu węgierskich finansów publicznych. Może to dać na pewien czas umiarkowane wsparcie forintowi – przewiduje Manik Narain, analityk z UBS.

[srodtytul]Mieszane uczucia w Niemczech[/srodtytul]

Reklama
Reklama

Z kolei przyjęty w poniedziałek największy w historii pakiet oszczędnościowy niemieckiego rządu budzi mieszane uczucia. Nie brak opinii, że jest niewyważony i niesprawiedliwy, a oszczędności zostaną poczynione głównie kosztem najuboższych. Związki zawodowe zapowiedziały już protesty. Ekonomiści oceniają, że plan rządu Angeli Merkel spowoduje niewielkie osłabienie tempa wzrostu niemieckiej gospodarki.

Cały pakiet zakłada cięcia sięgające 80 mld euro do 2014 r. To tyle, ile wynosi zadłużenie budżetu federalnego jedynie w tym roku. Przyjęte cięcia dotyczą sfery wydatków socjalnych, począwszy od środków przeznaczonych na zasiłki dla bezrobotnych, a skończywszy na funduszach dla urzędów pracy. Niższe będą zasiłki na dzieci, a renciści nie otrzymają wsparcia z tytułu kosztów ogrzewania i innych świadczeń. Armia urzędników państwowych szczebla federalnego zmniejszona zostanie do 2014 r. o 15 tys. osób. Od 2012 r. banki obciążone będą specjalną opłatą. Przyniesie to 2 mld euro rocznie.

Redukcja stanu liczbowego Bundeswehry o 40 tys. żołnierzy da efekty dopiero za dwa lata, w sumie 4 mld euro. – Pakiet oszczędnościowy nie osłabi koniunktury – uważa Hans-Werner Sinn, szef instytutu gospodarczego IFO. W 2016 r. niemiecki deficyt nie powinien przekraczać 10 mld euro, czyli 0,35 proc. PKB. Mało kto wierzy, że uda się to osiągnąć bez podwyżki podatków.

[srodtytul]Koordynacja w Unii[/srodtytul]

Unia Europejska zwiększy nadzór nad krajowymi urzędami statystycznymi – uzgodnili ministrowie finansów "27". To pierwszy krok na drodze większej koordynacji gospodarczej. Następne mają być przygotowane do października przez grupę roboczą pod wodzą Hermana Van Rompuya, szefa Rady Europejskiej. O polskim stanowisku w tej sprawie pisaliśmy we wtorkowej "Rzeczpospolitej".

Jak relacjonował Jacek Rostowski, część naszych postulatów znajduje zrozumienie u innych. – Jest już zgoda, aby w analizie sytuacji fiskalnej i przy proponowaniu ewentualnych sankcji większą wagę przykładać do wskaźnika długu publicznego w relacji do PKB niż do wskaźnika deficytu – powiedział minister.

Reklama
Reklama

Według niego dla Polski i krajów naszego regionu to dobra informacja, bo akurat w tej grupie dług jest relatywnie niższy niż w starej Unii. Rostowski sądzi także, że uda się przekonać innych do wymyślania takich sankcji za łamanie reguł paktu stabilizacji i wzrostu, w których wszystkie kraje byłyby równo traktowane.

– Nie do przyjęcia jest, by pewne kategorie funduszy, np. spójności, były obarczone wyższym ryzykiem wstrzymania – uważa Rostowski. Mimo wcześniejszego sceptycyzmu większość ministrów zgadza się też na propozycję Brukseli stworzenia tzw. europejskiego semestru. Przez kilka tygodni ministrowie finansów będą sobie co roku przedstawiać narodowe projekcje budżetowe. Bo, jak pokazał przykład Grecji, sytuacja budżetowa jednego kraju może znacząco utrudnić życie innym.

[i]Piotr Jendroszczyk z Berlina, Anna SŁojewska z Luksemburga[/i]

Premier Węgier Victor Orban ogłosił wyczekiwany przez inwestorów plan naprawy finansów publicznych. Rząd Orbana zobowiązał się, że zatrzyma tegoroczny deficyt finansów publicznych na poziomie 3,8 proc. PKB zaplanowanym przez poprzedni, socjalistyczny gabinet. Jeszcze w piątek politycy rządzącej partii Fidesz mówili, że socjaliści zostawili finanse publiczne w ruinie, a deficyt przekroczy 7 proc. PKB. Deficyt ma zostać utrzymany przez rząd w ryzach, choć jednocześnie dojdzie do poważnych obniżek podatków mających stymulować wzrost gospodarczy.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Ekonomia
Polska już w 2026 r. będzie wydawać 5 proc. PKB na obronność
Ekonomia
Budżet nowej Wspólnoty
Ekonomia
Nowe czasy wymagają nowego podejścia
Ekonomia
Pacjenci w Polsce i Europie zyskali nowe wsparcie
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Ekonomia
Sektor usług biznesowych pisze nową strategię wzrostu
Reklama
Reklama