Czy pamiętają państwo nazwy najważniejszych urzędów królewskich w średniowieczu? Cześnik, podczaszy, stolnik, podstoli. Nie wszyscy wiedzą, czym pierwotnie ci najważniejsi w państwie ludzie się zajmowali.
Cześnik i jego pomagier, podczaszy, zajmowali się nalewaniem królowi wina i podawaniem mu kielicha. Stolnik i podstoli ustalali menu na uczty i kierowali ruchem talerzy na stołach. Tacy właśnie ludzie dzierżyli w początkach państwowości polskiej najważniejsze urzędy w państwie, mieli największą po królu władzę.
Pewnego razu zamyślony głęboko nad powyższym faktem historycznym próbowałem wyobrazić sobie codzienne życie króla i jego dworzan. Niezłe balangi musiały być. Całe królewskie dynastie musiały nieźle dawać w palnik. A jak się człowiek chce dobrze zabawić, to – jak wie każdy menel – kasę trzeba skądś wziąć. A jak trzeba, to i w mordę dać można w tym zbożnym celu.
Wyobrażam sobie, że taki cześnik ze stolnikiem musieli się nieźle nakombinować, żeby zorganizować wystarczającą ilość jedzenia i wina dla swojego pana. No i czasem komuś w mordę dać. I w ten sposób wymyślono podatki.
Ktoś powie – przecież zbrojni króla chronili swoich poddanych przed wrogami zewnętrznymi i wewnętrznymi. Oczywiście. Tak samo jak jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku swoje ofiary „ochraniali” mafijni reketierzy ściągający haracze od restauratorów i sklepikarzy. Tak samo jak rolnik dba o swoje świnki i kurki – przynajmniej dopóki nie pójdą pod nóż.