Co dalej z prywatyzacją

- Państwo powinno wspierać polskich przedsiębiorców gotowych inwestować w prywatyzowane firmy. A nie oddawać co lepsze kąski graczom z zagranicy albo spółkom skarbu - pisze Maciej Grelowski, przewodniczący Rady Głównej Business Centre Club

Publikacja: 10.09.2010 07:39

Red

Plan prywatyzacji to poważne wyzwanie. A powodem nie jest, co smuci, przekonanie rządzących o wyższości własności prywatnej nad państwową, ale potrzeby budżetowe.

Paradoksalnie kryzys znacząco prywatyzację wsparł. I to jest pozytywna wiadomość. Jednak jak zawsze na poziomie realizacji rządowej strategii można mieć szereg wątpliwości co do ostatecznego rezultatu.

Z niemałym zdziwieniem dowiedzieliśmy się o programie wzmocnienia państwa w obszarze tzw. narodowej własności. Powstało kilka projektów, w których Skarb Państwa sprzedaje, a kupującym będą spółki kontrolowane przez ten sam skarb. Tak np. będzie przy prywatyzacji Energi gdzie nabywcą ma zostać PGE. Podobny projekt to sprzedaż Lotosu PGNiG.

Na poziomie bardziej wyrafinowanej konstrukcji finansowej zapowiadana jest akwizycja Dialogu i Exatela (spółki zależne od firm kontrolowanych przez skarb) przez Polkomtel, także kontrolowany przez spółki skarbu. Czy też zakup polskich uzdrowisk przez TFI KGHM. Można dorzucić do tej strategii aspiracje państwowego PKO BP w staraniach o BZWBK. Z pewnością takich projektów jest więcej.

Jeżeli uwzględnimy prace nad ładem korporacyjnym prowadzonych na zapleczu rządu dla wybranych strategicznych spółek skarbu, można stwierdzić, że jest jakiś cel. Być może to walka o znaczące podwyższenie wartości kontrolowanego majątku, by w przyszłości sprzedać go ze znaczącą premią. Taka jest filozofia prywatyzacji w dojrzałych gospodarkach, gdzie pod młotek idzie to co najlepsze i najdroższe, a nie jak u nas to co najsłabsze, wymagające restrukturyzacji.

W polskiej prywatyzacji premie za dobre zarządzanie biorą niestety inwestorzy zagraniczni. Z pewnością można przyjąć, że zawsze była to bardzo wysoka premia zarówno w kategoriach finansowych, jak i społecznych. Innym celem tego zakręconego obiegu własności państwowej może być cel polityczny, czyli zachowanie status quo w myśl zasady mieć ciastko i zjeść ciastko. Towarzyszącym aspektem takiego projektu mogą być także gry budżetowe, w których dywidendy i przychody prywatyzacyjne służą innym funkcjom.

Powyższe koncepcje to tylko spekulacje, być może dość naiwne, bo nie należy wykluczyć, że większość tych planowanych transakcji to po prostu realizacja prywatnych projektów, których celem ostatecznym mogą być tylko intratne posady dla swoich. Jakiekolwiek by były cele, rezultatem jest fakt, że państwo rywalizuje w procesie prywatyzacji nie tylko z inwestorami zagranicznymi, ale także, a może przede wszystkim, z krajowymi.

To paradoksalne, że polscy krezusi inwestują poważne kwoty w gospodarkę innych krajów, a w kraju dopuszczani są do prywatyzacji upadłych firm i kiosków warzywnych.

Lejemy krokodyle łzy nad niedostatkiem polskiego „goodwill” w gospodarce. Przywołujemy wzory zagraniczne, w których pomijamy fakt że większość prywatyzacji francuskich, niemieckich, brytyjskich kierowana jest do własnych inwestorów, których państwo wspiera. Pomaga gromadzić kapitał, a także przyzwala na niestandardowe transakcje.

W naszym przypadku pozostaje tylko strach polityków przed polskimi przedsiębiorcami, ich potrzebami i aspiracjami. W rezultacie korzystają inwestorzy zagraniczni, którzy realizują głównie strategię, której nazwa w wydaniu light to globalizacja. To słowo mieści w sobie wszystkie aspekty agresywnej korporacyjnej zachłanności, która przerabia inwestycje na gotówkę wyparowującą w skomplikowanych przepływach wewnętrznych .

Odrębnym zagadnieniem jest sprzedaż polskiej publicznej własności innym zagranicznym firmom państwowym lub kontrolowanym przez państwo. O ile problem obecności państwa polskiego w gospodarce pozostaje w rodzinie, o tyle można powątpiewać, czy wprowadzanie innego kraju z jego problemami stworzy dla nas wartość dodaną.

Dylemat ten doczekał się dość bogatej literatury przy prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej, gdzie kontrolowany przez francuski rząd France Telecom był inwestorem strategicznym. Dziesięć lat po transakcji kapitalizacja TP na giełdzie nie jest imponująca i trudno oczekiwać zadowolenia pozostałych inwestorów.

Ciekawostką zaś jest, że z pewnością zadowoleni są inwestorzy France Telecom, który wypłaca akcjonariuszom regularnie najwyższe dywidendy w UE, ponad 9 proc.

Wydaje się, że mamy szansę na powtórkę znanego scenariusza. Sprawa tyczy grupy Enea, gdzie jak wynika z przecieków, najpoważniejszymi kandydatami są dwie firmy francuskie – jedna państwowa i druga przez państwo kontrolowana. Ich konkurentem i to realnym jest polski inwestor prywatny. Wspominając o znanym z TP scenariuszu, mam na myśli, że niechętny nam ówczesny prezydent Francji w okresie negocjacji w sprawie TP okazał się wielkim miłośnikiem Polski.

Mam nadzieję, że tym razem mimo zadziwiającej zbieżności ożywienia kontaktów na najwyższym szczeblu Polska podejdzie do transakcji zgodnie z krajowymi priorytetami. Muszę stwierdzić, że model kultury korporacyjnej (policentryczny) wdrażany przez większość inwestorów francuskich bez względu na charakter własności nie cieszy się nadmierną popularnością. Zakłada on bowiem prostą zasadę: centrum czegokolwiek jest w Paryżu, a reszta to podbite peryferia.

Każdy państwowy inwestor wnosi ze sobą obok celów komercyjnych na ogół sporą dawkę zadań politycznych. Nie rozumiem więc, dlaczego mielibyśmy rozwiązywać przy okazji prywatyzacji problemy innych krajów. Wydaje się że mamy dość własnych spraw.

Odnosząc się jednak poważnie do problemu prywatyzacji. Dostarczyła ona dużo negatywnych emocji. Należy więc mieć nadzieję, że deklaracja ministra skarbu, że będzie ostatnim szefem tego urzędu, nie była tylko zgrabną formułą.

Musimy też pamiętać, że przez 20 lat wiele się zmieniło. Mamy własny kapitał i kapitalistów na tyle silnych, by konsolidować znaczące finansowanie dla poważnych projektów. Mamy dobrze przygotowaną kadrę wysokiego i średniego szczebla kierowniczego. Mamy też niezły wizerunek na rynkach. Apeluję więc do polityków: dajcie szanse polskiemu kapitalizmowi.

Plan prywatyzacji to poważne wyzwanie. A powodem nie jest, co smuci, przekonanie rządzących o wyższości własności prywatnej nad państwową, ale potrzeby budżetowe.

Paradoksalnie kryzys znacząco prywatyzację wsparł. I to jest pozytywna wiadomość. Jednak jak zawsze na poziomie realizacji rządowej strategii można mieć szereg wątpliwości co do ostatecznego rezultatu.

Pozostało 94% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy