Po uchwale [b]Sądu Najwyższego[/b] z 2005 r. i wyroku warszawskiego Sądu Okręgowego zamawiający odtajnił część oferty Crowleya i uznał ją za najkorzystniejszą. Od tej chwili spółka ta we wszystkich sprawach wytaczanych przez konkurencyjną Telekomunikację Polską przystępowała do postępowań pod stronie zamawiającego. W takiej też roli wystąpiła w trakcie rozpoznawania odwołania, które zakończyło się unieważnieniem przetargu przez ówczesny zespół arbitrów (dzisiaj zastąpiony przez [b]Krajową Izbę Odwoławczą[/b]). Po tym wyroku Crowley wniósł skargę do sądu, ta jednak nigdy nie została rozpoznana. Tym razem bowiem Ministerstwo złożyło pismo z zastrzeżeniem, że nie popiera skargi. Uznało, że po tylu latach zawarcie umowy na dotychczasowych warunkach byłoby pozbawione sensu, ponieważ przez te lata zmieniły się warunki techniczne i finansowe tego typu zamówień. Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył postępowanie uznając, że jego gospodarzem jest ministerstwo, a Crowley pełni jedynie rolę interwenienta ubocznego, którego stanowisko musi być zgodne z racjami zamawiającego.
Dzisiaj Ministerstwo uważa, że ewentualne roszczenia Crowleya będą pozbawione podstaw. - Działaliśmy zgodnie z prawem, a do skargi nie przyłączyliśmy się, gdyż nie leżało to w interesie publicznym - tłumaczy [b]Joanna Dębek[/b], rzecznik prasowy resortu.
[srodtytul]Pod rozwagę Trybunału Konstytucyjnego[/srodtytul]
Skargę konstytucyjną operatora poparł zarówno marszałek Sejmu, jak i prokurator generalny. Od dwóch lat nie może się ona jednak doczekać na rozpoznanie przez Trybunał Konstytucyjny. Od tego czasu wielokrotnie zmieniły się przepisy prawa zamówień publicznych.
- Nie mniej jednak, jeśli chodzi o możliwość zaskarżania wyroków Krajowej Izby Odwoławczej sytuacja jest wciąż taka sama. Jeśli firma na etapie odwołania przystąpi do zamawiającego, a ten nie zdecyduje się zaskarżyć niekorzystnego dla siebie wyroku, to teoretycznie skargę może złożyć sama firma. Tyle, że przed sądem zostanie uznana za interwenienta ubocznego. Jeśli ten oświadczy, że nie popiera skargi, to sąd jej nie rozpozna merytorycznie - wyjaśnia R[b]obert Krynicki[/b], radca prawny z kancelarii [b]Krynicki, Cieślik i Partnerzy[/b], który napisał skargę Crowleya. - Moim zdaniem w obecnym stanie prawnym, w świetle art. 198a prawa zamówień publicznych, nie budzi już wątpliwości, że wykonawca, który przystępuje do postępowania odwoławczego ma pełne prawo do wniesienia skargi i występowania w procesie przed sądem, jako strona skarżąca, a nie interwenient uboczny. Dlatego też nawet jeśli zamawiający nie poprze skargi sąd powinien ją rozpoznać - mówi [b]Rafał Jędrzejewski[/b], dyrektor [b]Departamentu Prawnego Urzędu Zamówień Publicznych[/b].
Sam przetarg, to już jednak przeszłość. Ministerstwo Sprawiedliwości zdecydowało się w 2008 r. zmienić formułę kontrowersyjnego postępowania. Zamiast zamawiać komplet usług dla resortu i podległych jednostek w ramach jednej procedury, Ministerstwo zdecydowało się na kilka odrębnych przetargów dla realizacji sieci na potrzeby różnych jednostek i różnych systemów: sądów i prokuratur okręgowych, sądów apelacyjnych, Krajowego Rejestru Sądowego, systemu Księgi Wieczystej itp. Crowley może już tylko walczyć o odszkodowanie za koszty poniesione w przetargu przed sześciu lat.