Miał być rekord. Czy będzie? – zastanawiali się już w połowie roku eksperci, kiedy resort skarbu informował o pozyskaniu 12 mld zł, czyli połowy zaplanowanej kwoty przychodów z prywatyzacji na 2010 r. Tymczasem w ciągu kilku poprzednich lat najwięcej transakcji prywatyzacyjnych finalizowano w dwóch ostatnich miesiącach roku, żeby wypełnić budżetowe zobowiązania.
Gdyby jeszcze w tym roku prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów zgodziła się na przejęcie Energi przez PGE padłby ów rekord: resort skarbu pozyskałby najwięcej pieniędzy w ciągu roku w historii polskiej prywatyzacji.
Machina prywatyzacyjna, która rozkręcała się ospale przez poprzednie dwa lata, wreszcie ruszyła na dobre. Co prawda pod presją będącego w potrzebie budżetu państwa i z pomocą przyjaciół, czyli kilku dużych spółek, w których Skarb Państwa ma sporo do powiedzenia.
Na pierwszy ogień w styczniu 2010 r. poszło 10 proc. akcji KGHM. Potem Skarb Państwa sprzedał 10,8 proc. akcji Lotosu, 16,05 proc. papierów Enei i dokończył prywatyzację Bogdanki, oferując 46,7 proc. walorów kopalni krajowym funduszom emerytalnym. Te transakcje znalazły się wśród dziesięciu projektów prywatyzacyjnych, które dały największe przychody w 2010 r.
W sumie resort skarbu zrealizował ponad 200 prywatyzacji. Minister skarbu spełnił zapowiedź wprowadzenia na Giełdę Papierów Wartościowych pakietu akcji PZU – i to z sukcesem: stopa zwrotu na otwarciu wyniosła 11,6 proc (mimo towarzyszącej debiutowi nie najlepszej sytuacji na światowych rynkach kapitałowych).