Na zachodnich giełdach mieliśmy wczoraj delikatne zwyżki notowań, w czym pomogły środowa zapowiedź Fedu (amerykańskiego banku centralnego) podtrzymania wartego 600 mld dol. programu luzowania polityki pieniężnej oraz niezłe wyniki finansowe firm. Po południu nastroje inwestorów trochę się pogorszyły za sprawą publikacji gorszych danych z rynku pracy w USA. W ubiegłym tygodniu liczba nowych bezrobotnych wzrosła o 454 tys., podczas gdy rynkowe szacunki mówiły o wzroście o 405 tys. Rozczarowały też informacje o grudniowych zamówieniach na dobra trwałe, które spadły o 2,5 proc. Analitycy oczekiwali wzrostu o 1,5 proc.

Początkowo zachodnie giełdy reagowały lekkim spadkiem, jednak szybko powrócił umiarkowany optymizm. W pewnym momencie indeks S&P500 znalazł się nawet powyżej poziomu 1300 pkt, gdzie nie było go od 2 września 2008 r. Na koniec sesji S&P wzrósł o 0,22 proc. do 1,299,54 pkt. Sesja na Wall Street zakończyła się lekkimi wzrostami Dow Jones o 0,04 proc. i Nasdaq o 0,58 proc.

Na warszawskiej giełdzie WIG20 przez większą część dnia znajdował się pod kreską, a popołudniowa próba wybicia z poziomu 2700 pkt zakończyła się niepowodzeniem.

Popyt inwestorów skupiał się praktycznie na jednej spółce – KGHM. Po trwającej od 18 stycznia korekcie na akcjach spółki, kiedy to kurs spadł o prawie 8 proc., inwestorzy postanowili odkupić przecenione akcje. Zbiegło się to z odbiciem na rynku miedzi. Wczoraj cena surowca wzrosła o 2,5 proc. Obok KGHM drożały też akcje defensywnej Telekomunikacji Polskiej. Najwięcej straciły natomiast akcje Polimeksu i Pekao. Spadły też notowania PKN Orlen, mimo że analitycy Raiffeisen drastycznie zmienili rekomendację dla spółki z „redukuj” do „kupuj”, podnosząc cenę docelową do 55 zł.

Ostatecznie na koniec dnia WIG20 zyskał 0,3 proc., utrzymując się powyżej 2700 pkt. Obroty na całym rynku podliczono na nieco ponad 1 mld zł wobec 981 mln zł w środę.