Niepewne przyspieszenie

Na Liście 500 przeciętna wielkość przychodów firm to tylko odpowiednik ok. 770 milionów dolarów, a więc 60 razy mniej niż na globalnej liście Fortune 500. Nasze firmy mają co robić przez lata... Dobrze, że znów ruszyły w pogoń

Publikacja: 19.04.2011 19:31

Witold M. Orłowski

Witold M. Orłowski

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Od lat rozpoczynam komentarz do wyników Listy 500 przypomnieniem, w jaki sposób komentowałem je poprzednio. Cytowane tytuły kolejnych komentarzy to skrótowa historia rozwoju gospodarczego Polski w XXI wieku, widzianego przez pryzmat sytuacji 500 największych przedsiębiorstw. Drogi rozwojowej, która stopniowo prowadziła nas do konkurencyjnego, otwartego, europejskiego rynku. Zgoda, tytuły publicystycznych komentarzy nie stanowią tak precyzyjnego opisu jak szeregi liczb zestawianych przez GUS. Ale mają jeden walor, powstają bowiem nie tylko w wyniku porównania suchych faktów. Starają się również odzwierciedlić nastroje, które panowały w kolejnych latach w polskich przedsiębiorstwach. A ekonomiści nie od dzisiaj wiedzą o tym, że rolę nastrojów w ekonomii bardzo trudno przecenić.

Lata zmian

Mój obecny tekst jest dziewiątym z kolei. Pierwszy, dotyczący wyników roku 2002, był zatytułowany: „Atleci są zmęczeni". Polska przeżywała ciężkie chwile – połączenie gospodarczej stagnacji z osiągającą wówczas apogeum falą restrukturyzacji przedsiębiorstw. W pewnym sensie to wtedy właśnie płaciliśmy ostateczny rachunek za komunizm, a więc nastroje były fatalne. Rok później było już trochę lepiej. Nastąpiło „Senne przebudzenie", koniunktura poprawiała się, wynegocjowaliśmy warunki wejścia do Unii. Dopiero rok później mieliśmy „Poranną gimnastykę", okres stopniowego zwiększania się aktywności polskich firm, ale przy zachowaniu nieufności co do tego, na ile trwały okaże się wzrost. W roku 2005 polskie firmy znalazły się „Na rozbiegu". Wzrastała sprzedaż, eksport, inwestycje, nastąpiła wyraźna poprawa nastrojów, po części związana z pierwszymi pozytywnymi efektami członkostwa w Unii.

Na globalnej liście Fortune 500 figuruje tylko jedna polska firma – PKN Orlen

Wszystko to spowodowało w kolejnym roku „Wybicie do skoku". Polskie firmy wreszcie dostały skrzydeł, wreszcie przestały się niepokoić o trwałość koniunktury, wreszcie zaczęły masowo inwestować, zatrudniać i zwiększać eksport. W roku 2007 nastąpił więc „Wielki skok". Gospodarka rosła jak na drożdżach, firmy nabierały siły i pewności siebie, modernizowały się, zwiększały nakłady inwestycyjne, snuły ambitne plany rozwoju. Obawy przed zagraniczną konkurencją wyparowały, zastąpione wiarą we własne siły i optymizmem. Czasem aż nadmiernym, co mogło zacząć nieco niepokoić. I właśnie w momencie, gdy oddawaliśmy wielki skok, niebo zaczęło się chmurzyć. Pojawiły się pierwsze symptomy globalnego kryzysu, który w pełni wybuchł w roku 2008. Co oznaczało, że żarty się skończyły, a polskie firmy znalazły się „Przed schodami". Jak całemu światu, nam również zagroził bolesny upadek z tych schodów, zwłaszcza że dobra koniunktura w poprzednich latach mogła polskie firmy rozleniwić, doprowadzić do nadmiernego zadłużenia, wzrostu kosztów i utraty efektywności. Na szczęście jednak firmy wytrzymały.

Kolejny komentarz nosił tytuł „Utrzymana równowaga" i oznaczał, że polskie przedsiębiorstwa nie zleciały ze schodów, nie potłukły się i nie połamały sobie kończyn. Wyniki odnotowane w recesyjnym w całej Europie roku 2009 były oczywiście znacznie słabsze niż poprzednio. Łączna sprzedaż 500 największych firm nieznacznie spadła, pogorszyły się wskaźniki finansowe, zmniejszyło się zatrudnienie. Ale polskie firmy, mimo wyraźnego spowolnienia, zachowały równowagę i nie upadły. Nie nastąpiły masowe bankructwa, nie załamała się rentowność, nie wzrosło katastrofalnie bezrobocie. Zniknęła jednak pewność siebie, powróciła nieufność. Tak w Polsce, jak na całym świecie.

No i wreszcie przyszedł rok 2010. Gospodarka znów przyspieszyła, PKB wzrósł o niemal 4 proc., rynek ponownie się ożywił. Widać to oczywiście na danych z Listy: sprzedaż 500 największych polskich firm wzrosła o 10 proc., trzy czwarte firm odnotowało zyski. Jest więc przyspieszenie, ale jest to – z punktu widzenia firm – przyspieszenie niepewne. Spadły nakłady inwestycyjne, spadło zatrudnienie. Paradoks? Według ankiety przeprowadzonej ostatnio przez PwC aż 95 proc. prezesów polskich spółek wyrażało pewność, że dochody ich firm w ciągu najbliższych trzech lat wzrosną. Ale jednocześnie wszyscy deklarowali podejmowanie działań typowych dla okresu recesji: cięcia kosztów, restrukturyzacji, odkładania w czasie decyzji inwestycyjnych.

Daleka droga

Może to dobrze, że od czasu do czasu nadchodzi okres otrzeźwienia, ostrożnego planowania rozwoju, eliminacji nadmiernych kosztów? Nasze firmy muszą przecież być zdrowe, konkurencyjne i zdolne do długookresowego rozwoju, jeśli mają kiedyś dogonić firmy z krajów najwyżej rozwiniętych. Dziś na liście Fortune 500 największych firm świata przeciętna wielkość przychodów firmy wynosi 46 miliardów dolarów. Na naszej Liście 500 przeciętna wielkość przychodów to tylko odpowiednik 770 milionów dolarów, a więc

60 razy mniej. Na liście globalnej figuruje tylko jedna polska firma – PKN Orlen, na 398. miejscu. Kolejne polskie firmy musiałyby ponaddwukrotnie zwiększyć sprzedaż, aby się w ogóle na listę globalną dostać. Świat bardzo więc nam uciekł.

Polskie firmy gonią go – jak widać po kolejnych Listach 500 z sukcesem – ale przed nami jeszcze bardzo, bardzo daleka droga.

prof. Witold M. Orłowski jest głównym ekonomistą firmy doradczej PricewaterhouseCoopers

Od lat rozpoczynam komentarz do wyników Listy 500 przypomnieniem, w jaki sposób komentowałem je poprzednio. Cytowane tytuły kolejnych komentarzy to skrótowa historia rozwoju gospodarczego Polski w XXI wieku, widzianego przez pryzmat sytuacji 500 największych przedsiębiorstw. Drogi rozwojowej, która stopniowo prowadziła nas do konkurencyjnego, otwartego, europejskiego rynku. Zgoda, tytuły publicystycznych komentarzy nie stanowią tak precyzyjnego opisu jak szeregi liczb zestawianych przez GUS. Ale mają jeden walor, powstają bowiem nie tylko w wyniku porównania suchych faktów. Starają się również odzwierciedlić nastroje, które panowały w kolejnych latach w polskich przedsiębiorstwach. A ekonomiści nie od dzisiaj wiedzą o tym, że rolę nastrojów w ekonomii bardzo trudno przecenić.

Pozostało 86% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy