Jak tłumaczy El-Erian, grecka choroba ma dwa źródła: tamtejszy rząd zbyt dużo pożyczał, jednocześnie nie będąc w stanie zapewnić gospodarce stabilnego tempa wzrostu gospodarczego. Na to nałożyła się dodatkowo słabość administracji publicznej, która przejawia się m.in. dziurawym systemem podatkowym.
Pakiet pomocowy, jaki ponad rok temu przyznały Atenom UE i MFW, nie rozwiązał jednak żadnego z tych problemów. – U swoich korzeni, pakiet obciążył Grecję nowymi zobowiązaniami, a cięcia budżetowe przyczyniły się bardziej do ograniczenia tempa wzrostu gospodarczego, niż do wzmocnienia strukturalnych motorów ekspansji – wskazuje prezes i współzarządzający PIMCO w felietonie dla agencji Reutera.
Dlaczego unijni liderzy podjęli tak złą decyzję? – Podejrzewam, że nie opierała się ona na przekonaniu, że takie podejście zadziała – uważa El-Erian. Jak dodaje, żadne z rozwiązań, które było wówczas do wyboru, nie wydawało się dobre. Grecji przyznano więc 110 mld euro pożyczki, aby odsunąć problem na później i zyskać czas na opracowanie właściwego rozwiązania.
- Rok później, Grecja wciąż jest na oddziale intensywnej terapii finansowej – zauważa prezes PIMCO. Według niego, kondycja greckiej obligacji jest dziś wręcz gorsza, niż przed rokiem. Ale trójka lekarzy – UE, MFW i EBC – znów próbują zapisać Atenom ten sam lek.
El-Erian odniósł się do doniesień, że Grecja otrzyma kolejny pakiet pomocowy, opiewający na około 85 mld euro. Od pierwszego różnił się będzie tym, że pieniądze te mają pochodzić nie tylko od MFW i UE, ale też z prywatyzacji mienia państwowego oraz od prywatnych wierzycieli Aten, którzy zostaną poproszeni o dobrowolną zamianę zapadających greckich obligacji na nowe.