Muzeum w Konstancinie. Malarstwo szkoły Paryskiej

- Kolekcjonerzy nabrali śmiałości i kupują osobiście, żeby uniknąć pośrednictwa - mówi Krzysztof Zagrodzki, ekspert francuskiego rynku sztuki

Publikacja: 29.09.2011 01:10

Muzeum w Konstancinie. Malarstwo szkoły Paryskiej

Foto: Fotorzepa, Janusz Miliszkiewicz JM Janusz Miliszkiewicz

Rz: Rozmawiamy na wystawie Alicji Halickiej otwartej 22 września w prywatnym muzeum artystów Szkoły Paryskiej w Konstancinie. Muzeum założył i prowadzi kolekcjoner Marek Roefler (www. villalafleur. pl).

Krzysztof Zagrodzki:

Dorobek urodzonej w Krakowie Alicji Halickiej (1894 – 1975) jest niesłusznie niedoceniany przez rynek i historię sztuki. Była uczennicą Wyczółkowskiego, Pankiewicza, pozostawiła bogatą twórczość. W Paryżu należała do środowiska polskich artystów, przyjaźniła się z Eugeniuszem Zakiem, Mojżeszem Kislingiem, Augustem Zamoyskim. Żyła i tworzyła w cieniu męża, sławnego kubisty Louisa Marcoussisa. Marek Roefler zorganizował wystawę 50. dzieł z muzealnych i prywatnych zbiorów. Po wernisażu odbyła się także międzynarodowa sesja naukowa „Artystki polskie w środowisku paryskim, wokół Halickiej". Obrazy Halickiej rzadko trafiają się na rynku, mają ceny od ok. 3 tys. euro. Najdroższe są kubistyczne kompozycje, kosztują ok. 20 tys. euro.

Z okazji wystawy kolekcjoner zamówił i wydał bogato ilustrowaną książkę o Halickiej, z tekstem po polsku i angielsku. Ma nadzieję, że wpłynie to na wzrost zainteresowania dorobkiem malarki. Na przykład Wojciech Fibak i Tom Podl też zebrali kolekcje artystów Szkoły Paryskiej, ale Marek Roefler idzie dalej, gdy chodzi o badanie tej sztuki i jej popularyzację.

Pozuje pan do zdjęcia pod rzeźbą Xawerego Dunikowskiego, która stoi przed muzeum w Konstancinie, a pochodzi też z Paryża.

Pierwotnie dzieło to stało przed rezydencją legendarnego w świecie fryzjera Cierplikowskiego, który przyjaźnił się z Dunikowskim i słynnymi francuskimi artystami.

Organizuje pan w Paryżu w firmie Boisgirard (www. boisgirard. com) trzy razy w roku aukcje malarstwa Szkoły Paryskiej. Niedawno na aukcji pojawił się nowy asortyment, to sztuka współczesna, w tym grafiki i ceramika. Zabrakło obrazów?

Przez lata na aukcjach malarstwa oferowałem zwykle ok. 160 obrazów. Teraz do sprzedaży trafiło prawie dwa razy więcej pozycji, nie tylko malarstwo. Chodziło o to, aby obroty nie spadły, żeby aukcja była opłacalna. Nie mam powodów do narzekania, z zebranej przeze mnie oferty sprzedałem dwie trzecie. To dobry wynik. Jest niska podaż dobrego towaru. Panuje opinia, że na rynku sztuki jest zła koniunktura, dlatego właściciele przetrzymują najlepsze dzieła, czekają na hossę. Doświadczenie pokazuje, że przedmioty wysokiej klasy doskonale się sprzedają bez względu na kondycję rynku. Mówię oczywiście o rynku międzynarodowym.

Polonika kupowane są przez polskich klientów?

Tak, i trafiają najczęściej do Polski. Niewielu jest polskich artystów, którzy budzą zainteresowanie również obcych kolekcjonerów, jak np. Władysław Ślewiński, wybitny przedstawiciel grupy malarskiej w Pont Aven, która jest ważnym etapem w historii europejskiego malarstwa.

Ślewiński nie jest tak wysoko ceniony w Polsce jak na świecie.

W międzynarodowej historii sztuki Ślewiński zajmuje widoczną pozycję, a np. Tadeusz Makowski praktycznie się nie liczy. Z kolei w Polsce Makowski jest lepiej znany i ma znacznie wyższą pozycją rynkową niż Ślewiński. Wysoko cenię twórczość Tadeusza Makowskiego, ale jego rynkowe powodzenie w kraju to kwestia mody. Makowskiego w świecie kupują tylko Polacy. Ślewińskiego poszukują i kupują obcokrajowcy. Ostatni obraz Ślewińskiego, jaki sprzedałem, kupił francuski kolekcjoner. Mówił, że zbiera artystów ze Szkoły w Pont Aven. Dla niego Ślewiński to nazwisko rangi międzynarodowej.

Francuzi kupują dorobek polskich malarzy, ale tylko tych, którzy całkowicie wtopili się w kulturę francuską. Przykładem jest choćby Włodzimierz Terlikowski. Francuzi chętnie kupują do dekoracji jego pejzaże z Wenecji lub kwiaty. To nie jest drogie malarstwo, ma ceny ok. 2 – 6 tys. euro. Kupują także malarstwo Henryka Haydena, który w powszechnej opinii we Francji uważany jest za reprezentanta sztuki francuskiej, a nie polskiej. Nawet wytrawni antykwariusze francuscy dziwią się, gdy powiedzieć im, że Hayden był Polakiem.

Jaka jest prognoza dla rynku?

Spadki cen obrazów są gwałtowne. Natomiast ceny wracają na dawny wysoki poziom po dłuższym czasie. Moim zdaniem obecna zapaść potrwać może dwa – trzy lata. Moje przewidywania mogą być zbyt optymistyczne. Po kryzysie z wczesnych lat 90. odbudowa cen trwała długo, ustabilizowały się dopiero na początku tego tysiąclecia.

3 tys. euro

- już za tyle można kupić obraz Alicji Halickiej

Zapanowała tendencja, że polscy kolekcjonerzy osobiście licytują na Zachodzie. Nie czekają jak kiedyś, aż antykwariusze z kraju w świecie wylicytują polonika i wystawią na aukcjach w Warszawie.

To prawda. Kolekcjonerzy nabrali śmiałości i kupują osobiście, żeby uniknąć pośrednictwa. Przez długi czas antykwariusze z kraju kupowali polonika na zachodnich aukcjach, potem oferowali je w kraju z ceną niekiedy dwa – trzy razy wyższą. Powszechny dostęp do Internetu umożliwił błyskawiczny przepływ informacji, wyeliminował też pośredników.

Rosjanie wciąż intensywnie kupują swoją sztukę?

Zakupy Rosjan osłabły z powodu złej kondycji finansowej i zalewu fałszerstw, zwłaszcza dzieł awangardy rosyjskiej z pierwszych lat XX wieku. Skoro mówimy o falsyfikatach, to z polskich artystów w ostatnich latach spotkałem najwięcej fałszerstw Tytusa Czyżewskiego. Zdarzyły się kompilacje ulubionych motywów tego malarza z odległych okresów jego twórczości. Motywy te razem na pewno nie mogły pojawić się na jednym obrazie.

Który z poloników dla pana osobiście okazał się najlepszą inwestycją?

Chyba obraz Józefa Pankiewicza, jaki ponad 30 lat temu kupiłem za odpowiednik ok. 100 euro. Mniej więcej w połowie lat 80. obraz ten osiągnął równowartość dzisiejszych 30 tys. euro.

Co zyskał pan na tym, że codziennie patrzy na obrazy, jakie kupił dla siebie kilkadziesiąt lat temu?

Zyskałem komfort psychiczny! Żyłem w otoczeniu, które odpowiada mojej wrażliwości, moim zainteresowaniom. Nawiasem mówiąc, nie mógłbym przez tyle lat patrzeć na reprodukcje. Dla mnie ważne jest poczucie bezpośredniego związku z ulubionym artystą, a to zapewnia tylko oryginalne dzieło.

Jako ekspert zakończył pan spis i wycenę przedmiotów artystycznych znajdujących się w siedzibie paryskiej Kultury.

Bezapelacyjnie króluje tam Józef Czapski, jest sporo dzieł Jana Lebensteina, Leonor Fini. Jerzy Giedroyc od lat 50. stale kupował u bukinistów stare mapy, grafiki i książki dotyczące przede wszystkim Polski i Litwy. Kiedyś one kosztowały grosze, teraz równorzędne obiekty dostępne są tylko na aukcjach i osiągają wysokie ceny. Obrazy i zabytkowe dekoracyjne mapy są wyjątkową dekoracją siedziby Instytutu Literackiego w Maisons-Laffitte.

Mówił pan, że malarstwo Czapskiego jest względnie tanie, jest niedocenione.

Jego obrazy kosztują 2 – 8 tys. euro. Jest pomysł zorganizowania wystawy Czapskiego w Paryżu. Może ona spowodować wzrost cen artysty, pod warunkiem że odbędzie się w ważnym muzeum, które cieszy się stałym poparciem telewizji i prasy. Do takiego muzeum, bez względu na temat wystawy, przychodzą tłumy.

Warto pamiętać, że w Paryżu bardzo trudno się przebić w natłoku ofert wystawowych. Czapski jest względnie znany we Francji, ale tylko jako autor książek historycznych.

Rz: Rozmawiamy na wystawie Alicji Halickiej otwartej 22 września w prywatnym muzeum artystów Szkoły Paryskiej w Konstancinie. Muzeum założył i prowadzi kolekcjoner Marek Roefler (www. villalafleur. pl).

Krzysztof Zagrodzki:

Pozostało 97% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy