Rz: Rozmawiamy na wystawie Alicji Halickiej otwartej 22 września w prywatnym muzeum artystów Szkoły Paryskiej w Konstancinie. Muzeum założył i prowadzi kolekcjoner Marek Roefler (www. villalafleur. pl).
Krzysztof Zagrodzki:
Dorobek urodzonej w Krakowie Alicji Halickiej (1894 – 1975) jest niesłusznie niedoceniany przez rynek i historię sztuki. Była uczennicą Wyczółkowskiego, Pankiewicza, pozostawiła bogatą twórczość. W Paryżu należała do środowiska polskich artystów, przyjaźniła się z Eugeniuszem Zakiem, Mojżeszem Kislingiem, Augustem Zamoyskim. Żyła i tworzyła w cieniu męża, sławnego kubisty Louisa Marcoussisa. Marek Roefler zorganizował wystawę 50. dzieł z muzealnych i prywatnych zbiorów. Po wernisażu odbyła się także międzynarodowa sesja naukowa „Artystki polskie w środowisku paryskim, wokół Halickiej". Obrazy Halickiej rzadko trafiają się na rynku, mają ceny od ok. 3 tys. euro. Najdroższe są kubistyczne kompozycje, kosztują ok. 20 tys. euro.
Z okazji wystawy kolekcjoner zamówił i wydał bogato ilustrowaną książkę o Halickiej, z tekstem po polsku i angielsku. Ma nadzieję, że wpłynie to na wzrost zainteresowania dorobkiem malarki. Na przykład Wojciech Fibak i Tom Podl też zebrali kolekcje artystów Szkoły Paryskiej, ale Marek Roefler idzie dalej, gdy chodzi o badanie tej sztuki i jej popularyzację.
Pozuje pan do zdjęcia pod rzeźbą Xawerego Dunikowskiego, która stoi przed muzeum w Konstancinie, a pochodzi też z Paryża.