Mama pana Mariusza prowadziła firmę w Wielkopolsce. Na jej rozwój, m.in. na remont budynku, zaciągnęła kredyt w Citibanku. Powinna go spłacić do 2018 r. W lipcu 2011 r. kobieta zmarła. Spadkobiercom oprócz majątku zostawiła zadłużenie w wysokości ok. 55 tys. zł. Było dla nich oczywiste, że muszą spłacić ten kredyt, skoro przyjęli spadek.
Pan Mariusz skontaktował się z doradcą klienta w Citibanku. – Usłyszałem, że nie dostanę żadnych informacji, dopóki z oryginałem aktu zgonu nie zgłoszę się do oddziału banku – opowiada czytelnik.
Gdy się tam udał, okazało się, że niepotrzebnie przyszedł, bo takie rzeczy załatwia się przez Citiphone. – Pracownik banku dodał też, że muszę spłacać kredyt mamy w terminie, bo inaczej zostanie wszczęta egzekucja. I że powinienem to robić na dotychczasowych zasadach, bo na korzystniejsze nie mam co liczyć – mówi pan Mariusz. Niestety, w banku nie dowiedział się, na jakie konto i z jakiego tytułu ma przelewać pieniądze.
Zadzwonił na infolinię. Doradca odesłał go ponownie do oddziału, by tam zostawił akt zgonu mamy. Mężczyzna to zrobił. – Obiecali, że zadzwonią i poinformują, jak wygląda sprawa. Ale nikt nie zadzwonił – mówi pan Mariusz. Czytelnik skontaktował się więc z naszą redakcją, a my z bankiem.
Jak informuje Dorota Szostek-Rustecka z Citibanku, od śmierci kredytobiorcy nie są naliczane odsetki od jego zobowiązań. – Po otrzymaniu zgłoszenia o śmierci klienta prosimy o dostarczenie do oddziału aktu zgonu – tłumaczy Dorota Szostek-Rustecka.