Odsetek funduszy zrównoważonych i stabilnego wzrostu, którym udało się pokonać benchmark, nie przekracza 10 proc. Dla porównania w podobnym zestawieniu ze stycznia 2011 r. wynosił około 40 proc.
W przypadku tego rodzaju funduszy istotne jest dobre wyczucie sytuacji zarówno na rynku akcji, jak i papierów skarbowych. W obu segmentach w ostatnich latach sporo się działo. Na giełdzie mieliśmy najpierw wzrost indeksów, a potem załamanie. Dużą zmienność obserwowaliśmy też na rynku papierów dłużnych, gdzie rentowność np. obligacji pięcioletnich wahała się od 4,8 do 6,1 proc.
Wiele wskazuje na to, że właśnie odpowiednie ustawienie proporcji między udziałem akcji i obligacji w portfelu oraz selekcja papierów sprawiły zarządzającym najwięcej trudności. W pięciu analizowanych przez nas okresach niespełna 8 proc. funduszy stabilnego wzrostu wypracowało wynik lepszy od wzorca. Jeszcze gorzej wypadły fundusze zrównoważone. Sztuka ta udała się tylko trzem funduszom, i to wyłącznie w najdłuższym okresie (trzy lata). W pozostałych okresach za każdym razem benchmark okazywał się lepszy.
Wśród funduszy stabilnego wzrostu w czołówce (wyniki najbardziej zbliżone do wzorca) znalazł się UniStabilny Wzrost. Jest on aktywnie zarządzany, ale właśnie dlatego charakteryzuje się nieco większym ryzykiem. Poza tym należy do droższych rozwiązań. Jednak na jego korzyść przemawiają dobre wyniki. Wprawdzie w ciągu ostatniego roku zarządzającemu nie udaje się pokonać benchmarku, ale rezultaty inwestycyjne są najbardziej zbliżone do wzorca. W najdłuższym badanym okresie fundusz wypracował blisko 30 proc. zysku.
Lepsza od niego była tylko Idea Stabilnego Wzrostu (ponad 46 proc. zysku), którą można zaliczyć do najlepszych funduszy w grupie. W jej przypadku istotne znaczenie ma część dłużna portfela, w której skład wchodzą obligacje korporacyjne.