Polacy coraz odważniej szukają okazji inwestycyjnych na rynku sztuki, monet kolekcjonerskich, wina czy whisky. Te aktywa nie są bezpośrednio powiązane z rynkami finansowymi, dlatego bessa na giełdzie nie powoduje, że ich cena nagle spada.
– Wartość polskiego rynku luksusowego na koniec 2011 r. szacowana jest na ok. 2 mld zł, w tym rynku sztuki na ok. 300 mln zł – mówi Iwona Żelazna z Noble Bank. Według niej te liczby w przypadku naszych zachodnich sąsiadów są nieporównanie wyższe. Tam znacznie większym zainteresowaniem cieszą się dzieła wybitnych twórców o międzynarodowej sławie, które dla polskich konsumentów dóbr luksusowych są wciąż nieosiągalne ze względu na cenę.
Dzieła za miliony
Najdroższym dotychczas dziełem na świecie jest obraz Paula Cézanne'a „Gracze w karty", który został sprzedany za 250 mln dolarów. W tym roku bardzo wysoką cenę aukcyjną osiągnął też „Krzyk" Edwarda Muncha (120 mln dolarów). Natomiast w Polsce najwięcej wylicytowano w 2000 roku za „Rozbitka" Henryka Siemiradzkiego – 2,13 mln zł. Na kolejnym miejscu są trzy pastele Stanisława Wyspiańskiego – portrety rodziny Sternbachów, za które kolekcjoner w tym roku zapłacił 1,85 mln zł.
– W Polsce ceny prac młodych artystów zaczynają się od kilku tysięcy złotych, a dobre prace klasyków sztuki polskiej to wydatek rzędu 50–200 tys. zł – mówi Anna Galińska z New World Alternative Investments (NWAI).
Zdaniem Iwony Żelaznej młodą sztukę kupimy już nawet od kilkuset złotych, ale w tym wypadku ponosimy znacznie większe ryzyko. Z tego względu należy ją traktować raczej jako nietuzinkową dekorację niż alternatywę dla lokaty kapitału.