Niemiecki bank wraz z czterema innymi z Europy i Japonii zarejestrował się w amerykańskiej organizacji podmiotów dokonujących transakcji zamiany, w których obowiązują nowe surowsze normy działania na nieprzejrzystym rynku instrumentów pochodnych o wartości 650 bln dol. Jego akcje we Frankfurcie zyskały 3,91 proc., Deutsche Banku 3,67, a w Paryżu Societe Generale 5,33 proc. i BNP Paribas 4,4 proc.
Banki te dołączyły do rywali z Wall Street należących do National Futures Association (NFA), amerykańskiego zrzeszenia operatorów transakcji terminowych. Uderza nieobecność w nim gigantów naftowych Shella, Valero i Chevrona.
W 2009 r. największe kraje postanowiły okiełznać dziki rynek transakcji zamiany (swaps), który zdaniem wielu przyczynił się do kryzysu finansowego. Ustaliły więc surowsze normy informowania o takich operacjach. Każdy podmiot, który w ostatnich 12 miesiącach dokonał swapów na ponad 8 mln dol., musiał zarejestrować się do 31 grudnia w NFA.
Obecny rejestr jest pierwszym zgrupowaniem dilerów działających w USA. Ich grono będzie rosnąć w miarę osiągania przez innych pułapu 8 mld dol. Rejestracja jest głównym wymogiem ustawy Dodda-Franka przyjętej z inicjatywy Komisji Obrotu Surowcowymi Transakcjami Terminowymi CFTC, której kompetencje rozszerzono o nadzór nad swapami.