Reklama

G7 zagubiona we mgle wojny walutowej

Podjęta przez Grupę G7 próba uspokojenia inwestorów może mieć efekt przeciwny do zamierzonego.

Publikacja: 14.02.2013 02:03

Red

O możliwości konfliktu walutowego zaczęło się po raz pierwszy mówić w 2010 r., kiedy Brazylia skrytykowała USA za osłabienie dolara poprzez prowadzenie polityki tzw. luzowania ilościowego. Głosy takie powróciły w ostatnich miesiącach, kiedy nowy rząd Japonii na czele z Shinzo Abe za cel wyznaczył sobie osłabienie jena, co miałoby pomóc w wyprowadzeniu kraju z deflacji.

Od września jen osłabił się o 20 proc. w stosunku do dolara. To wraz z dalszą niezwykle luźną polityką monetarną amerykańskiej Rezerwy Federalnej i innych liczących się banków centralnych wywołało ostrzeżenia ze strony krajów Ameryki Łacińskiej, Europy i Azji, że możliwa jest fala dewaluacji walut krajowych w celu poprawy konkurencyjności gospodarek.

Jak dotąd obawy takie wydawały się nieco przesadzone – w szczególności jen był w 2012 r. wyraźnie przewartościowany. Jednak eksporterzy z Ameryki Łacińskiej wzywają rządy do podjęcia interwencji w celu spowolnienia aprecjacji miejscowych walut, natomiast Korea Południowa podała, że rozważa podjęcie kroków w celu osłabienia napływu kapitału.

Wtorkowe wydarzenia nasilą takie obawy. Początkowo wszystko wyglądało dobrze. W wydanym oświadczeniu grupa G7 stwierdziła, że jej członkowie nie będą ingerować w kurs wymiany walut i że ich polityka fiskalna i monetarna jest i będzie skoncentrowana na realizacji celów krajowych przy użyciu wewnętrznych instrumentów. Minister finansów Japonii Taro Aso powiedział, że oświadczenie to pokazuje, iż G7 rozumie, że Tokio nie stara się manipulować kursem walutowym.

Rynki uznały to za zielone światło dla kontynuacji wyprzedaży jena, co spowodowało jego dalsze osłabienie wobec dolara. Jednak później agencja Reuters podała, cytując anonimowego przedstawiciela G7, że rynki błędnie zinterpretowały to oświadczenie i że sytuacja na rynku japońskiego jena budzi obawy. To spowodowało zamieszanie na rynku. Dolar osłabił się do poziomu 93,27 jena z 94,26 jena, co było znaczącym ruchem, a później jego kurs cechowała duża zmienność.

Reklama
Reklama

Co więcej, początkowe oświadczenie grupy G7 nie mogło rozwiać obaw żywionych przez pozostałych członków grupy G20. Nie wydaje się, by zadowoliło ich stwierdzenie, że elementy budzące ich zastrzeżenia są po prostu nieuniknionym skutkiem polityki wewnętrznej innych krajów.

W rzeczywistości przedstawiciele wielu dużych gospodarek wypowiadali się na temat potrzeby osłabienia ich walut. W Wielkiej Brytanii pojawiały się głosy, że lepszy byłby słabszy funt, a francuski prezydent François Hollande przekonywał niedawno, że strefa euro powinna prowadzić własną politykę walutową.

Dopóki nie zostaną rozwiane wątpliwości wywołane przez sprzeczne wypowiedzi na temat kursów walutowych, oczekiwania rynkowe będą niejasne. Pod znakiem zapytania stają dotychczas sprawdzające się strategie, jak stawianie na osłabienie jena i wzmocnienie na japońskim rynku akcji.

Po raz pierwszy od jakiegoś czasu inwestorzy będą musieli uważnie śledzić spotkanie grupy G20. Tak więc wszystkie oczy skierowane są na Moskwę.

O możliwości konfliktu walutowego zaczęło się po raz pierwszy mówić w 2010 r., kiedy Brazylia skrytykowała USA za osłabienie dolara poprzez prowadzenie polityki tzw. luzowania ilościowego. Głosy takie powróciły w ostatnich miesiącach, kiedy nowy rząd Japonii na czele z Shinzo Abe za cel wyznaczył sobie osłabienie jena, co miałoby pomóc w wyprowadzeniu kraju z deflacji.

Od września jen osłabił się o 20 proc. w stosunku do dolara. To wraz z dalszą niezwykle luźną polityką monetarną amerykańskiej Rezerwy Federalnej i innych liczących się banków centralnych wywołało ostrzeżenia ze strony krajów Ameryki Łacińskiej, Europy i Azji, że możliwa jest fala dewaluacji walut krajowych w celu poprawy konkurencyjności gospodarek.

Reklama
Ekonomia
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Ekonomia
Nowa era turystyki – kiedy dane pomagają tworzyć lepsze doświadczenia
Ekonomia
Małe i średnie firmy potrzebują doskonalenia kompetencji cyfrowych
Materiał Promocyjny
Rödl & Partner doradza przy sekurytyzacji VEHIS
Ekonomia
Polska już w 2026 r. będzie wydawać 5 proc. PKB na obronność
Reklama
Reklama