Ma on znaczącą przewagę nad konkurentami, przede wszystkim możliwość silnego zaangażowania się na rynku akcji, przekraczającego nawet 100 proc. wpłaconych środków (dzięki kontraktom terminowym) oraz wykorzystywanie pomysłów innych funduszy Skarbiec TFI na spółki zagraniczne. Pierwszy czynnik jest szczególnie istotny w trakcie hossy, kiedy to duży udział akcji w portfelu stawia fundusz w korzystnej pozycji wobec rywali. Szczególnie dobrze było to widoczne w 2012 r., gdy przy świetnej koniunkturze funduszowi udało się osiągnąć czwarty wynik w grupie składającej się z 43 podmiotów. W 2013 r. stopa zwrotu nie jest aż tak dobra w porównaniu z konkurentami, ale jest aż o 6,3 pkt proc. wyższa od indeksu WIG20TR (uwzględniającego dywidendy). To w dużej mierze zasługa papierów zagranicznych, zarówno w postaci funduszy ETF, jak i akcji spółek. Dobra selekcja w tym zakresie to ważny element przewagi nad funduszami inwestującymi tylko na rynku polskim. Jednak Skarbiec Akcja ma również słabsze strony. Najważniejsza z nich to skromny udział mniejszych spółek. Ogranicza to potencjał wzrostu stopy zwrotu, co dość dobrze widać w tym roku. Po funduszu akcji uniwersalnych należy oczekiwać większej elastyczności. Wadą funduszu są również wysokie koszty związane z inwestycją. Chodzi zwłaszcza o opłatę manipulacyjną, która przy inwestycji do 1,5 tys. zł wynosi aż 5,5 proc. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy fundusz przeszedł korzystną metamorfozę szczególnie w zakresie procesu inwestycyjnego. Model zarządzania w Skarbiec TFI można określić jako zespołowy, ale opieka nad funduszem należy do lidera, którym w tym przypadku jest Adam Woźny. Proces inwestycyjny jest dobrze zorganizowany. Nie doszło w nim do istotnych zmian po odejściu Ludmiły Falak-Cyniak (byłej CIO). Obecnie funkcję dyrektora inwestycyjnego pełni Piotr Kuba, członek zarządu Skarbiec TFI. Portfel akcyjny bazuje na spółkach z WIG20. Ich udział po uwzględnieniu kontraktów terminowych wynosi blisko 70 proc. W relacji do WIG nie ma poważniejszych odchyleń, choć zwraca uwagę korzystne niedoważenie takich spółek jak TP SA czy PGE. Istotne dla wyników jest wykorzystywanie kontraktów terminowych. Zarządzający może w ten sposób zwiększyć udział akcji nawet do 110 proc. (na koniec 2012 r. było to 103,9 proc.).
Oczywiście tworzy to dodatkowe ryzyko, co było widoczne w pierwszym kwartale 2013 r. Jeśli chodzi o mniejsze spółki, przeważenie względem WIG nie przekracza 1 pkt proc., przy czym widać dobrą selekcję papierów. W portfelu znajdziemy praktycznie wszystkie lokomotywy ostatnich miesięcy (LPP, Eurocash, Integer), a jednocześnie nie ma w nim spółek przeżywających problemy. Uzupełnieniem są walory zagraniczne. Część z nich to fundusze indeksowe (np. ETF na S&P500). Pozwalają one wykorzystywać krótkoterminowe trendy rynkowe i mogą poprawić wynik, gdy inne rynki są relatywnie silniejsze od polskiego. W portfelu funduszu znajdują się również akcje zagranicznych przedsiębiorstw, takich jak Samsung czy Jeronimo Martins, których kursy w ostatnich miesiącach odzwierciedlały dynamiczny wzrost pozycji rynkowej spółek. Takie papiery w długim terminie pozwalają na budowanie przewagi funduszu nad konkurencją.