Monument „La reinassance" w stolicy Senegalu, Dakarze, przedstawia mężczyznę obejmującego kobietę i unoszącego wysoko dziecko. Widać go z niemal każdego zakątka miasta. Jest wyższy niż nowojorska Statua Wolności. Stojący na wysokim wzniesieniu 50-metrowy gigant ma symbolizować „afrykańskie odrodzenie". Choć podzielił Senegalczyków na zwolenników pomnika i krytyków rozrzutności jego pomysłodawcy, byłego prezydenta Abdoulaye Wade, oddaje wielkie aspiracje mieszkańców Afryki. To obecnie drugi po Azji Południowo-Wschodniej region pod względem tempa rozwoju. A wkrótce może być numerem jeden.
Bank Światowy podał właśnie, że wzrost gospodarczy w Afryce subsaharyjskiej wyniósł w ubiegłym roku 4,7 proc., ale odliczając radzącą sobie nieco gorzej największą gospodarkę – RPA, aż 6 proc.
Kto na podium
W tym roku ma być jeszcze lepiej. Gospodarka Afryki subsaharyjskiej (wliczając RPA) powiększy się – to również dane Banku Światowego – o 5,3 proc., w kolejnym zaś o 5,4 proc. Najlepsze wyniki mają osiągać Etiopia, Mozambik, Niger, Sierra Leone i Rwanda. Podobnie optymistycznie perspektywy Afryki ocenia agencja ratingowa Fitch, szacując tegoroczny wzrost PKB na 5,1 proc.
Ale największe wrażenie robi lektura raportu MFW – w dalszej przyszłości Afryka może zastąpić Indie i Chiny w charakterze lokomotywy światowego wzrostu gospodarczego.
Choć kraje Afryki startują z niskiego poziomu, dane makroekonomiczne są imponujące. Pod ich wrażeniem jest m.in. Charles Robertson, szef ekonomistów Renaissance Capital i autor książki „The Fastest Billion: The Story Behind Africa's Economic Revolution". Robertson prowokacyjnie pytał podczas ubiegłorocznej konferencji TED w Edynburgu: – W którym kraju sprzedaje się najwięcej na świecie piwa Guinness? Nie, nie w Irlandii. W Nigerii!