Reklama
Rozwiń

Spór o bezpośrednią likwidację szkód

Opóźnia się wprowadzenie swobodnego wyboru firmy, która ma likwidować szkodę komunikacyjną. Część zakładów uważa, że lepiej dopracować tzw. porozumienie regresowe.

Publikacja: 11.02.2014 16:39

Bezpośrednia likwidacja szkód ma poskromić wojny cenowe

Bezpośrednia likwidacja szkód ma poskromić wojny cenowe

Foto: Rzeczpospolita

Chodzi o inicjatywę Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU), by poszkodowany w wypadku kierowca mógł sam zdecydować, czy wyceniać szkodę i wypłacać pieniądze z odszkodowania ma jego ubezpieczyciel, czy raczej zakład, w którym polisę wykupił sprawca wypadku. Ma to doprowadzić do sytuacji, kiedy ubezpieczeni nie będą się kierowali przy wyborze polisy wyłącznie ceną. Kryterium wyboru miałaby się stać renoma ubezpieczyciela, jakość obsługi i sprawność w likwidowaniu szkody.

Założenia tego projektu miały zostać przedstawione na przełomie stycznia i lutego, ale termin nie został dotrzymany. – Zakończono dopiero pierwszy etap prac projektowych: analizę doświadczeń z rynków ubezpieczeniowych krajów, gdzie istnieje bezpośrednia likwidacja szkód – tłumaczy przedstawiciel jednego z zakładów. – Wypracowano również założenia do różnych wariantów systemu, teraz skupimy się na szczegółach.

Brakuje zgody co do tego, jak ubezpieczyciele mieliby się ze sobą rozliczać, czyli mechanizmu refundowania wypłaconych odszkodowań. Nie wiadomo też, jak mają wyglądać relacje pomiędzy ubezpieczycielem a poszkodowanym, czyli metody postępowań likwidacyjnych. Nie mówiąc już o skutkach finansowych projektu dla poszczególnych firm.

Właśnie pieniądze są główną przeszkodą w przygotowaniu zmian. Część firm obawia się, że w wyniku wprowadzenia bezpośredniej likwidacji stracą klientów. Są też obawy, że może dojść do zawyżania kosztów i nadpłacania odszkodowań. PIU uważa, że rozliczenie ryczałtowe by temu przeciwdziałało, ale obawy pozostają.

– Mamy porozumienie regresowe, do którego przystąpili wszyscy rynkowi gracze, po co więc wypracowywać coś zupełnie nowego, lepiej rozszerzyć istniejący dokument – uważa przedstawiciel jednego z zakładów. Problem w tym, że w porozumieniu regresowym ubezpieczyciele zgodzili się na rozliczanie wzajemnych zobowiązań na podstawie rzeczywistych kosztów, a nie jak chce PIU – ryczałtowo. Poza tym górna granica rozliczeń to 5 tys. zł, co w przypadku szkód komunikacyjnych jest kwotą zbyt niską.

Marcin Tarczyński, analityk PIU, nie zamierza komentować rynkowych spekulacji. Potwierdza, że prace trwają. W jego ocenie samo doprecyzowanie obecnego porozumienia regresowego nie wystarczy do stworzenia całego systemu bezpośredniej likwidacji szkód. – Ale oczywiście może być ważnym jego elementem – dodaje.

Zwolennikami bezpośredniej likwidacji są najwięksi gracze rynkowi. Rafał Stankiewicz, wiceprezes Warty, przewodniczący komisji ds. likwidacji szkód w PIU, zaznacza, że może to mieć pozytywny wpływ na rynek ubezpieczeń OC. – Powracające wojny cenowe będą mniej gwałtowne, bo cena nie będzie jedynym czynnikiem decydującym o pozyskaniu klientów – mówi Stankiewicz. – Towarzystwa mające dobrą likwidację szkód nie będą musiały tak bardzo obawiać się odejścia klientów do rywali, którzy zaoferują tańsze ubezpieczenia.

Ekonomia
Nowe czasy wymagają nowego podejścia
Ekonomia
Pacjenci w Polsce i Europie zyskali nowe wsparcie
Ekonomia
Sektor usług biznesowych pisze nową strategię wzrostu
Ekonomia
Odporność samorządów ma kluczowe znaczenie dla państwa
Patronat Rzeczpospolitej
Naukowcy też zadbają o bezpieczeństwo polskiego przemysłu obronnego