Nie każdy wie, że Proama i AXA Direct to oddziały zagranicznych towarzystw ubezpieczeniowych, zresztą niejedyne na naszym rynku, ale najbardziej popularne. Sprzedają polisy indywidualnym klientom po konkurencyjnych cenach. Nie podlegają bezpośredniej kontroli Komisji Nadzoru Finansowego. Mogą zatem pojawić się wątpliwości, czy w razie sporów z tymi ubezpieczycielami dochodzenie roszczeń nie jest trudniejsze.
Kontrola nad oddziałami zagranicznych ubezpieczycieli ze strony polskiego nadzoru jest ograniczona. Zgodnie z obowiązującym prawem jeśli Komisja Nadzoru Finansowego chce sprawdzić, czy w działalności zagranicznego towarzystwa nie ma nieprawidłowości, musi najpierw zwrócić się do organu nadzoru państwa, w którym dane towarzystwo ma siedzibę, z prośbą o możliwość przyłączenia się do kontroli; oczywiście to do zagranicznego nadzorcy należy decyzja, czy kontrolę taką przeprowadzi.
– Ogranicza to możliwość stwierdzenia nieprawidłowości i w praktyce kontrolę działalności zagranicznych zakładów ubezpieczeń na terytorium Polski – mówi Maciej Krzysztoszek z Komisji Nadzoru Finansowego.
Nadzór nie jest jednak pozbawiony możliwości działania. Zgodnie z prawem europejskim jeśli polski organ nadzoru podejrzewa, że towarzystwo z siedzibą w innym państwie Unii Europejskiej narusza u nas przepisy prawa, może żądać przedłożenia dokumentów i wyjaśnień na takich samych zasadach, jakie są stosowane wobec krajowych towarzystw.
Z danych rzecznika ubezpieczonych wynika, że w pierwszym półroczu 2014 wpłynęły do niego ogółem 3242 skargi na sposób likwidacji szkód z komunikacyjnego OC, w tym 230 skarg dotyczyło Proamy, a 173 – Axa Direct. Wnioski przeciwko dwóm ostatnim towarzystwom były rozpatrywane przez rzecznika tak samo jak te dotyczące ubezpieczycieli podlegających nadzorowi KNF.