Zipp dołącza do grona operatorów, którzy chcą powalczyć o polskiego użytkownika e-hulajnóg. Irlandzka firma ruszyła ze swoją flotą na wynajem w Katowicach, ale nie zamierza na tym poprzestawać. Jeszcze w tym sezonie planuje udostępnić na terenie Górnego Śląska 500 swoich pojazdów. We wrześniu pojawią się one m.in. w Sosnowcu i Dąbrowie Górniczej. Co ciekawe, Polska jest pierwszym po Wlk. Brytanii rynkiem, od którego startup rozpoczyna ekspansję w Europie.
Nad Wisłą przyspiesza także niemiecki Tier. Z początkiem sierpnia wypuścił swoje hulajnogi na ulice Warszawy (wcześniej można było pożyczać je już m.in. w Trójmieście i Krakowie) i zapowiada, że wraz ze wzrostem zainteresowania ich liczba może osiągnąć nawet kilka tysięcy.
– Od momentu gdy udostępniliśmy e-hulajnogi w Trójmieście, pojawiliśmy się w ośmiu kolejnych miastach w Polsce – podkreśla Mathieu Deloly, dyrektor zarządzający Tier w Polsce.
To pokazuje, że po ubiegłorocznych spadkach popytu na taki środek transportu zapotrzebowanie na współdzielone jednoślady powraca. O tym, że rynek znów odżył, świadczą najnowsze prognozy, wedle których w Polsce z końcem III kwartału liczba hulajnóg elektrycznych dostępnych na wynajem wzrośnie do 50 tys. sztuk. Dla porównania, w tym samym okresie rok wcześniej było ich ledwie 14 tys.
Już w tym momencie pojazdy te wiodą prym wśród wszystkich innych rozwiązań dostępnych w modelu współdzielonym. Na koniec czerwca tego roku wszyscy obecni na polskim rynku operatorzy oferowali w 60 miastach łącznie niemalże 38 tys. e-hulajnóg – wynika z danych stowarzyszenia Mobilne Miasto. A jeszcze w 2020 r. ta forma mikromobilności dostępna była tylko w 35 miastach. To – jak wynika z analiz – aż 3,5-krotnie więcej niż w 2019 r.