Rz: Jak pan ocenia politykę kadrową Ministerstwa Skarbu wobec dużych spółek państwowych?
Jacek Socha: Minister Aleksander Grad na pewno robi krok w dobrym kierunku. Tak naprawdę realizuje swoją wizję, zwiększając przejrzystość i odpolitycznienie rad nadzorczych i zarządów spółek, o której mówił jako poseł PO jeszcze za czasów, gdy byłem ministrem skarbu. Wówczas także twierdził, że warto przeprowadzać konkursy na te stanowiska. My zaczęliśmy proces zwiększania przejrzystości, publikując nazwiska osób zasiadających w radach nadzorczych; teraz mają być znane także ich wynagrodzenia, co należy uznać za symptom pozytywnie świadczący o bardziej transparentnych procedurach.
Trzeba się tylko zastanowić, czy wymóg posiadania zdanego egzaminu na kandydata do rady nadzorczej jest absolutnie konieczny. W gronie osób, które zaliczyły ten egzamin, znajdzie się nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy nie mieli i nie mają kontaktu z żywą gospodarką. Z drugiej strony, warto podkreślić, że niemała jest rzesza osób, które nie legitymują się zdanym egzaminem, ale ich wiedza na temat zarządzania przedsiębiorstwem jest ogromna.
Czasem jednak warto szybko wymienić zarząd, który nie ma najlepszych ocen, niż z tym zwlekać. Chodzi o to, by nie zapłacić gigantycznych odpraw odwoływanym prezesom.
Zbyt duża rotacja na pewno nie służy żadnej firmie. Znane są przykłady spółek, w których co roku dochodziło do zmiany prezesa. Żaden z nich nie miał fizycznie czasu nawet na rozpoczęcie realizacji sformułowanej przez siebie strategii rozwoju spółki. Jeśli proces, który rozpoczął minister Grad, rzeczywiście przyniesie przełom w nominacjach do rad nadzorczych i zarządów, i politycy nie będą już zarządzać największymi polskimi firmami, tylko zdolni menedżerowie, to warto zaczekać i przeprowadzać te działania bez pośpiechu. Czasem jednak zdarzają się ewidentne przypadki, w których nie należy się kierować ewentualnymi oszczędnościami: jeśli działalność obecnego zarządu nie wpisuje się w kształt polityki gospodarczej rządu, wówczas trzeba działać szybko.