Jeszcze 100 lat temu doświadczeni helscy rybacy pływali z turystami na „cmentarną toń”; zdarzało się, że zamiast ryb w sieciach wyciągali tam ludzkie szczątki. W „Gazecie Gdyńskiej” ukazała się w 1935 roku notatka o tym, że podczas budowy portu Hel kilkaset metrów od portu rybackiego natrafiono na fundamenty kościoła. Badacze z Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku spenetrowali to miejsce dokładnie i dziś już wiadomo, że kilka metrów pod lustrem wody tkwią ruiny średniowiecznego miasteczka. Według kaszubskiej legendy morze wystąpiło z brzegów i pochłonęło rozpustnych mieszczan. Prawda jest taka, że stary Hel otrzymał prawa miejskie w 1260 roku, dorobił się na handlu śledziami, zafundował sobie kościół parafialny, szpital i ratusz z mechanicznym zegarem na wieży. Jednak przegrał rywalizację z Gdańskiem i z morzem, które zmniejsza Półwysep Helski.
Morze wygrało z wieloma miastami. Najnowsze doniesienia mówią o zlokalizowaniu u wybrzeży Libii starożytnego miasta. Na głębokości 3 metrów archeolodzy z Urzędu Morskiego Sycylii i Uniwersytetu w Neapolu znaleźli pozostałości ulic, zabudowań, grobowców na powierzchni ponad hektara. Morze pochłonęło miasto w 365 roku, po trzęsieniu ziemi.
Miesiąc temu świat obiegła informacja o rozpoczęciu badań w zatopionym mieście Pavlopetri przy Peloponezie. Ruiny miasta, którego początki sięgają 2800 lat p. n. e., znajdują się na głębokości 4 m u wybrzeży starożytnej Lakonii, której przewodziła Sparta. Miasto odkryli w 1968 roku naukowcy z Uniwersytetu Cambridge, ale od tamtej pory nie prowadzono w nim badań. Archeologia podwodna dopiero wtedy raczkowała. Płetwonurkowie ograniczyli się wówczas do stwierdzenia, że niektóre budynki są nienaruszone, zachowały się dziedzińce, fragmenty ulic, komorowe grobowce. Dopiero teraz, po 41 latach od odkrycia, władze greckie uznały, że metody archeologii podwodnej są na tyle rozwinięte, że można wpuścić badaczy do podwodnego miasta. Koncesję otrzymał dr Jon Henderson z Centrum Badawczego Archeologii Podwodnej Uniwersytetu w Nottingham. Brytyjczycy pracujący razem z zespołem dra Eliasza Spondylisa z Greckiej Agencji Archeologii Podwodnej dysponują najnowocześniejszym sprzętem, jakiego używają wojsko oraz firmy wydobywające ropę. Za pomocą skanera akustycznego najnowszej generacji archeolodzy stworzą trójwymiarowy obraz dna morskiego i podwodnych obiektów na badanym obszarze. Zdaniem ekspertów użycie takiego sprzętu zrewolucjonizuje archeologiczne badania podwodne. Spełni się postulat Grahama Hancocka, autora książek o tajemnicach przeszłości, który twierdzi, że „jeśli chcemy poznać najstarszą historię ludzkości, powinniśmy zejść pod wodę i szukać zatopionych miast”.
[srodtytul]Odnalazł Frank Goddio [/srodtytul]
Jakby na potwierdzenie jego słów, oceanolodzy z angielskiego Uniwersytetu w Durham prowadzący badania w zatoce Khambhat przy zachodnich wybrzeżach Indii zlokalizowali sonarem na głębokości 40 m struktury wyglądające jak miasto. Obiekty przypominające domy i ulice zajmują powierzchnię 7 km kw. Mechaniczna sonda wydobyła z tego miejsca paciorki, fragmenty glinianych figurek i naczyń. Wiek wydobytego kawałka drewna określono na 9,5 tys. lat. Badania hydrologiczne wykazały, że wybrzeża Oceanu Indyjskiego wokół zatoki Khambhat znalazły się pod wodą 8 – 7 tys. lat temu, wkrótce po zakończeniu ostatniej epoki lodowej. A to oznacza, że wydobyte przedmioty są jeszcze starsze. Oznacza to również, że znaczne połacie kontynentów znalazły się pod wodą po ostatnim zlodowaceniu, 10 do 8 tys. lat temu.