- W nowym regionie startujemy przejmując sieć nie mniejszą 4 tys. abonentów. Do tak zainicjowanych lokalizacji, zwanych w naszej nomenklaturze klastrami, dowiązujemy kolejnych operatorów, ale znowu nie mniejszych niż 1 tys. gniazdek. Interesują nas sieci bazujące na infrastrukturze kablowej, nie na WiFi - opisuje podstawy strategii Andrzej Gradzi, dyrektor Netii odpowiedzialny za konsolidację rynku ISP. Według niego geograficznie mali operatorzy rozmieszczeni są dosyć równomiernie po całym kraju. Wyjątkiem jest Warszawa, gdzie od początku uwolnienia rynku szybko zaczęły działać duże firmy telekomunikacyjne. Z zasady lokalne sieci są słabsze tam, gdzie szybko wystartowały kablówki.
Na ostateczny wybór i wycenę sieci ethernetowych wpływa wiele czynników, jak odległość nowej sieci od regionalnych klastrów konsolidacyjnych, średni poziom ARPU, czy wreszcie jakość infrastruktury pomiędzy węzłami sieci i jakość okablowania wewnątrz budynków. - Zadziwiające, jak dobra potrafi być infrastruktura w wielu małych sieciach ISP. Sumarycznie ten segment realizuje w praktyce ideę sieci FTTx na większą skalę, niż jakikolwiek inny operator w Polsce - mówi Andrzej Gradzi. - Oczywiście, w wielu wypadkach musimy również dokonać po przejęciu upgrade'u. Staramy się przede wszystkim zastępować radiolinie dowiązujące bloki mieszkaniowe do sieci łączami optycznymi, przekładamy okablowanie do dobrej jakości kanalizacji - własnej lub dzierżawionej - czasami musimy wymieniać aktywne urządzenia sieciowe. Netia stara się również rozwijać sieć dostępową, tam gdzie to się opłaca. Do przejętych sieci dołoży kilkanaście tysięcy nowych gniazdek abonenckich. Inwestycje realizują dotychczasowe ekipy techniczne lokalnych operatorów, albo ich podwykonawcy. Skala i specyfika tych inwestycji jest taka, że Netia nie miałaby wielkich korzyści ze zlecania tych prac własnym partnerom.
Pierwsza techniczna czynność po przejęciu, to jednak podpięcie lokalnej sieci do tranzytu IP Netii. Często jest to połączone z podwyższeniem przepustowości łącza do polskiej i światowej sieci. To najszybszy i najłatwiejszy sposób osiągnięcia oszczędności lub dodatkowych przychodów na poziomie grupy Netii. Najpoważniejsi dostawcy IP tranzytu dla małych sieci, to GTS, ATM i TP. I to ich kosztem zyskuje Netia.
- Zazwyczaj mamy bardzo dużo pracy formalnej po przejęciu, ponieważ dokumentacja prawna i finansowa często szwankuje. Trzeba zinwentaryzować zasoby, dokonać paszportyzacji sieci, uzupełnić dokumentację techniczną i budowlaną sieci - mówi Andrzej Gradzi. Lokalne sieci budowane były czasem bez pozwoleń... Odpowiednie działy Netii przejmują od razu księgowość małych firm oraz odpowiedzialność za techniczny rozwój. Ostrożni przystępuje się natomiast do integracji sprzedaży i obsługi klienta.
- Mamy świadomość, jakie są atuty małej sieci w porównaniu do dużego, ogólnopolskiego dostawcy, przede wszystkim w dziedzinie kontaktów z klientem. Dlatego nie spieszymy się z rebrandingiem, zostawiamy sprzedaż i customer care w rękach tych samych osób i bardzo ostrożnie wprowadzamy nowe procedury w realizacji tych procesów. Chcemy dać czas klientom na zaakceptowanie zmian - mówi Andrzej Gradzi. Netia deklaruje, że stara się zachować cały zasób kadrowy przejmowanych firm, i że to jej strategiczne podejście. Obecnie w strukturach Netii pracuje 200 osób z przejętych sieci ethenetowych. Operator stara się także, aby założyciele i udziałowcy firm pozostali w grupie. Dwoma z czterech klastrów - wrocławskim i białostockim - kierują dzisiaj dawni właściciele lokalnych sieci.