Obraz nie jest zbyt wyraźny, ale wizerunek piłkarza na tyle charakterystyczny, że łatwo można go rozpoznać. Telewizyjny program „Fantastico” tymi ujęciami przyciąga przed ekrany miliony Brazylijczyków. Grający we Flamengo Vagner Love – w Europie pamiętany z występów w CSKA Moskwa – w asyście kilkunastu uzbrojonych po zęby bandytów przyjeżdża nocą do faweli Rocinha – największej w Rio de Janeiro.
Witany jest jak król, karabiny maszynowe są tak wypolerowane, że aż błyszczą. Jedna strzelba pomalowana jest na złoto, kamera uchwyciła też AT4. To wyrzutnia rakiet, która potrafi zrobić dziurę w pancernym samochodzie używanym przez brazylijską policję do walki z przestępczością zorganizowaną. Wizyta Love’a robi wrażenie na wszystkich przed telewizorami, bo to reprezentant kraju. Część go potępia, większość rozumie piłkarza. W Brazylii nie wolno zapomnieć o pochodzeniu.
Love przyznał się do wizyty u znajomych kilka dni później przed kamerami telewizji O Globo. Mówił o tym, że jego przyjaciół wciągnął świat przestępczy, wielu nawet zginęło, ale on nigdy nie brał narkotyków ani nimi nie handlował. – Nikt nie odetnie mnie od korzeni. Nie wyprę się tego, skąd pochodzę – stwierdził. Policja i oskarżyciel publiczny zastanawiają się, co można zarzucić piłkarzowi. Pojawienie się idola młodzieży wśród handlarzy narkotyków daje zły przykład, ale za to nie wsadza się do więzienia.
W Brazylii z faweli do sławy prowadzą tylko trzy drogi: muzyka, sport i handel narkotykami. Wszystkie grupy są powiązane, ta nielegalna korzysta z kontaktów i wpływu dwóch, które działają zgodnie z prawem. Pojawienie się muzyka albo piłkarza wśród kolegów z dzieciństwa to dla gangu świetna promocja. Grupy przestępcze rosną w siłę, bo ich działalność jest akceptowana przez autorytety, które przecież spotykają się także z politykami i dają sławę całej Brazylii.
[srodtytul]Dla własnego bezpieczeństwa[/srodtytul]