Rz: Zna pan zachodni rynek sztuki i antyków. Twierdzi pan, że nasz rynek rozwijał się dynamicznie do połowy lat 90., a później wzrost wyhamował. Czy rozwój krajowego rynku sztuki można przyspieszyć?
Marek Potocki: Można, ale po co? Blisko pół wieku rządów komuny w Polsce spowodowało, że została przerwana tradycja kupowania sztuki. Zanikł styl życia w otoczeniu sztuki. Przed wojną typowy rejent w Krakowie kupował obrazy, ponieważ widział, jak wcześniej robili to jego dziad i ojciec.
W domu wspólnie naradzano się, gdzie obraz powiesić. Już dziecko wiedziało, że sztuka jest ważna. Było to przekazywane z pokolenia na pokolenie.
W PRL zabrakło osobistego przykładu. Dziś też są osoby, które kupują sztukę, ale jest ich proporcjonalnie mniej niż przed wojną. Tego nie da się odrobić z dnia na dzień. W Polsce nadal nie ma silnego, stabilnego mieszczaństwa. Młodzi Polacy są na dorobku. Kupują podstawowe rzeczy. Natomiast we Włoszech czy w Hiszpanii młodzi ludzie z mieszczańskich rodzin zwykle nie muszą kupować domów, mieszkań czy obrazów, oni je po prostu dziedziczą.
Jak można by przyspieszyć rozwój rynku?