Każdy polityk powinien położyć sobie na biurku kartkę ze słynnymi słowami rosyjskiego premiera Wiktora Stiepanowicza Czernomyrdina: „Chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zawsze”. Powinien spoglądać na nią jak najczęściej, zwłaszcza wtedy, kiedy chce coś dobrego zrobić dla ludzi.
A pokusa jest wielka. Świat jest bowiem źle urządzony i pełen niedogodności, z których niewątpliwie największą i dotykającą niemal wszystkich jest konieczność pracy zarobkowej. Co gorsza, w systemie rynkowym, gdzie konkurencja dociera także do rynku pracy, ów przymus często dotyczy pracy w nadgodzinach, w nocy oraz w niedziele czy święta.
Wprawdzie dzięki temu człowiek, który musi ponosić owe ciężary, ma pracę, a więc zarabia. Korzysta również z wielu udogodnień wynikających z tego, że inni też muszą tyrać w świątek, piątek i niedzielę. Wszystko to jednak nie zmienia faktu – praca jest strasznie dokuczliwa.
Dlatego dobrzy ludzie, a tylko tacy przecież zostają politykami, starają się ulżyć ciężkiej doli ludzi. Ostatnio wprowadzili zakaz pracy w święta dla placówek handlowych. Pierwszym takim dniem wolnym od handlu będzie Święto Zmarłych. 1 listopada pracownicy handlu, tak jak wszyscy inni, będą mogli pojechać w rodzinne strony i odwiedzić – bez zbędnego pośpiechu – groby najbliższych.
Dobrzy ludzie chcieli dobrze. Niestety, wyszło jak zawsze. Jeżeli bowiem pracownik handlu (i nie tylko on) wyjedzie w taką podróż i nie zaopatrzy się w kilka kanistrów paliwa, daleko nie ujedzie. Stacje benzynowe to też placówki handlowe. I również będą tego dnia nieczynne.