Sezonowość jest największym problemem tej branży. – Prowadzę działalność cały rok, ale wiosną i latem mam tylko niewielkie zlecenia, głównie od firm – mówi Krzysztof Pietraszak, właściciel Pracowni Kuśnierskiej w Kobylnikach koło Poznania.
– Nie da się ukryć, że pogoda w największym stopniu kształtuje zapotrzebowanie na nasze wyroby – potwierdza Tadeusz Mazurkiewicz, właściciel firmy Tadeo w Kurowie (woj. lubelskie). Niestety, klienci ze Wschodu przestali interesować się polskimi wyrobami ze względu na niekorzystny kurs dolara. – Nasze wyroby są wypierane przez tureckie. Trudno powiedzieć, kiedy skończy się ta zła passa – twierdzi właściciel Tadeo.
Firma Kuby Królikowskiego z Radomia od października do kwietnia szyje i sprzedaje wyroby skórzane. W pozostałych miesiącach zajmuje się elektroniką. – Dzięki temu mogę utrzymać rodzinę – tłumaczy właściciel Kuba Studio.
– W sezonie na Podhalu nie brakuje klientów – mówi Artur Pyka, od siedmiu lat właściciel firmy Artex z Nowego Targu. – Latem wyjeżdżam do Włoch, gdzie bez trudu znajduję zajęcie w swoim fachu. Stamtąd przywożę surowiec, z którego szyję narzuty.
Waldemar Tomasik prowadzi w Lublinie własną firmę od 41 lat. – W latach 60. za namową ojca postanowiłem nauczyć się zawodu kuśnierza – wspomina. Od kilku lat jego firma zajmuje się głównie przeróbkami i renowacją odzieży skórzanej, kożuchów i futer. – Jest to działalność sezonowa, ale zdarza się, że już latem zapobiegliwe klientki przynoszą okrycia do odświeżenia – mówi Waldemar Tomasik. Przez wiele lat zajmował się szyciem futer na zamówienie. Dzięki temu ma dziś stałych klientów. – Szyję sporadycznie, bo nie ma dużego popytu. Fakt, że Lubelszczyzna jest jednym z najsłabiej rozwiniętych gospodarczo regionów kraju, nie jest tu bez znaczenia – tłumaczy.