Tuż przed godziną 14 warszawski WIG20 zyskiwał 0,44 proc., londyński FTSE 100 rósł o 0,7 proc., paryski CAC40 o 0,55 proc. Tracił zaś frankfurcki DAX - 0,06 proc.
Początek dnia na Starym Kontynencie nie zapowiadał się dobrze. Wiele wskaźników w Azji zakończyło bowiem dzień na minusie. Straits Times w Singapurze spadł o 0,6 proc., Hang Seng w Hong Kongu o 0,9 proc., Kospi w Seulu aż o 2,4 proc.
— Nie dość, że doniesienia ze Stanów Zjednoczonych cały czas w większości są słabe, a sytuacja w Pakistanie napięta, to azjatyckie parkiety zaświeciły się na czerwono także dlatego, że z Singapuru i z Południowej Korei napłynęły negatywne wieści, wskazujące na to, że uzależnione od eksportu dalekowschodnie kraje, powoli zaczynają odczuwać skutki spowolnienia w globalnej gospodarce — skomentował główny analityk firmy doradczej Goldenegg Marek Nienałtowski.
WIG20 zaczął m.in. z tego powodu dzień na minusie. Ale później zaczął rosnąć. Dlaczego? Otóż w Londynie indeksy zaczęły zyskiwać po tym, jak pojawiły się informacje o przejęciu banku Alliance & Leicester przez hiszpański Santander. Wiadomość ta pociągnęła w górę kursy akcji spółek z branży finansowej.
W Warszawie banki nie radzą sobie najlepiej. Tracą BRE, Pekao i PKO BP. Indeksy ciągną natomiast w górę Telekomunikacja Polska, której akcje drożeją o 2,6 proc., oraz Orlenu i Biotonu, zyskujących ponad 1 proc.