Bruksela chce, by wielkie koncerny energetyczne sprzedały swoje sieci

Producenci energii powinni sprzedać należące do nich sieci przesyłowe. Komisja Europejska uważa, że to doprowadzi do obniżki cen i budowy nowych połączeń

Publikacja: 07.01.2008 00:26

Bruksela chce, żeby na rynku energii nastąpił rozdział produkcji od jej przesyłu (ang. unbundling). Każdy koncern, który dostarcza energię elektryczną lub gaz, musiałby się pozbyć należących do niego sieci przesyłowych. Tym mianem Komisja Europejska określa sieci wysokiego napięcia, które mają połączenie z innymi krajami. Dla odróżnienia mniejsze, lokalne sieci dystrybucji mogłyby pozostać w rękach producentów.

Propozycja napotkała silny opór Niemiec i Francji – krajów, gdzie wielkie narodowe koncerny, jak E.ON, RWE czy EdF i GdF, dominują w obu segmentach rynku.

–Potentaci chcą po prostu bronić swoich pozycji i tak naprawdę robią to skutecznie od wielu lat. Już w 1992 roku Komisja Europejska zaproponowała bezwarunkowe wprowadzenie zasady TPA, czyli równego dla wszystkich dostępu do sieci i tzw. rozdział właścicielski – mówi profesor Jan Popczyk, ekspert z Politechniki Śląskiej w Gliwicach. I dodaje, że koncerny energetyczne poprzez swoją organizację Euroelectric zaatakowały ten projekt dyrektywy. Ostatecznie usunięto z niego zapis o rozdziale własnościowym. – Wykorzystano argument, że prawo unijne nie może ingerować w prawo własności, i obawiam się, że teraz sytuacja może się powtórzyć – mówi prof. Popczyk.

Pomimo sprzeciwu wielkich koncernów Komisja nie rezygnuje i przekonuje, że „unbundling” jest najlepszą opcją dla rozwoju i konkurencji na rynku.

– Musimy zapewnić, żeby wszystkie firmy miały dostęp do sieci energetycznej na takich samych warunkach, bo sieć to są autostrady energetyki – mówi Ferran Taradellas Espuny, rzecznik Komisji Europejskiej.

Według Komisji, jeśli do rozdziału nie dojdzie, to nie będzie wystarczających inwestycji, które poprawiłyby jakość infrastruktury, a szczególnie połączyły kraje Unii Europejskiej w jeden wielki rynek. Bo motywację do dokonywania inwestycji mają firmy, które są wyłącznie właścicielem sieci i udostępniają je innym. Wtedy zarabiają na przesyle i opłaca im się inwestować.

Profesor Jan Popczyk mówi wręcz, że niezależni operatorzy gwarantują rzeczywiście pewność przesyłu, czyli dostaw energii, i jak najbardziej racjonalne inwestycje.

– Są dobre przykłady rozdziału produkcji od przesyłu, choćby w Hiszpanii; obserwujemy tam relatywnie wyższy poziom inwestycji, a także wolniejszy wzrost cen energii – twierdzi rzecznik Komisji Europejskiej.

Żeby osłabić opór niechętnych, Andris Piebalgs, komisarz ds. energii, zaproponował drugą możliwość – stworzenie tzw. niezależnego operatora systemu. Polega ona na zachowaniu przez istniejące przedsiębiorstwa, zintegrowane pionowo, praw własności sieci, jeśli jest ona obsługiwana przez całkowicie niezależne przedsiębiorstwo lub organ. Tyle że sama Komisja twierdzi, że nie ma dobrych przykładów stosowania takiego modelu.

System NOS wprowadzono w niektórych stanach USA, Szwajcarii, Włoszech i na Węgrzech. I wszędzie tam, jak przyznaje Komisja, wystąpiły problemy. Albo nie nastąpił oczekiwany wzrost inwestycji, albo też bardzo trudne było nadzorowanie operatora i zapewnienie jego autentycznej niezależności.

W Polsce funkcjonują dwie narodowe firmy, które odpowiadają za najważniejszą część krajowej sieci energetycznej – PSE Operator oraz za najważniejsze gazociągi – Gaz System. Obie wyłączone zostały z dużych koncernów – PSE (teraz Polska Grupa Energetyczna) oraz Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.

PSE Operator i Gaz System pozostają pod kontrolą i zostały wyposażone w majątek (spółka gazowa tylko częściowo go dzierżawi jeszcze).

Eksperci oceniają to wydzielenie sieci (energetycznych i gazowej) jako bardzo dobre posunięcie dla rozwoju rynku, ale niektórzy uważają, że trudno jednak uznać, że nastąpiły jednocześnie zmiany właścicielskie.

Chodzi o to, że skoro Skarb Państwa jest właścicielem wyłącznym spółek PSE Operator i Gaz System, a jednocześnie do niego należą Polska Grupa Energetyczna i PGNiG (większość akcji), to nie ma tzw. rozdziału właścicielskiego, o który zabiega Unia Europejska.

W przypadku każdej z tych spółek eksperci zgodnie przyznają, że jednak spełniają swoje zadanie i starają się zapewnić wszystkim zainteresowanym dostęp do sieci.

Znacznie gorzej wygląda sytuacja w części dystrybucyjnej. Formalnie od 1 lipca w dużych grupach energetycznych działają spółki będące operatorami sieci dystrybucyjnych, czyli te, które przesyłają energię bezpośrednio do odbiorców.

Okazuje się jednak, że niektórym firmom obrotu (sprzedającym energię klientom) trudno porozumieć się z operatorami i nie mają umów ustalających warunki przesyłania energii.

– Na przykład w Polskiej Grupie Energetycznej, w której działa ośmiu operatorów dystrybucji, nie ma jednego wzoru umowy – mówi anonimowo jeden z szefów spółek obrotu. – Poza tym zdarzają się przypadki, że operatorzy odmawiają nam udostępnienia danych, dzięki którym klientom łatwiej jest prognozować zużycie energii, choć bez problemu z tych danych korzystają spółki będące w tym samym holdingu co operator. Zatem o równym traktowaniu wszystkich uczestników rynku przez operatorów nie ma mowy.

Bruksela chce, żeby na rynku energii nastąpił rozdział produkcji od jej przesyłu (ang. unbundling). Każdy koncern, który dostarcza energię elektryczną lub gaz, musiałby się pozbyć należących do niego sieci przesyłowych. Tym mianem Komisja Europejska określa sieci wysokiego napięcia, które mają połączenie z innymi krajami. Dla odróżnienia mniejsze, lokalne sieci dystrybucji mogłyby pozostać w rękach producentów.

Propozycja napotkała silny opór Niemiec i Francji – krajów, gdzie wielkie narodowe koncerny, jak E.ON, RWE czy EdF i GdF, dominują w obu segmentach rynku.

Pozostało 88% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy