Trzymanie oszczędności w euro lub w brytyjskich funtach, przy założeniu, że ostatecznie będziemy chcieli wydawać złote, nie jest opłacalne. Lepiej zamienić walutę na złote, ale z operacją tą powinniśmy wstrzymać się do czasu, kiedy złoty nieco się osłabi, czyli kursy walut wyrażone w złotych wzrosną.
Jak szacują analitycy, taka korekta kursów raczej nie będzie długa, potrwa najwyżej kilka tygodni, bo w długim terminie złoty wciąż się umacnia, choć już nie tak szybko jak w poprzednich latach. Osłabienie naszej waluty raczej nie będzie znaczące, według prognoz wyniesie około 10 gr. Przykładowo 21 marca średni kurs euro wynosił 3,53 zł, a jeśli złoty osłabi się o 10 gr, to za 1 euro otrzymamy 3,63 zł.
W najbliższych miesiącach złoty nadal powinien się umacniać. Zdaniem analityków jest mało prawdopodobne, aby tendencja wzrostowa nagle się odwróciła. Świadczy o tym duża odporność naszej waluty na styczniową paniczną wyprzedaż akcji na światowych giełdach. Taka wyprzedaż przekłada się na wzrost niechęci do ryzyka i szkodzi walutom krajów rozwijających się, do których zalicza się również Polska. Jednak w pierwszym miesiącu tego roku złoty osłabił się w stosunku do koszyka walut tylko o 14 gr, czyli zdecydowanie mniej niż podczas innych zawirowań na rynkach.
Na światowych giełdach wciąż panuje duża niepewność. Analitycy nie wykluczają dalszego spadku cen akcji, dlatego radzą inwestować bezpieczniej. Obecnie oprocentowanie lokat bankowych jest całkiem atrakcyjne, wynosi 5 – 7 proc. Podobny zysk na koniec roku powinny przynieść fundusze rynku pieniężnego. Takie formy oszczędzania są zdecydowanie mniej ryzykowne niż akcje, fundusze akcyjne, a nawet fundusze mieszane (które mają w portfelu i akcje, i obligacje), dlatego wydają się dobre na obecne trudne dla inwestorów czasy. Według uśrednionych prognoz na koniec roku indeksy giełdowe wzrosną o około 10 proc. Przy takim założeniu lepiej zadowolić się pewnym zyskiem z lokat w wysokości 5 – 7 proc.
Osoby skłonne zaakceptować wyższe ryzyko i zamierzające przetrzymać pieniądze przez kilkanaście lat, nie muszą teraz unikać agresywnych inwestycji. Dla kogoś, kto co miesiąc inwestuje 10 proc. swoich dochodów i zamierza to robić np. przez 15 lat, obecne załamanie na giełdzie będzie tylko mało znaczącym epizodem i okazją, by nieco taniej kupić akcje lub jednostki uczestnictwa funduszy.