W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy klienci korzystający z usług asset management w skrajnych przypadkach stracili przeszło 40 proc. Kapitał swój ochronili jedynie ci, którzy wybrali bezpieczne strategie obligacyjne i pieniężne.
Korzyści z inwestowania za pośrednictwem firm asset management wydają się oczywiste. Niższe koszty transakcji w połączeniu z profesjonalizmem kadry zarządzającej powinny skutkować dużo wyższymi zyskami w porównaniu z tradycyjnymi funduszami inwestycyjnymi. W wielu przypadkach jest tak faktycznie, ale nie jest to regułą. Okazuje się, że nie wszystkie firmy wykorzystują atut, jakim są stosunkowo niewielkie aktywa pozwalające efektywniej zarządzać portfelem.
Kryzys spowodował, że sytuacja na rynku zmieniła się diametralnie. Jeszcze rok temu zyski klientów firm zarządzających aktywami sięgały 80 proc. w skali roku. Dziś w wynikach rocznych i kwartalnych dominują straty. W ciągu ostatnich pięciu lat wszystkie portfele są na plusie, ale rekordzista zarobił 290 proc., co daje niespełna 60 proc. w skali roku.
W ostatnim roku najskuteczniej straty udało się ograniczyć zarządzającym Skarbca i BPH. Na przeciwległym biegunie znalazły się BDM i Fortis. Ich roczne straty przekraczają 40 proc. Jest to wynik gorszy od średniej straty zanotowanej przez akcyjne otwarte fundusze inwestycyjne. I gorszy od średniej zmiany cen akcji na warszawskiej giełdzie. Wartość indeksu WIG zmalała w tym czasie o 38 proc.
Ale im dłuższy okres inwestycji, tym wyniki osiągnięte przez firmy asset management prezentują się lepiej na tle wyników funduszy inwestycyjnych. Średnia stopa zwrotu z portfeli zarządzanych przez te firmy w ostatnich pięciu latach przekroczyła 130 proc., podczas gdy zwykłe fundusze przyniosły prawie o połowę mniej zysku. To pośredni dowód na to, że elastyczne podejście do inwestycji w odpowiednio długim czasie przynosi zamierzony efekt.