Technologie, które przyciągają gigantów branży

PZL Świdnik – jedyny polski producent helikopterów – utrzymuje pozycję na prestiżowym rynku dzięki nieustannemu technologicznemu pościgowi za światem. I robi to bardzo skutecznie

Publikacja: 30.10.2008 13:04

Mieczysław Majewski, prezes

Mieczysław Majewski, prezes

Foto: Dziennik Wschodni

To także ostatnia z dużych prywatyzowanych państwowych spółek lotniczych. Zaliczana do „narodowych sreber”: ma prawie 4 tys. pracowników, portfel pełen zamówień i przychody na poziomie 400 mln zł. Dopiero w tym roku spółka, wciąż należąca do Agencji Rozwoju Przemysłu, ma nadzieję znaleźć nowego właściciela i strategicznego inwestora. Do tej pory sama zabiega o utrzymanie na dobrym poziomie lotniczej marki. Według szacunków „Rz” firma zatrudniająca wysokiej klasy inżynierów i techników, z własnym lotniskiem i ośrodkiem rozwojowym, a także unikalnym w naszej części Europy centrum obróbki kompozytów może być warta nawet 400 – 600 mln zł.

By przyjąć zamówienia i nadążyć z wykonaniem kontraktów, zakład wybudował nowoczesne centrum kompozytowe, galwanizernię bezpieczną dla środowiska, szybko rozbudowuje swoje biura badawczo-projektowe. Przybywa w nich inżynierów i konstruktorów. PZL, które zaplanowały w tym roku przychody przekraczające 400 mln zł, chcą rozwijać własne konstrukcje: śmigłowce Sokół i najnowszy produkt firmy – SW 4.

To dlatego trwają wspierane przez państwo prace nad wartym dziesiątki milionów złotych programem modernizacji napędu helikopterów. Niewykluczone, iż w przyszłości zupełnie nowy śmigłowiec powstanie dzięki udziałowi Świdnika w europejskich innowacyjnych programach Clean Sky i Green Helicopter.

Mieczysław Majewski, prezes PZL Świdnik, sięga do każdego źródła finansowania, które pozwala rozkręcić nowe projekty i zdobyć technologie; teraz czas na fundusze rozwojowe UE. Ale rezerwuarem innowacji dla fabryki są też lotnicze koncerny z całego świata, które zamawiają w PZL części do swych samolotów i śmigłowców.

Zagranicznych zleceń jest tak dużo, że wydział kompozytowy już trzeba było rozbudować. Airbus, Emabraer, GKN, Eurocopter, Bell, Latocoere, Dassault Aviation, Bombardier i inni potentaci z branży lotniczej przysporzyli pracy świdnickim mechanikom. W ostatnich latach PZL przyjęły setki nowych fachowców. Jan Mazur, rzecznik Świdnika, przyznaje, że w okolicach Lublina coraz trudniej o fachową kadrę, zakłady wzięły więc na siebie dowóz ludzi z odległych miejscowości. Inżynierów, dzięki umowie podpisanej z fabryką, przygotowuje Politechnika Lubelska.

Od kilkunastu lat PZL Świdnik są partnerem kooperacyjnym europejskiego potentata helikopterowego AgustyWestland. Włosko-brytyjska firma zaczynała od zlecania prostych detali, potem konstruktorzy ze Świdnika projektowali już ważne części śmigłowców, a teraz przygotowują kadłuby do większości maszyn tego koncernu. Dziś AW konkuruje z czeską firmą lotniczą Aero Vodochody o przejęcie Świdnika w drodze prywatyzacji.

To także ostatnia z dużych prywatyzowanych państwowych spółek lotniczych. Zaliczana do „narodowych sreber”: ma prawie 4 tys. pracowników, portfel pełen zamówień i przychody na poziomie 400 mln zł. Dopiero w tym roku spółka, wciąż należąca do Agencji Rozwoju Przemysłu, ma nadzieję znaleźć nowego właściciela i strategicznego inwestora. Do tej pory sama zabiega o utrzymanie na dobrym poziomie lotniczej marki. Według szacunków „Rz” firma zatrudniająca wysokiej klasy inżynierów i techników, z własnym lotniskiem i ośrodkiem rozwojowym, a także unikalnym w naszej części Europy centrum obróbki kompozytów może być warta nawet 400 – 600 mln zł.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy