Zaraz po zakwaterowaniu poszliśmy do hotelowego sklepu, żeby kupić kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Natychmiast rzucił mi się w oczy stand z wizualizacją fantastycznego osiedla. Na pięknej działce nad morzem, na powierzchni 50 tys. metrów kwadratowych architekt umieścił pięć piętnastopiętrowych budynków ze wszystkimi możliwymi udogodnieniami, takimi jak baseny, restauracje, centrum handlowe, sale zabaw dla dzieci. Osiedle znajdowało się w najlepszej dzielnicy w mieście z dala od faveli, w pobliżu filharmonii, Hard Rock Cafe i siedzib europejskich firm. Dodatkowym atutem był prywatny statek kursujący między osiedlem a bajkową laguną z zagospodarowanymi plażami. Wziąłem wizytówkę pośrednika i zacząłem się zastanawiać.
[b]– Ile kosztował metr kwadratowy?[/b]
Właśnie to nie dawało mi spokoju. Mieszkanie o najwyższym standardzie, o jakim w Polsce można tylko pomarzyć, kosztowało 8 tys. zł za mkw. Przecież w Juracie czy Orłowie za zdecydowanie niższy standard trzeba było zapłacić 30 – 40 tys. zł za mkw. Musiałem to sprawdzić. Następnego dnia z przedstawicielem kolejnego biura nieruchomości odwiedziłem luksusowe osiedle zbudowane dziesięć lat temu. Właścicielem jednego z mieszkań był Ronaldo. Cena – około 13 tys. zł za mkw. – wydała mi się jednak trochę zbyt wysoka w porównaniu z pierwszą ofertą, a standard też nie zachwycał.
Postanowiłem się skontaktować z pierwszym pośrednikiem. W końcu on sam do mnie zadzwonił i umówiliśmy się na oglądanie apartamentów.Osiedle było już częściowo wykończone. Pokazowy apartament reprezentował najwyższy światowy standard, np. przy każdej sypialni była futurystyczna łazienka. Spośród 240 mieszkań sprzedano już ponad 80 proc. Zamożni Brazylijczycy najpierw wykupili wszystkie 550-metrowe apartamenty. Ja wybrałem 300-metrowy. Dodatkową zachętą był dogodny system zakupu: niewielka opłata rezerwacyjna, 25 proc. w gotówce, a reszta w kredycie proponowanym przez dewelopera lub bank HSBC.
[b]A podatki?[/b]
Bardzo niskie. Wcześniej rozważałem zakup apartamentu na Florydzie, zachęcony niskim kursem dolara i spadającymi w USA cenami nieruchomości. Jak zimny prysznic podziałała na mnie informacja, że roczna opłata za nieruchomość o wartości 1 mln dolarów wynosi około 50 tys. dolarów.