Organizacje ekologiczne nie poprzestają na happeningach i protestach. Swoje pomysły sprzedają niczym korporacje zainteresowane podbiciem rynku, wykorzystując metody do niedawna zarezerwowane dla sfery biznesu.Gdyby nie Zieloni, odbywająca się w Poznaniu światowa konferencja klimatyczna (COP14) byłaby świętem urzędników uwielbiających przeglądać sterty papieru. Ekolodzy organizują konferencje, wystawy, happeningi i każdego dnia mają coś nowego do zaoferowania.
Jedna z najbardziej wpływowych organizacji ekologicznych WWF (Światowy Fundusz Przyrody), która dysponuje rocznym budżetem rzędu 2 mld zł, na COP14 każdego dnia wydaje nowy raport. Dotyczą one nie tylko ginących gatunków, ale np. rozwoju branży cementowej czy konkurencyjności przedsiębiorstw. – Przemysł cementowy jest jednym z najbardziej odpowiedzialnych za wzrost emisji gazów cieplarnianych. A może zmniejszyć emisję CO2 o 90 proc., oszczędzając energię – podkreśla dyrektor WWF Kim Carstensen.
Na COP14 Greenpeace przedstawił drugie wydanie raportu „Energy [re]volution”. Dokument opracowała Niemiecka Agencja Kosmiczna (DLR), firmowała zaś Europejska Rada Energii Odnawialnej (EREC) – stowarzyszenie reprezentujące branżę o obrotach 30 mld euro. – Skoro nasze interesy są wspólne, dlaczego nie połączyć sił? Greenpeace daje nam siłę przebicia, której nam brakowało – mówi Olivier Schafer, dyrektor EREC.
Licząca ponad 200 stron księga ma konkurować z raportami Międzynarodowej Agencji Energii (IEA). I nie jest to żart. Raporty Greenpeace’u łamią standardy opracowań wydawanych przez szanowane instytucje. Nie są idealne, zawierają nieścisłości, ale są... inne. Pokazują np. scenariusz, w którym zamiast węgla i uranu można wykorzystać odnawialne źródła energii.
– Komisja Europejska i IEA prezentowały wcześniej bardzo konserwatywne stanowisko w prognozach. Bez alternatywnych i kosztownych symulacji niewiele można było zaproponować – zauważa Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.