Sesje takie jak dzisiejsza, w których wygasają instrumenty pochodne, są z reguły nieprzewidywalne. Jednak zarządzający i maklerzy, inaczej niż kilka dni temu, nie spodziewają się wyjątkowych zdarzeń na GPW.
– Na każdej tego typu sesji występuje większa zmienność, ale nie spodziewam się niczego szczególnego – ocenia Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. Tym bardziej że giełda na piątkowe notowania znacznie zawęziła dopuszczalne widełki zmian wartości akcji i kontraktów.
Jeszcze we wtorek KNF ostrzegała o dużej liczbie otwartych pozycji i o koncentracji w rękach jednego z zagranicznych inwestorów 40 proc. krótkich pozycji (czyli kontraktów zakładających spadek wartości WIG20).
Jednak sytuacja diametralnie się zmieniła. Od poniedziałku liczba otwartych pozycji na grudniowych kontraktach spadła o 47 tys. i na koniec wczorajszej sesji wynosiła 43,4 tys. Od pojawienia się komunikatu KNF widać było wyraźnie, jak inwestorzy rolowali pozycje (zmieniali kontrakty grudniowe na marcowe). Na kontraktach marcowych jest już ponad 50 tys. otwartych pozycji.
– Liczba otwartych pozycji nie jest już przerażająco wysoka. Dodatkowo ostrzeżenia ze strony KNF uczuliły inwestorów. Zmienność może być spora, ale nie spodziewam się jakichś „cudów” – mówi Robert Nejman, doradca inwestycyjny.