„Rz” poprosiła kilkunastu ekspertów z banków, biur maklerskich i funduszy inwestycyjnych o wskazanie, gdzie na początku stycznia należałoby ulokować pieniądze, by pod koniec roku cieszyć się zyskami. Fachowcy są zgodni, że pod względem okazji inwestycyjnych pierwsze półrocze 2009 nie będzie się bardzo różniło od końcówki ubiegłego roku.
Wciąż należy się spodziewać sporej zmienności notowań na warszawskiej giełdzie. Możliwe są też dalsze spadki cen akcji. Część ekspertów twierdzi wręcz, że spadki mogą być głębsze niż jesienią 2008 r. Można także oczekiwać dużych wahań kursów walutowych i dalszego osłabienia złotego.
Analitycy zgodnie prognozują też, że w pierwszym kwartale dojdzie do zdecydowanego cięcia stóp procentowych NBP. To dobra wiadomość dla posiadaczy funduszy obligacji, bo w takich warunkach ich wyceny powinny rosnąć. Pierwsze tygodnie tego roku są też ostatnią okazją, by na korzystnych warunkach zdeponować oszczędności w banku na stały procent. Później oprocentowanie nie będzie już tak atrakcyjne.
Jeżeli spełnią się optymistyczne prognozy, że w ciągu roku kryzys finansowy będzie stopniowo wygasał, sytuacja inwestorów wybierających bardziej ryzykowne sposoby pomnażania pieniędzy powinna się poprawić. Według prognoz w drugiej połowie roku zarówno akcje, jak i złoty powinny odrabiać straty. Pod koniec grudnia 2009 r. ich notowania prawdopodobnie będą na wyższym poziomie niż 12 miesięcy wcześniej. Wyjątkiem może być tylko kurs dolara wobec złotego, który w ciągu roku niemal się nie zmieni.
Nieruchomości przestały być postrzegane jako inwestycja, na której nie da się stracić. Po kilku latach szalonego wzrostu ceny spadają, a wielu potencjalnych nabywców wstrzymuje się z zakupem, czekając na dalsze obniżki. Równocześnie bardzo zmniejszyła się dostępność kredytów hipotecznych.