W ubiegłym roku spod zarządu towarzystw funduszy inwestycyjnych Polacy wycofali ponad 25 proc. zgromadzonych w nich na koniec 2007 r. pieniędzy, czyli około 34,5 mld zł.
W tym roku fundusze chcą oczywiście przyciągnąć jak najwięcej nowych klientów. Wszyscy zdają sobie sprawę, że 2009 r. będzie trudny dla branży i Polacy nie zaczną nagle masowo kupować jednostek TFI.
– Poprawa nastrojów na giełdach papierów wartościowych i niższa zmienność, z jakimi mamy obecnie do czynienia, powinny wpłynąć pozytywnie na klientów. Ale spowolnienie w gospodarce i niepewność jutra mogą być czynnikami negatywnymi, zniechęcającymi do inwestowania lub wymuszającymi przerwanie inwestycji – mówi Krzysztof Samotij, prezes BZ WBK AIB TFI. Zdaniem zarządzających na koniec pierwszego kwartału saldo wpłat i umorzeń będzie zbliżone do zera.
Rozmówcy „Rz” stawiają m.in. na Internet jako atrakcyjny kanał dystrybucji produktów. Zmieniają też strategie inwestycyjne. BZ WBK TFI m.in. skoncentruje się na promowaniu długoterminowego inwestowania i systematycznego budowania kapitału przez klientów. BPH TFI stawia na fundusze zamknięte, SEB pracuje m.in. nad uruchomieniem funduszu o strategii inwestycyjnej zbliżonej do oferowanej obecnie usługi zarządzania na zlecenie.
Ucieczka klientów z 2008 r. okazała się dotkliwa m.in. właśnie dla SEB TFI. Przez ostatni rok jego klienci wycofali aż 39 proc. środków. Przyczyny? – Oferta produktowa, skoncentrowana na funduszach otwartych, brak własnej sieci sprzedaży – ocenia Paweł Ogrodnik, szef SEB TFI. Nie bez znaczenia była zapewne ogromna strata w 2008 r. zanotowana przez fundusz SEB 2 uważany dotąd za bezpieczny.