– Chodzi o wsparcie szkoleniowo-doradcze – tłumaczy Anna Świebodka, dyrektor z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. – Firmy rodzinne mają swoje specyficzne problemy, odmienną od innych przedsiębiorstw strukturę organizacyjną. To odrębny segment rynku, do którego warto zaadresować specyficzną pomoc – dodaje Świebodka.

PARP na projekt „Firmy rodzinne” ma 5,3 mln zł, z czego większość daje Unia Europejska. To niewielka kwota, starczy na szkolenia dla ok. 300 osób z 50 firm. – To tylko pilotaż – wyjaśnia dyrektor Świebodka. – Po jego zakończeniu będziemy wnioskować do resortu gospodarki, by wsparcie dla firm rodzinnych włączyć na stałe do polityki państwa. Jeśli ten pomysł zostanie zaakceptowany, środki będą pochodzić z budżetu państwa.

Szkolenia i doradztwo w ramach pilotażu ruszą najwcześniej pod koniec roku. Przedtem bowiem zakończyć się muszą badania rynku. PARP chce sobie w nich odpowiedzieć szczegółowo na pytania, co to są firmy rodzinne, ile ich w Polsce jest, jak funkcjonują i jakie mają problemy. Na razie bowiem jest kilka definicji biznesu rodzinnego i szacunki co do wielkości tego segmentu rynku są bardzo różne. Jak wynika ze statystyk Komisji Europejskiej, to 25 proc. wszystkich przedsiębiorstw. Badania PricewaterhouseCoopers mówią o ok. 50 proc.

– Wyjściowo przyjęliśmy, że firma rodzinna to taka, w której pracuje co najmniej dwóch członków rodziny. Co więcej, przedsięwzięcie jest prowadzone z myślą o przekazaniu go następnym pokoleniom – podkreśla dyrektor Świebodka.

– Pomoc instytucjonalna dla tego segmentu rynku to bardzo cenna inicjatywa – komentuje Sebastian Margalski z Inicjatywy Firm Rodzinnych. Firmy rodzinne to zwykle małe i mikroprzedsiębiorstwa. Ale zdarza się, że rozrastają się do dużych rozmiarów. Na polskim rynku takim przykładem są Blikle, Nowy Styl, czy Dekor Glass.