Gorąco przed szczytem

Dziś w Londynie spotkanie, na którego efekty czeka cały świat. Każdy z szefów 20 najbogatszych państw świata chce walczyć o własne interesy

Publikacja: 02.04.2009 05:10

Premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown (z lewej) rozmawiał wczoraj z prezydentem USA Barackiem Obamą

Premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown (z lewej) rozmawiał wczoraj z prezydentem USA Barackiem Obamą

Foto: AP

Akcja ratunkowa dla światowej gospodarki musi być gotowa natychmiast. Być może dlatego Barack Obama przyjechał do Londynu na szczyt G20 już dzień wcześniej. W zagrzewaniu do szukania rozwiązań wtórował mu premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown. Przekonywał, że porozumienie będzie gotowe dosłownie w kilka godzin.

Ale tylko oni dwaj są takimi optymistami. Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała wczoraj: – Jadę do Londynu z mieszanymi uczuciami: ufności, ale też troski, czy właściwie zareagujemy w tej trudnej sytuacji i nie umniejszymy jej powagi.

Prezydent Francji Nicolas Sarkozy obawia się natomiast „mdłego kompromisu” – ostrzegł też, że jeśli w Londynie nie będzie konkretnych uzgodnień, to „jedno krzesło opustoszeje”.

Sceptycznie do efektów szczytu nastawiony jest nawet wicepremier Waldemar Pawlak. – Oczywiście w czasie szczytu mogą być zgłoszone jakieś ciekawe europejskie, amerykańskie czy chińskie inicjatywy, ale nie spodziewałbym się nadzwyczaj poukładanego programu działań – stwierdził wicepremier.

Najważniejszym tematem londyńskiej konferencji będzie rozstrzygnięcie sporu o sposób walki z kryzysem. USA apelują o maksymalne zwiększenie wydatków budżetowych, Europa woli położyć nacisk na nowe regulacje dotyczące rynków finansowych.

Liderzy będą też rozmawiać o tym, jak zmusić banki do udzielania kredytów, wzmocnić Międzynarodowy Fundusz Walutowy, zwiększyć pomoc dla krajów rozwijających się i gasić ogniska protekcjonizmu. W tym wszystkim musi zostać wypracowane wspólne stanowisko i przygotowany plan działania. Zdaniem MFW powrót światowej gospodarki na ścieżkę wzrostu będzie kosztował nie mniej niż 2 bln dolarów, czyli prawie tyle, ile dzisiaj wynoszą łącznie krajowe pakiety ratunkowe.

Jedno jest oczywiste. Każdy będzie chciał załatwić w Londynie swoje. Sarkozy będzie się domagał jasnych reguł działania rajów podatkowych, Merkel będzie broniła polityki podatkowej i domagała się jasnych reguł walki z protekcjonizmem. Indie, Chiny, Brazylia i Arabia Saudyjska chcą uznania ich za jedne z najważniejszych krajów w światowej gospodarce i większego wpływu na ważne instytucje.

Zjazd ludzi, którzy decydują o światowej gospodarce, jak zwykle ściąga alterglobalistów. Część z nich może być agresywna, dlatego organizatorzy poprosili bankierów z londyńskiego City, by do pracy chodzili w dżinsach i bluzach, a nie w garniturach od najlepszych miejscowych krawców.

Akcja ratunkowa dla światowej gospodarki musi być gotowa natychmiast. Być może dlatego Barack Obama przyjechał do Londynu na szczyt G20 już dzień wcześniej. W zagrzewaniu do szukania rozwiązań wtórował mu premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown. Przekonywał, że porozumienie będzie gotowe dosłownie w kilka godzin.

Ale tylko oni dwaj są takimi optymistami. Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała wczoraj: – Jadę do Londynu z mieszanymi uczuciami: ufności, ale też troski, czy właściwie zareagujemy w tej trudnej sytuacji i nie umniejszymy jej powagi.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy