Na początku XX w. spisywano wszystkie pałace, zamki, fortece, kasztele i rezydencje Piemontu. Doliczono się ich ponad 700. Nic więc dziwnego, że podróż przez tę krainę to droga od palazzo do castello i od castello do palazzo. W położonym u podnóża Alp (piede de monti) regionie Włoch, graniczącym z Francją i Szwajcarią, najwięcej rezydencji budowała królewska dynastia Savoyów, której Włosi zawdzięczają nie tylko kolekcję wspaniałych pałaców, ale przede wszystkim zjednoczenie kraju. To bowiem Wiktor Emanuel II, król Sardynii, której Piemont był częścią, doprowadził w 1860 r. do zjednoczenia Włoch. Koronowano go na pierwszego władcę nowego państwa.
W samym tylko Turynie, który był stolicą Włoch (1861 – 1865) – zanim odstąpił ten zaszczyt Florencji, po której został nią Rzym (od 1870) – Sabaudowie zbudowali, chociaż nie zawsze od podstaw, 13 pałaców i rezydencji. W całym Piemoncie – ponad 25. Wszystkie trudno zwiedzić, ale najciekawszych opuścić nie można. A zacząć wypada od pałacu Racconigi w miejscowości o tej samej nazwie, 40 km na południe od Turynu. Pałac powstał na fundamentach XIII-wiecznej fortecy margrabiów Saluzzo. W roku 1630 zamek należał do księcia Karola Emanuela I z dynastii Savoyów, który podarował tę siedzibę swemu kuzynowi Tommasowi. Syn Tommasa, Emanuel Filiberto, zamczysko przebudował na reprezentacyjną rezydencję godną władców Piemontu.
Przez prawie trzy stulecia kolejni Sabaudowie z linii Carignano rozbudowywali i wyposażali Racconigi. Ludovico Ligi zbudował dwie wieże i nadał wnętrzom neoklasycystyczny charakter. Karol Albert, król Sardynii, powiększył część centralną. A król Włoch Umberto II w roku 1922 umieścił w pałacu wspaniałą kolekcję trzech tysięcy obrazów i rzeźb. Dzięki niemu można tu dzisiaj podziwiać prace barokowych mistrzów Jana Miela, Francesca Beaumonta czy Claude’a Dauphina. Efekt starań pokoleń królów, architektów i rzeźbiarzy jest zaiste imponujący. Ogromny zamek, również ze względu na otaczający go 170-hektarowy park, porównywany jest z pałacem w Wersalu, a czasem także z wiedeńskim Schönbrunnem, choć ten ostatni przewyższa urodą wystroju.
Władcy Piemontu budowali jednak pałace nie tylko dla siebie. Wiktor Emanuel II, nim przeszedł do historii jako władca, który zjednoczył Włochy, słynął na całą Europę jako kobieciarz. Jego ojciec, król Karol Albert, próbował temu zaradzić, żeniąc syna z ładną, ale pozbawioną wdzięku habsburżanką Marią Adelajdą. Jurny książę nie zaniedbywał obowiązków małżeńskich, ale dalej oglądał się za innymi kobietami. Aż w roku 1847 zobaczył Rosę Vercellana.
Miała lat 14 i była córką kapelmistrza dworskiej orkiestry. 27-letni Wiktor Emanuel zapałał do niej tak wielkim uczuciem, że odtąd żadna inna kobieta, oprócz małżonki, dla niego nie istniała. Jego powóz często przemierzał prawie 80 km dzielących Turyn od Fontanafreddy – miejsca zamieszkania nieletniej kochanki. Obie panie na przemian rodziły księciu dzieci. Vercellana dwójkę, królowa – czwórkę.