Za wydanie lub używanie standardowej karty kredytowej płaci się zazwyczaj kilkadziesiąt złotych rocznie. Często można jednak uniknąć tego wydatku. Banki premiują klientów, którzy aktywnie korzystają z plastikowych pieniędzy, i zwalniają ich z opłat. Wymagania są różne. W Getin Banku wystarczy jedna transakcja o wartości 100 zł miesięcznie, a w BPH i Pekao trzeba w tym czasie wydać kartą ok. 1,5 tys. zł.
[link=http://grafik.rp.pl/grafika2/314307][b]Zobacz ofertę banków dotyczącą kart kredytowych[/b][/link]
Pamiętajmy też, że cena za pierwszy rok może być znacznie wyższa od tej za kolejne lata. Oczywiście można po roku zamienić kartę na inną, ale to już wymaga trochę zachodu.
Niektóre banki pobierają dodatkowe opłaty. Na przykład posiadacze MasterCard hiper C Cetelem Banku muszą co miesiąc zapłacić 15 zł za administrowanie limitem i dodatkowo 5 zł za wyciąg. Do tego czasami dochodzą koszty ubezpieczeń. Szczególnie dotkliwe dla naszego portfela mogą być te, których stawki ustalane są procentowo. Takie rozwiązanie powoduje, że im aktywniej korzystamy z karty, tym więcej płacimy. Tak jest np. skonstruowane obowiązkowe ubezpieczenie w Nordea Banku; płaci się za nie 0,65 proc. zadłużenia, czyli przy miesięcznych transakcjach kartą w wysokości 2 tys. zł jest to 13 zł. W Dominet Banku wydamy miesięcznie 2,5 zł i dodatkowo 0,376 proc. salda zadłużenia. Podobnie skonstruowane obowiązkowe ubezpieczenie ma też PKO BP, ale stawka jest dużo niższa, wynosi 0,06 proc. zadłużenia miesięcznie.
Procentowe składki znajdziemy też przy nieobowiązkowych ubezpieczeniach na wypadek nieuprawnionego użycia karty. Cetelem Bank pobiera miesięcznie 0,45 proc. salda, a Lukas 0,4 proc.