[srodtytul]Królowa przybywa[/srodtytul]
Wybija 14, – czas na The Royal Procession. Przez Ascot przejeżdża królowa Elżbieta II z członkami rodziny. W koczu za nią jedzie książę Karol z Camillą Parker-Bowles. Przejazd orszaku przez Royal Enclosure śledzą kamery przekazujące obraz na telebimy. Wreszcie konni oraz powozy wyłaniają się z tunelu i kawalkada wjeżdża na Parade Ring. Trybuny są szczelnie wypełnione. Mężczyźni z szacunkiem zdejmują cylindry, wszyscy witają władczynię oklaskami.
Rodzina królewska opuszcza powozy i wita się z przedstawicielami zarządu wyścigów. Spotkanie nie trwa jednak długo, królowa odjeżdża, by zasiąść w swojej loży, bo niedługo pierwsza gonitwa.
Przed punktami przyjmującymi zakłady i stoiskami bukmacherów na murawie kolejki. Najniższa stawka, za jaką można zagrać, to dwa funty. Ile można wygrać? Nawet pół miliona. Najmniej zyska ten, kto postawi, jak większość, na faworyta i ten przybiegnie na metę pierwszy. Najwięcej – gracz, który jako jedyny wytypuje dark horse (czarnego konia) i trafnie przewidzi wynik. Fuksy się zdarzają.
[srodtytul]Konie ruszyły[/srodtytul]
Dzisiaj odbywa się sześć wyścigów. W tym aż trzy z grupy pierwszej, o największym znaczeniu. Konie ścigają się na kilku dystansach – od Five Furlongs (1000 m) po Two Miles About Four Furlongs (4000 m). W szranki stają między innymi konie ze stajni królowej, arabskich szejków, jordańskiej księżniczki Hayi i jednego sułtana.
Akredytacja dziennikarska nie upoważnia do wchodzenia do strefy dla VIP. Przekonuję się więc, że widzowie z najtańszymi biletami, którym nie udało się ustawić przy samej barierce odgradzającej murawę dla gawiedzi od toru, niewiele mogą zobaczyć. W najlepszym wypadku kolorowe koszule dżokejów, które migają między głowami tych, co stoją najbliżej. Na szczęście są ogromne telebimy, na których widać obraz z kamery zawieszonej na stalowej linie nad torem.
Kiedy konie nadjeżdżają, przez tłum przechodzi wrzawa, jak fala na stadionie. Gdy jednak konie dobiegają do mety, emocje szybko opadają. Po minach graczy poznać można, który wygrał, a który przegrał. I jedni, i drudzy ruszają w stronę parasoli bukmacherów. Za 20 minut kolejny bieg, każdy ma jeszcze szansę.
Bohaterem tego dnia zostaje koń o imieniu Henrythenavigator, który w pięknym stylu zwycięża jeden z najważniejszych biegów – The St James’s Palace na dystansie starej mili (old mile): 1600 m. Ale jeszcze większym bohaterem jest chyba trener konia Aidan O’Brien, którego konie w poprzednich ośmiu latach przybiegały pierwsze w tym samym wyścigu aż cztery razy.
[srodtytul]Glory, glory alleluja[/srodtytul]
Zakończyły się gonitwy. Większość gości opuściła już Ascot. Ale zostało ich jeszcze kilka setek. Cały dzień na powietrzu, duże ilości szampana i piwa zrobiły swoje. Atmosfera jest teraz luźniejsza, a publika skłonna do zabawy. W ogródkowej altanie na podwyższeniu usadowiła się orkiestra dęta. Goście czekają tylko na ten moment. To kolejny element rytuału mityngu w Ascot – wspólne śpiewanie piosenek na zakończenie dnia.Kiedy opuszczam wyścigi, by zdążyć na pociąg o 18.40, dobiega mnie refren piosenki znanej u nas jako „John Brown najlepszym naszym przyjacielem był”. W powietrzu unosi się chóralne „Glooory, glory alleluuuja...”. Impreza z gruntu arystokratyczna kończy się w stylu plebejskim.
[ramka]+Ceny w Ascot
87 funtów – wypożyczenie kompletnego stroju na wyścigi
15,5 funta – najtańszy wstęp
25,5 funta – wstęp w czwartek
46 funtów – najtańsze miejsce w loży w Grandstand.
Żeby dostać się do Royal Enclosure, trzeba napisać podanie i być zaakceptowanym
1,8 funta – herbata
3,4 funta – pinta piwa
3 funty – kanapka[/ramka]
[ramka]+W 2008 r. w Ascot zjedzono i wypito
60 tys. butelek szampana
1500 homarów
4500 krabów
4500 ostryg
2800 małży
1000 kg befsztyków wołowych
2500 kg polędwicy
2500 filetów łososia
500 kg wędzonego łososia
8000 szparagów
11,5 tys. kobiałek truskawek
40 tys. kanapek
40 tys. herbatników[/ramka]
[ramka]+W 2008 roku wyścigi Ascot odbywały się między 17 a 21 czerwca. W tym roku wyścigi rozpoczną się we wtorek, 16, i potrwają do soboty, 20 czerwca.[/ramka]