Dzień w Ascot

„Zarówno panowie, jak i panie proszeni są o przyjście w strojach stosownych do okazji. Proszę wziąć pod uwagę, że dżinsy, T-shirty oraz strój sportowy są niedozwolone”

Publikacja: 12.06.2009 01:38

W tłumie na murawie trudno obserwować wyścig

W tłumie na murawie trudno obserwować wyścig

Foto: Fotorzepa, Filip Frydrykiewicz F.F. Filip Frydrykiewicz

[link=http://www.rp.pl/galeria/247285,1,311103.html]Zobacz galerię zdjęć[/link]

Ta grzeczna, acz stanowcza, prośba nadeszła wraz z potwierdzeniem dziennikarskiej akredytacji. Włożyłem więc czarne garniturowe spodnie, ciemnogranatową marynarkę, dobrałem do tego krawat i wyruszyłem na wyścigi. Na Royal Ascot.

[srodtytul]300 lat tradycji[/srodtytul]

O9.35 z dworca Clapham Junction w Londynie odchodzi pociąg do Ascot. Niemal wszystkie miejsca są zajęte. W wagonie panuje lekkie podniecenie, gwar. Uśmiechnięte twarze, fraki, ciemne marynarki, odświętne sukienki i kostiumy, kapelusze, cylindry. Niektórzy pasażerowie jadą samotnie, ale większość to pary lub grupki znajomych. Już w pociągu zaczyna się piknik. W rękach papierowe kubki z kawą od Starbucksa, słodkie bułeczki, plastikowe kieliszki z szampanem.

Ascot leży 30 km na zachód od Londynu. Pociąg mija małe miejscowości, zielone połacie łąk i lasów. Gdzieś za tymi zaroślami stoi ukryty zamek Windsor – największa zamieszkana rezydencja królewska świata. Pałac z czasów Henryka VIII, przebudowany przez Edwarda III, który powstał na miejscu budowli wzniesionej jeszcze przez Wilhelma Zdobywcę w 1078 r. Ascot należy właśnie do windsorskiego klucza.

Wyścigi konne, a szczególnie te w Ascot, zajmują wyjątkowe miejsce w angielskiej tradycji. Anglia jest bowiem ojczyzną współczesnych wyścigów, a Ascot to ich matecznik. Pierwsze wyścigi odbyły się tu niemal 300 lat temu – w 1711 r. urządziła je w swojej posiadłości królowa Anna. Właścicielem toru nadal jest rodzina królewska. Do zwyczaju weszło też, że każdego dnia trwania imprezy królowa Elżbieta II przyjeżdża obserwować gonitwy. Zresztą ona sama hoduje ponad 40 koni wyścigowych, wystawia je w wyścigach i wygrywa.

Długa historia, obecność koronowanej głowy niewątpliwie podnoszą prestiż imprezy. Ale tym, co tak naprawdę najlepiej określa rangę wyścigów, jest pula nagród. W Ascot sięga ona 4 milionów funtów. A to stawia je w rzędzie najważniejszych imprez w Europie. Chociaż nie świata, bo w ostatnich dziesięcioleciach pojawiło się wiele wyścigów z dużo większymi pulami nagród – najpierw w USA, potem w Azji, a kilkanaście lat temu również na Bliskim Wschodzie. Tam pule wynoszą kilkanaście milionów dolarów.

[srodtytul]Gołe brzuchy zabronione[/srodtytul]

Z peronu w Ascot tłum rusza w stronę wyścigów. Niezbyt szeroka droga prowadzi przez lasek, 15 minut spacerem. Po drodze kwiaciarki z koszami oferują małe róże i inne kwiaty, gdyby któryś z panów chciał ozdobić butonierkę albo pani suknię.

Wielkie łąki obok zaanektowano na parkingi. Podjeżdżają kilkumetrowe limuzyny z szoferami, audi, bmw, mercedesy. Wysypuje się z nich wyszykowane towarzystwo, poprawia stroje. Są też goście, którzy postawili na tradycję – przed wejściem na wyścigi przyjeżdżają dyliżansami ciągnionymi przez czwórkę koni, ze stangretem na koźle.

Odbieram w biurze Ascot plastikowy identyfikator, uchylam wieka torby fotograficznej przed ochroniarzem i przekraczam elektroniczną furtkę wyścigów.

Świeci słońce, pogoda wymarzona na taką okazję, jest ciepło, ale nie gorąco. Goście wciąż napływają, powoli rozległy teren wyścigów się zapełnia.

Organizatorzy szacownej imprezy dbają o podtrzymanie zwyczajów, szczególnie dotyczących ubierania się na Ascot. Odświętnego, acz nie nazbyt uroczystego. W ramach dress code zalecają panom włożenie czarnego, ewentualnie szarego fraka, kamizelki, cylindra, którego nie należy zdejmować w miejscach publicznych, poza tarasem i restauracją.

Jak w takiej sytuacji odróżnić się od sąsiada? Do tego służą dodatki. Można pozwolić sobie na nieco ekstrawagancji w doborze kamizelki, ale najlepiej wyrazić swój indywidualizm kolorem krawata, ewentualnie chustką w kieszonce. Spinki do mankietów to też element dobierany według własnego upodobania.

Panie obowiązują wytyczne, jak nie powinny się ubierać: wykluczone są zbyt odkryte ramiona, ramiączka sukienek węższe niż na jeden cal, odkryte brzuchy, sukienki mini. Głowę powinien okrywać kapelusz. Generalnie zalecana jest skromność i stosowność stroju oraz ozdób i biżuterii.

Ale bez obaw, te zasady dotyczą osób dopuszczonych do strefy dla specjalnych gości – Royal Enclosure. „Panie i panowie, których stroje nie będą w zgodzie z obyczajem, będą wyproszeni i pozbawieni biletu”. Jednak poza tym terenem zasady są luźniejsze, mężczyźni mogą być w garniturze zamiast we fraku i bez cylindra, a kobiety zamiast pełnego kapelusza mogą nałożyć na głowę coś, co tylko markuje nakrycie.

[srodtytul]Festiwal kapeluszy[/srodtytul]

Pierwszą tego dnia gonitwę wyznaczono na 14.30. Jest więc czas, by przysiąść w kawiarni lub barze na świeżym powietrzu, przeczytać program wyścigów, zastanowić się, na którego konia postawić. Tradycją Ascot jest picie szampana, ale piwo też leje się strumieniami.

Panuje nastrój pikniku – spacery, rozmowy ze znajomymi, obnoszenie własnych kapeluszy i obserwowanie cudzych. Kobiety chętnie dają się fotografować fotoreporterom z prasy. Może trafią do gazet? Ascot jest przecież w równej mierze wydarzeniem towarzyskim co sportowym. Działy sportowe mediów komentują, co się dzieje na torze, a redaktorzy rubryk o modzie odnotowują, kto jak się ubrał.

Tak jak Wiedeń ma swoje bale karnawałowe, a Wenecja maski, Ascot ma kapelusze. Właśnie w dziedzinie kapeluszy odbywa się prawdziwy festiwal. Jeśli wziąć pod uwagę, że przez pięć dni wyścigów przez Ascot przewija się około 300 tysięcy osób, a przynajmniej połowę z nich stanowią kobiety, to można sobie wyobrazić, jak imponujący jest to przegląd nakryć głowy. Zauważyć można wszystkie niemal ich typy i rodzaje – od niewielkich kępek piór przyczepionych do włosów z boku lub tyłu głowy przez toczki i tradycyjne letnie kapelusze po szerokie, zamaszyste, ocieniające pół sylwetki. Proste i skomplikowane, z fałdami i bez, ukwiecone i ozdobione jedynie dyskretną kokardą. Co roku przedmiotem domysłów i spekulacji są kolory kapeluszy, w których pokaże się królowa.

Dress code zdradza pochodzenie ludzi. Mężczyźni z niższych sfer społecznych nie występują we frakach, lecz jedynie w garniturach (nikt jednak nie odważy się nie założyć krawata!). A ich towarzyszki zamiast kostiumów w stonowanych kolorach ze spódnicami za kolano przywdziały barwne sukienki, by nie rzec kiecki. Niegrzeszące przy tym długością, wycięte na plecach i z głębokim dekoltem.

Z obyczajem w sferze stroju wiąże się ściśle geografia Ascot. Wielki teren wyścigów podzielony jest na kilka części. Miejsce centralne zajmuje Grandstand – podłużny, kilkupiętrowy, wygięty lekko w łuk budynek. Przypomina nieco wydmuszkę, bo w środku jest pusty. Parter zajmują w nim głównie punkty przyjmowania zakładów i kawiarnie, na piętrach znajdują się natomiast prywatne loże, loża prasowa, loża rodziny królewskiej, eleganckie restauracje.

Po jednej stronie Grandstandu mieści się tor wyścigowy, a po drugiej... wszystko inne: ogródki kawiarniane, bary, a przede wszystkim Parade Ring, czyli centralne miejsce wszystkich uroczystości, w tym nagradzania dżokejów. Prawa część (patrząc w stronę Grandstandu) rozległego terenu jest dostępna dla gości z tańszymi biletami (Silver Ring). Lewa – Royal Enclosure Garden – zarezerwowana dla właścicieli koni, trenerów, dżokejów, rodziny królewskiej i specjalnych gości.

Początkowo towarzystwo demokratycznie się miesza. Jednak z czasem goście z plastikowymi plakietkami, z wypisanymi na nich imionami i nazwiskami znikają w strefie Royal Enclosure, w restauracjach, na tarasach i w lożach. Pozostali przechodzą na trawnik ciągnący się wzdłuż toru. Kto nie znajdzie miejsca na trybunach, może tam zająć ławkę lub rozłożyć kraciasty koc na trawie.

Nad tym, by każdy trafił na przeznaczone mu miejsce (czytaj: by nieupoważnieni nie przeniknęli do sektorów dla upoważnionych) i by goście czuli się bezpiecznie, dyskretnie czuwają różne służby: od zwykłych odźwiernych przez umundurowanych ochroniarzy i policjantów po ubranych jak zwykli goście (fraki, cylindry) tajnych borowców. Ci ostatni są tak dobrze zamaskowani, że o ich istnieniu dowiaduję się dopiero, gdy niezadowoleni, że zostali sfotografowani, pokazują mi swoje legitymacje i proszą o skasowanie ich zdjęć.

[ramka]Dżentelmeni i plebejusze

>prof. Wojciech Lipoński, anglista, historyk i etnolog sportu

Warto wiedzieć, że w Anglii sport jest ważnym przejawem kultury, kształtowania osobowości i wzmacniania pozycji towarzyskiej. W wyższych sferach wręcz nie do przyjęcia jest nieuprawianie sportu.

Zasady sportów konnych i szermierki wzięły się ze średniowiecznych zasad rycerskich. Ascot jest emanacją, aż do przesady, tych ideałów. Z nimi wiąże się też strój i całe zachowanie. Strój ma też podkreślić tradycyjny podział w sporcie angielskim na players i gentelmens. Ci pierwsi uprawiają sporty plebejskie, jak piłka nożna czy boks, ci drudzy sporty elitarne – między innymi jazdę konną i tenisa.

Strój odróżnia dżentelmenów od plebejuszy, dlatego ludzie z wyższych sfer podchodzą do tego z wielkim pietyzmem. A bywanie na wyścigach, jest warunkiem bycia w dobrym towarzystwie.

Niektórzy wręcz traktują Ascot jak azyl wielkiego sportu narodowego, zachowania tradycji.

not. f.f.[/ramka]

[srodtytul]Królowa przybywa[/srodtytul]

Wybija 14, – czas na The Royal Procession. Przez Ascot przejeżdża królowa Elżbieta II z członkami rodziny. W koczu za nią jedzie książę Karol z Camillą Parker-Bowles. Przejazd orszaku przez Royal Enclosure śledzą kamery przekazujące obraz na telebimy. Wreszcie konni oraz powozy wyłaniają się z tunelu i kawalkada wjeżdża na Parade Ring. Trybuny są szczelnie wypełnione. Mężczyźni z szacunkiem zdejmują cylindry, wszyscy witają władczynię oklaskami.

Rodzina królewska opuszcza powozy i wita się z przedstawicielami zarządu wyścigów. Spotkanie nie trwa jednak długo, królowa odjeżdża, by zasiąść w swojej loży, bo niedługo pierwsza gonitwa.

Przed punktami przyjmującymi zakłady i stoiskami bukmacherów na murawie kolejki. Najniższa stawka, za jaką można zagrać, to dwa funty. Ile można wygrać? Nawet pół miliona. Najmniej zyska ten, kto postawi, jak większość, na faworyta i ten przybiegnie na metę pierwszy. Najwięcej – gracz, który jako jedyny wytypuje dark horse (czarnego konia) i trafnie przewidzi wynik. Fuksy się zdarzają.

[srodtytul]Konie ruszyły[/srodtytul]

Dzisiaj odbywa się sześć wyścigów. W tym aż trzy z grupy pierwszej, o największym znaczeniu. Konie ścigają się na kilku dystansach – od Five Furlongs (1000 m) po Two Miles About Four Furlongs (4000 m). W szranki stają między innymi konie ze stajni królowej, arabskich szejków, jordańskiej księżniczki Hayi i jednego sułtana.

Akredytacja dziennikarska nie upoważnia do wchodzenia do strefy dla VIP. Przekonuję się więc, że widzowie z najtańszymi biletami, którym nie udało się ustawić przy samej barierce odgradzającej murawę dla gawiedzi od toru, niewiele mogą zobaczyć. W najlepszym wypadku kolorowe koszule dżokejów, które migają między głowami tych, co stoją najbliżej. Na szczęście są ogromne telebimy, na których widać obraz z kamery zawieszonej na stalowej linie nad torem.

Kiedy konie nadjeżdżają, przez tłum przechodzi wrzawa, jak fala na stadionie. Gdy jednak konie dobiegają do mety, emocje szybko opadają. Po minach graczy poznać można, który wygrał, a który przegrał. I jedni, i drudzy ruszają w stronę parasoli bukmacherów. Za 20 minut kolejny bieg, każdy ma jeszcze szansę.

Bohaterem tego dnia zostaje koń o imieniu Henrythenavigator, który w pięknym stylu zwycięża jeden z najważniejszych biegów – The St James’s Palace na dystansie starej mili (old mile): 1600 m. Ale jeszcze większym bohaterem jest chyba trener konia Aidan O’Brien, którego konie w poprzednich ośmiu latach przybiegały pierwsze w tym samym wyścigu aż cztery razy.

[srodtytul]Glory, glory alleluja[/srodtytul]

Zakończyły się gonitwy. Większość gości opuściła już Ascot. Ale zostało ich jeszcze kilka setek. Cały dzień na powietrzu, duże ilości szampana i piwa zrobiły swoje. Atmosfera jest teraz luźniejsza, a publika skłonna do zabawy. W ogródkowej altanie na podwyższeniu usadowiła się orkiestra dęta. Goście czekają tylko na ten moment. To kolejny element rytuału mityngu w Ascot – wspólne śpiewanie piosenek na zakończenie dnia.Kiedy opuszczam wyścigi, by zdążyć na pociąg o 18.40, dobiega mnie refren piosenki znanej u nas jako „John Brown najlepszym naszym przyjacielem był”. W powietrzu unosi się chóralne „Glooory, glory alleluuuja...”. Impreza z gruntu arystokratyczna kończy się w stylu plebejskim.

[ramka]+Ceny w Ascot

87 funtów – wypożyczenie kompletnego stroju na wyścigi

15,5 funta – najtańszy wstęp

25,5 funta – wstęp w czwartek

46 funtów – najtańsze miejsce w loży w Grandstand.

Żeby dostać się do Royal Enclosure, trzeba napisać podanie i być zaakceptowanym

1,8 funta – herbata

3,4 funta – pinta piwa

3 funty – kanapka[/ramka]

[ramka]+W 2008 r. w Ascot zjedzono i wypito

60 tys. butelek szampana

1500 homarów

4500 krabów

4500 ostryg

2800 małży

1000 kg befsztyków wołowych

2500 kg polędwicy

2500 filetów łososia

500 kg wędzonego łososia

8000 szparagów

11,5 tys. kobiałek truskawek

40 tys. kanapek

40 tys. herbatników[/ramka]

[ramka]+W 2008 roku wyścigi Ascot odbywały się między 17 a 21 czerwca. W tym roku wyścigi rozpoczną się we wtorek, 16, i potrwają do soboty, 20 czerwca.[/ramka]

[link=http://www.rp.pl/galeria/247285,1,311103.html]Zobacz galerię zdjęć[/link]

Ta grzeczna, acz stanowcza, prośba nadeszła wraz z potwierdzeniem dziennikarskiej akredytacji. Włożyłem więc czarne garniturowe spodnie, ciemnogranatową marynarkę, dobrałem do tego krawat i wyruszyłem na wyścigi. Na Royal Ascot.

Pozostało 98% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy