Pięć lat temu, kiedy Polska wchodziła do Unii Europejskiej, ponad 200-tysięczny Bytom był w czołówce miast w Polsce o najwyższym bezrobociu – bez pracy był tu co czwarty mieszkaniec. W żyjącym z górnictwa Bytomiu zamknięto prawie wszystkie kopalnie i huty. Bezrobocie ogarnęło całe dzielnice, jak Rozbark i Bobrek, do dziś miejsca zagrożone największym wykluczeniem społecznym.
Wraz z Unią przyszła nadzieja, a potem pieniądze. Od dwóch lat Bytom jest w Polsce gminą, która z UE bierze najwięcej: tylko na kapitał ludzki 2 mln 867 tys. zł, a w tym roku w sumie aż 4 mln zł! Najwięcej w całej Polsce!
Pomyślano tak. Trzeba najwięcej zainwestować w ludzi, pomóc naprawdę, od podstaw i kompleksowo. Jacek Kudzior, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Bytomiu i pomysłodawca wszystkiego – przyznał publicznie, że te prawie 3 mln zł – kwota jak na Bytom niebagatelna – ich przeraziło. Szukaniem unijnych pieniędzy zajęło się najpierw trzech pracowników MOPR, potem kolejnych dwóch, pomysłów szukano w terenie dzięki kolejnej 20-osobowej ekipie pracowników społecznych: wszyscy znali potrzeby bytomian i ich złożone problemy, przeszkolili się przy pomocy doradców, poznali techniki, jak sobą Unię zainteresować.
Powstało biuro projektu, a w nim wymyślono SPA, czyli Systemowy Projekt Aktywizacji realizowany z Europejskiego Funduszu Społecznego. To właśnie na ten program Unia przeznaczyła w ciągu dwóch lat prawie 6 mln zł!
Dziś bezrobocie nadal jest tu wysokie (16 proc., w porównaniu z sąsiednimi Katowicami, które mają 2 proc.), z pomocy społecznej korzysta aż 7 tys. osób, ale Beata Żukowska z biura projektu wie, że za kilka lat zainwestowane w ludzi unijne pieniądze zaczną przynosić owoce. – Już dziś serce nam rośnie, jak widzimy, że ludziom, którym pomagamy, to naprawdę coś daje. Że uświadamiają sobie, że znalezienie pracy to nie wszystko, że zazwyczaj jej brak wiąże się z innymi problemami w rodzinie i te najpierw trzeba rozwiązać – mówi Żukowska.