Niecałe 8,5 mld zł przychodów miał w pierwszej połowie roku największy polski operator telekomunikacyjny grupa TP. To o 6,1 proc. mniej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Jeszcze mocniej, bo aż o 7,4 proc., spadły przychody koncernu w drugim kwartale. Kurs akcji TP spadł wczoraj o 5,4 proc. do 15,03 zł.
Nie najlepsze wyniki zadecydowały o tym, że spółka nie wypłaci w tym roku dodatkowej dywidendy. – Chcemy w ten sposób zabezpieczyć wystarczające środki na przyszłe inwestycje, które zapewnią nam rozwój, gdy koniunktura zacznie się poprawiać – mówił wczoraj prezes TP Maciej Witucki. I zapowiedział, że przychody w drugiej połowie roku również będą niższe niż rok wcześniej.
– Mimo zapowiedzi gorszych wyników, uważam, że wypłata 1,5 zł dywidendy na akcję w 2010 roku jest niezagrożona. Już wycofanie się z dodatkowej wypłaty w tym roku to oznaka dużej odwagi zarządu – skomentował Paweł Puchalski.
Zdaniem TP gorsze wyniki spowodowane były spowolnieniem na rynku telekomunikacyjnym. Spółka szacuje, że jego wartość w II kw. roku skurczyła się o 1,5 proc., a spadek ten był w całości zasługą rynku komórkowego. Sieć Orange, w ubiegłym roku motor grupy TP, teraz za sprawą obniżki stawek za zakończenie połączenia (MTR) drugi kwartał z rzędu zanotowała spadek przychodów (o 8,7 proc., do 1,95 mld zł).
Nie to jednak najbardziej zaskoczyło analityków, ale tempo topnienia biznesu telefonii stacjonarnej TP (w pół roku przychody z tego typu usług zmniejszyły się o blisko 11 proc., do 3,1 mld zł) oraz wolny rozwój rynku dostępu do Internetu i dystrybucji programów telewizyjnych.