Przed pięcioma laty Unia Europejska powiększyła się o dziesięć państw – głównie z Europy Środkowej i Wschodniej. Wiele wskazuje na to, że spośród nich Polska jest krajem, który najwięcej zyskał na tej akcesji. Dobrze jest to widoczne na liście 500 największych firm Europy Środkowo-Wschodniej – Europa 500. Wyniki naszych spółek na tle regionu wyglądają wyjątkowo korzystnie i, co ważne, pozycja naszych przedsiębiorstw poprawia się z roku na rok.
Wśród tuzów regionu nasze podmioty stanowią więcej niż jedną trzecią. Niekwestionowanym liderem firm niefinansowych jest polski PKN Orlen. Wśród towarzystw ubezpieczeniowych jeszcze bardziej wyprzedza konkurencję PZU. Jedynie wśród banków pierwszego miejsca nie zajmuje instytucja znad Wisły.
Oczywiście ta dobra pozycja polskich przedsiębiorstw to w dużej mierze zasługa wielkości naszego kraju. Pod tym względem ustępujemy jedynie gorzej rozwiniętej Ukrainie. Ale nie tylko wielkość rynku decyduje o sukcesach naszych przedsiębiorstw. Ważne jest też tempo ich rozwoju. Ich obroty rosną bardzo szybko. Pod względem wzrostu wartości przychodów spó-łek w ub.r. wyprzedziły nas tylko mniejsze kraje, takie jak Bułgaria, Łotwa i Litwa, w których firmy, startując z niższego pułapu, łatwo osiągają znaczącą dynamikę obrotów.
Oczywiście lista pokazuje też słabości podmiotów z naszego regionu. Ponad jedna piąta z nich jest ciągle kontrolowana przez państwo. Nasze firmy są wyceniane znacząco niżej niż na przykład czeskie czy węgierskie. Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest porównanie liderów naszej listy: polskiego Orlenu i węgierskiego MOL – ten drugi jest o prawie połowę mniejszy, ale jego wycena jest o jedną trzecią wyższa. Niestety, do podobnych wniosków dochodzi się, porównując wyniki zbliżonych wielkością firm polskich i węgierskich, czeskich czy słoweńskich. Na przykład czeski CEZ, mając przychody o jedną trzecią wyższe od Polskiej Grupy Energetycznej, ma zysk ponad dwa razy wyższy.
Mimo tych słabości naszych firm z analizy listy „Rzeczpospolitej” i Deloitte wynika, że możemy być z nich dumni. Widać, że najlepiej zdały egzamin, jaki postawiło przed nimi tegoroczne załamanie gospodarcze. Wiele wskazuje na to, że przetrwają je w znacznie lepszej kondycji niż ich konkurenci z innych krajów regionu. Mamy podstawy sądzić, że w przyszłorocznej – czwartej już – edycji zestawienia 500 największych firm naszego regionu Polska będzie reprezentowana jeszcze liczniej.