Gdyby Jules Verne dożył dzisiejszych czasów, to on byłby pomysłodawcą tego przedsięwzięcia, zaś kapitan Nemo, doświadczony dowódca „Nautilusa" podczas 20 000 mil podwodnej żeglugi, byłby jego dyrektorem naukowym. Dlaczego? Ponieważ pomysły traktowane w XIX wieku jako science-fiction, teraz są realizowane. Dlatego dziwny współczesny obiekt będzie się nazywał Sea Orbiter – Morski Orbiter, a jego konstruktorem jest francuski architekt Jacques Rougerie.
[srodtytul]Śladem dawnych żaglowców[/srodtytul]
Projektant zresztą nie ukrywa, że inspiracją do jego pomysłu rzeczywiście był fikcyjny rejs „Nautilusa" z powieści Verne'a. Ale na drodze do tego projektu znalazły się także autentyczne, wieloletnie oceaniczne wyprawy badawcze odbywane jeszcze na drewnianych żaglowcach. Zdobywały się na nie najwybitniejsze postacie w dziejach badań naukowych, między innymi Karol Darwin (1831 r.), JeanFrancois de La Perouse (1785 r.), James Cook (1768 r.). Odkrywcy ci, oprócz penetrowania wciąż wtedy nieznanych połaci morskich, prowadzili systematyczne, zaplanowane badania wodnego środowiska, flory i fauny. Były to po prostu pierwsze systematyczne badania oceanograficzne. Z punktu widzenia marynarzy z tych żaglowców trwały zbyt długo, natomiast zdaniem naukowców – stanowczo za krótko.
Dlatego Sea Orbiter idzie tym właśnie tropem. Stwarza badaczom komfortowe miejsca pracy i życia na bardzo długi czas. O wiele dłuższy, niż oferują współczesne statki badawcze, których rejsy trwają zazwyczaj kilka tygodni. Wyjątek stanowi francuski żaglowiec „Tara", który tydzień temu wyruszył w trzyletnią podróż badawczą dookoła świata.
[srodtytul]Inna filozofia[/srodtytul]