Na łasce wiatrów, prądów i fal

Takiego przedsięwzięcia jeszcze nie było. Rusza budowa gigantycznej badawczej boi, w której ekipa naukowców będzie przez wiele lat dryfować po oceanach i nieprzerwanie prowadzić obserwacje podwodnego świata

Aktualizacja: 18.09.2009 01:32 Publikacja: 17.09.2009 19:24

Na łasce wiatrów, prądów i fal

Foto: www.seaorbiter.com

Gdyby Jules Verne dożył dzisiejszych czasów, to on byłby pomysłodawcą tego przedsięwzięcia, zaś kapitan Nemo, doświadczony dowódca „Nautilusa" podczas 20 000 mil podwodnej żeglugi, byłby jego dyrektorem naukowym. Dlaczego? Ponieważ pomysły traktowane w XIX wieku jako science-fiction, teraz są realizowane. Dlatego dziwny współczesny obiekt będzie się nazywał Sea Orbiter – Morski Orbiter, a jego konstruktorem jest francuski architekt Jacques Rougerie.

[srodtytul]Śladem dawnych żaglowców[/srodtytul]

Projektant zresztą nie ukrywa, że inspiracją do jego pomysłu rzeczywiście był fikcyjny rejs „Nautilusa" z powieści Verne'a. Ale na drodze do tego projektu znalazły się także autentyczne, wieloletnie oceaniczne wyprawy badawcze odbywane jeszcze na drewnianych żaglowcach. Zdobywały się na nie najwybitniejsze postacie w dziejach badań naukowych, między innymi Karol Darwin (1831 r.), JeanFrancois de La Perouse (1785 r.), James Cook (1768 r.). Odkrywcy ci, oprócz penetrowania wciąż wtedy nieznanych połaci morskich, prowadzili systematyczne, zaplanowane badania wodnego środowiska, flory i fauny. Były to po prostu pierwsze systematyczne badania oceanograficzne. Z punktu widzenia marynarzy z tych żaglowców trwały zbyt długo, natomiast zdaniem naukowców – stanowczo za krótko.

Dlatego Sea Orbiter idzie tym właśnie tropem. Stwarza badaczom komfortowe miejsca pracy i życia na bardzo długi czas. O wiele dłuższy, niż oferują współczesne statki badawcze, których rejsy trwają zazwyczaj kilka tygodni. Wyjątek stanowi francuski żaglowiec „Tara", który tydzień temu wyruszył w trzyletnią podróż badawczą dookoła świata.

[srodtytul]Inna filozofia[/srodtytul]

Sea Orbiter to zupełnie inny pomysł na badania oceanograficzne niż w przypadku laboratoriów podwodnych, nawet najnowocześniejszych, na przykład takich jak amerykański „Aquarius" zakotwiczony na stałe u wybrzeży Florydy na głębokości 18 metrów. Tego rodzaju stacjonarne podwodne laboratoria (a także nadbrzeżne stacje naukowe) umożliwiają badania wyłącznie w jednym miejscu, natomiast Sea Orbiter – wszędzie, niemal bez ograniczeń (z wyjątkiem zamarzniętych rejonów podbiegunowych). W swój pierwszy w pełni badawczy dryf wyruszy w roku 2012 na Atlantyk. Pozwoli się ponieść prądowi Golfsztrom, podobnie jak to zrobił w 1969 roku Jacques Piccard, dryfując 3000 km wraz z tym prądem w skonstruowanym przez siebie mezoskapie „Ben Franklin".

Sea Orbiter rozwiązuje problem zbyt krótkich naukowych rejsów. Będzie pływał praktycznie nieustannie. Projekt zakłada, że pierwszy generalny przegląd techniczny zostanie przeprowadzony dopiero po 15 latach! Efektywność tak prowadzonych badań będzie nieporównywalna z dorywczymi, kilkutygodniowymi badaniami. Załoga będzie wymieniana co kilka tygodni lub miesięcy, w zasadzie dowolnie, w zależności od potrzeb badawczych i tych bardziej prozaicznych, czysto ludzkich. Nikogo nie znuży monotonia miesięcy spędzanych „poza światem".

[srodtytul]Zrealizowana science-fiction[/srodtytul]

Projekt został przedstawiony opinii publicznej po raz pierwszy w 2005 roku (zapoznaliśmy z nim wtedy czytelników „Rz"). Jednak dopiero miesiąc temu prezydent Francji Nicolas Sarkozy ogłosił oficjalnie, podczas konferencji w porcie Havre, że są już pieniądze – 35 mln euro – na budowę, której podejmie się jedna z francuskich stoczni. Budowa ruszy na początku 2010 roku. Zostanie ukończona w 2011 roku. Wtedy Sea Orbiter zostanie przeholowany na Morze Śródziemne, gdzie przejdzie półroczne testy techniczne. Natomiast w norweskim laboratorium hydrodynamicznym Marintek już rozpoczęły się testy modelu Sea Orbiter w skali 1:10. Jesienią tego roku zostanie nominowany kapitan pływającej naukowej boi. Projektant Jacques Rougerie uważa, że „w przypadku tak futurystycznej budowli powinna nim być kobieta, zwłaszcza że warunki do życia będą komfortowe, postaram się tam umieścić nawet gabinet kosmetyczny".

Będzie to gigantyczna dryfująca boja do badań oceanu. Przemieszczać się będzie swobodnie, zdana na wiatr, fale i prądy morskie. Jej wysokość sięgnie 51 m, z czego 31 znajdzie się pod wodą. W części podwodnej będzie ulokowany między innymi poziomy statecznik w kształcie dysku, zbiornik paliwa, maszynownia, elektrownia, instalacja do odsalania wody, magazyn żywności. Boja będzie dryfowała w pozycji pionowej. W takiej pozycji jej długość wyniesie 10,35 m, szerokość 6,12 m. Dlatego w wodzie zajmie bardzo mało przestrzeni. W razie potrzeby, będzie mogła zatrzymywać się w dowolnych ciekawych miejscach, na przykład nad podwodnymi grzbietami czy wulkanami, i tkwić nieruchomo dzięki śrubom i sterom strumieniowym poruszanym silnikami elektrycznymi.

[srodtytul]Pod wodą w kapciach[/srodtytul]

Kadłub zostanie podzielony na osiem kondygnacji, z czego pięć znajdzie się nad powierzchnią wody. Dwie najniższe kondygnacje zostały zaprojektowane jako szczelne, hermetyczne, przeznaczone dla ośmiu nurków. Będą wyposażone w najnowocześniejszy specjalistyczny sprzęt, komorę ciśnieniową itp. W jednej ze zwykłych kondygnacji podwodnych zostanie wbudowana ogromna panoramiczna szyba pozwalającą obserwować i podziwiać podwodny świat „w kapciach", bez konieczności zakładania skafandra. Umieszczone na poziomie tej kondygnacji kamery będą filmowały życie oceanu 24 godziny na dobę. Taki instrument badawczy naukowcy otrzymają po raz pierwszy.

5 metrów ponad powierzchnią wody zostanie zainstalowany potężny, bardzo wytrzymały pokład spełniający rolę falochronu. Jeszcze wyżej, 13 metrów ponad powierzchnią, zasiądzie w specjalnej kabinie dyżurny członek załogi, aby obserwować to, co się dzieje na morzu i w atmosferze.

Nietypowa jednostka będzie wyposażona między innymi w autonomiczne roboty zdolne do zanurzania się na głębokość tysięcy metrów, praktycznie na samo dno w dowolnym miejscu naszego globu.

[srodtytul]Kosmos w wodzie[/srodtytul]

Sea Orbiter zostanie wyposażony w specjalny moduł – komorę ciśnieniową – służący do symulowania warunków panujących podczas załogowych wypraw kosmicznych. W tym module kosmonauci amerykańscy i europejscy będą sprawdzać zdolność do życia i pracy w warunkach ekstremalnych. Z tego powodu Amerykańska Agencja Kosmiczna NASA i Europejska Agencja Kosmiczna ESA gotowe są współfinansować budowę i eksploatację dryfującego laboratorium. Kosmonauci będą prowadzili prace, z jakimi przyjdzie im się stykać w kosmosie. Dlatego w ramach treningu będą wychodzili na zewnątrz, czyli w głębinę, w specjalnych skafandrach. Środowisko wodne stwarza warunki podobne do nieważkości panującej w kosmosie. Sea Orbiter umożliwi kosmonautom również odosobnienie, a więc warunki, z jakimi się zetkną uczestnicy misji załogowych na inne planety.

Dryfujące laboratorium Sea Orbiter, obiekt zaprojektowany i zbudowany we Francji, będzie jednak pływał z międzynarodową załogą. Stale będzie na nim przebywać 18 osób, w tym 12 naukowców. Już teraz wiele renomowanych placówek z wielu krajów ubiega się o możliwość pracy swoich uczonych na tym obiekcie. Jeszcze nie został ogłoszony plan prac badawczych, ale już wiadomo, iż obejmie on oczywiście takie globalne zagadnienia jak efekt cieplarniany czy biologię morza.

Macierzystą instytucją naukową oceanicznego laboratorium jest francuski oceanograficzny instytut IFREMER. Naukowcy pracujący na pokładzie Sea Orbiter z nim w pierwszym rzędzie będą utrzymywali stały kontakt. Specjalne anteny umożliwią codzienne przekazywanie na ląd zgromadzonych danych i obserwacji.

[ramka]Na miarę XXI wieku

Jacques Rougerie specjalizuje się w projektowaniu obiektów związanych z morzami i oceanami. W latach 70. ubiegłego stulecia jego projekty przekraczały jednak możliwości realizacji, ziemska technika jeszcze nie była do tego przygotowana. Teraz jest inaczej. Z jego pracowni wyszły projekty między innymi centrów kultury morskiej we Francji: Mer Oceanopolis (Brest) i Nausicaa (Boulogne-sur-mer), a także podwodne domy – Galathee w Japonii i Hippocampe w Meksyku. Zaprojektował podwodne muzeum archeologiczne w Aleksandrii w Egipcie. Najnowszy dowód uznania dla dokonań Francuza nadszedł z Turkmenistanu. Władze tego kraju zamówiły u niego gigantyczne akwarium w Aszchabadzie (stolica) i pływający hotelu w Turkmenbaszi nad Morzem Kaspijskim. [/ramka]

Gdyby Jules Verne dożył dzisiejszych czasów, to on byłby pomysłodawcą tego przedsięwzięcia, zaś kapitan Nemo, doświadczony dowódca „Nautilusa" podczas 20 000 mil podwodnej żeglugi, byłby jego dyrektorem naukowym. Dlaczego? Ponieważ pomysły traktowane w XIX wieku jako science-fiction, teraz są realizowane. Dlatego dziwny współczesny obiekt będzie się nazywał Sea Orbiter – Morski Orbiter, a jego konstruktorem jest francuski architekt Jacques Rougerie.

[srodtytul]Śladem dawnych żaglowców[/srodtytul]

Pozostało 94% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy